Mundial 2018. Marciniak nie podyktował rzutu karnego. Znów nie skorzystał z VARu

Na nudną robotę podczas mundialu na pewno nie może narzekać Szymon Marciniak. Po ciekawym i trudnym dla sędziego spotkaniu Argentyny z Islandią, polski arbiter poprowadził mecz Niemcy - Szwecja. Znów nie zabrakło kontrowersyjnych decyzji. Ponownie poszło o VAR.
. . REBECCA BLACKWELL/AP

Zarówno piłkarze Szwecji, jak i Niemiec cieszyli się, że mecz poprowadzi Marciniak. Część z nich spotykała się z nim podczas ubiegłorocznego EURO u-21. Widzieli w nim sędziego konsekwentnego i pozwalającego na twardą grę. Kontakt, który polski sędzia nawiązuje z piłkarzami podczas meczów sprawia, że zwyczajnie go lubią.

Bez karnego, bez VARu, bez sensu

Marciniak jest w Rosji w doskonałym humorze. Już w swoim pierwszym meczu sędziował, dosłownie, z uśmiechem na ustach, czym przykuł uwagę widzów. Żaden uśmiech, choćby najbielszy i najszczerszy na świecie, nie zrekompensuje niepodyktowanego rzutu karnego.

W 12 minucie Szwedzi wyprowadzili szybką kontrę. Markus Berg błyskawicznie znalazł się z piłką w polu karnym Niemców i upadając oddał strzał, który obronił Manuel Neuer. Tempo tej akcji sprawiło, że Marciniak był daleko od miejsca pojedynku Berga z Boatengiem i nie miał najlepszej perspektywy. Faulu nie odgwizdał, więc Niemcy prowadzili długą akcję. W czasie jej trwania, szwedzcy piłkarze wielokrotnie podnosili ręce i domagali się od Szymona Marciniaka przerwania gry. Polski sędzia nie reagował.

Nie VARto być upartym

Gdy piłka opuściła boisko Marciniak nie udał się do monitora, by samemu zobaczyć tę akcję jeszcze raz. Prawdopodobnie znów uznał, że ma rację i nie potrzebuje potwierdzenia. Popełnił błąd, bo powtórki telewizyjne pokazały, że rzut karny Szwecji się należał. Kartkę powinien też zobaczyć faulujący Boateng. Czy żółtą, czy czerwoną, Marciniak zdecydowałby po obejrzeniu powtórki.

Polskiemu sędziemu nie pomogli sędziowie oglądający ten mecz w Rosji. Nie zakwalifikowali tego błędu jako jasnego i oczywistego, a tylko w przypadku takich mogą interweniować i zasugerować sędziemu głównemu obejrzenie powtórki.

Czerwona kartka dla Boatenga

Na dziesięć minut przed końcem meczu Marciniak wyrzucił z boiska Jerome'a Boatenga. Była to konsekwencja drugiej żółtej kartki. Pierwszą środkowy obrońca Niemców obejrzał w 71. minucie. Decyzja polskiego sędziego była dobra, choć złośliwi powiedzą, że spóźniona, bo Boateng powinien opuścić boisko już w pierwszej połowie.

Marciniak, zgodnie z przykazaniem FIFY, rzadko karał zawodników żółtymi kartkami. Poza wspomnianym Boatengiem indywidualnie napomniany został tylko Albin Ekdal. Szwed

wślizgiem trafił w nogi Thomasa Muellera. Decyzja Marciniaka nie mogła być inna.

Błąd rzuca cień na dobry kontakt z piłkarzami

Pod względem kontaktu z zawodnikami i czucia gry, Marciniak jest doskonały. Dzisiaj znów to udowodnił, ale na jego ocenę po tym meczu musi poważny błąd, który popełnił w pierwszej połowie. Rzut karny dla Szwecji i doskonała szansa na zdobycie bramki mogła sprawić, że Niemcy po drugim meczu w grupie byliby pozbawieni szans na awans. Wobec zwycięstwa, które zapewnili sobie w ostatniej akcji meczu, nadal pozostają w grze. Wątpliwe, że po takim błędzie w grze nadal będzie polski sędzia.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.