Mundial 2018. W subtropikalnym Soczi wystarczy krótka przebieżka, by spływać potem. Ale czy zgrupowanie tutaj szkodzi formie Polaków?

- Teoretycznie treningi w klimacie cieplejszym i bardziej wilgotnym niż ten w którym są grane mecze powinny Polakom pomóc, a nie zaszkodzić. Choć nie ma żadnej niezawodnej reguły- mówi Sport.pl fizjolog polskich olimpijczyków
MŚ 2018. Robert Lewandowski w rozmowie z Adamem Nawałką MŚ 2018. Robert Lewandowski w rozmowie z Adamem Nawałką FOT. KUBA ATYS

- W czerwcu będzie idealnie: ciepło, ale jeszcze nie gorąco. Jakieś 25 stopni. Byliście bystrzejsi od Anglików, którzy martwili się o upały i wybrali okolice Sankt Petersburga. Czerwiec to jest najlepsza pora roku w Soczi. Tylko wrzesień może się z czerwcem równać, ale wtedy jest więcej wilgoci - zapewniał Gleb Gutijew z  ośrodka, w którym trenują Polacy w Soczi, gdy odwiedzaliśmy to miasto pod koniec kwietnia.

Czerwiec 2018 okazał się jednak dość gorący, z temperaturami w okolicach 30 stopni. A wilgotność jest może mniejsza niż w lipcu i sierpniu, ale też mocno odczuwalna, około 75 procent. Wystarczy w takim klimacie krótka przebieżka, by oblać się potem. Wilgotne powietrze przytyka podczas mocniejszych treningów w pełnym słońcu. I pojawiły się już pytania, czy zgrupowanie w takim ośrodku nie zaszkodziło Polakom w przygotowaniach do meczu. Mimo że nasz sztab, podobnie jak sztab mieszkających w Soczi Brazylijjczyków, zmienił już plany treningowe tak, by unikać najmocniejszego słońca.

MŚ 2018. Robert Lewandowski w rozmowie z Adamem Nawałką MŚ 2018. Robert Lewandowski w rozmowie z Adamem Nawałką FOT. KUBA ATYS

Polacy w czołówce mundialu pod względem przebiegniętych kilometrów

Rok temu Soczi było podczas Pucharu Konfederacji bazą Niemców, czyli zwycięzców turnieju. Niemcy zresztą właśnie przenieśli się teraz do Soczi na pięć dni. Na dłużej niż wymagał rozgrywany tutaj mecz ze Szwecją, bo chcieli odświeżyć miłe wspomnienia sprzed roku. Joachim Loew chciał tu być przez cały turniej, ale menedżer Oliver Bierhoff uznał, że okolice Moskwy będą lepsze pod względem logistycznym. 

Adam Nawałka, Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej Rosja 2018 Adam Nawałka, Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej Rosja 2018 Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Niemcy się martwią po porażce z Meksykiem, czy nie szkodzi im smętna atmosfera podmoskiewskich Watutinek, i uciekają do Soczi. A Polacy martwią się po porażce z Senegalem, czy nie szkodzi im Soczi. Bo po meczu z Senegalczykami zostało wrażenie, że nogi jednak Polaków nie niosły jak trzeba, gdy trzeba było przyspieszyć. Piłkarze Adama Nawałki przebiegli łącznie w tym meczu 110 km, co daje im miejsce w czołowej szóstce turnieju. Same dane o przebiegu kilometrów niewiele jednak mówią o formie, trzeba je uzupełnić o statystyki sprintów, o efektywny czas gry, o podpowiedź, w jaką to się układało tendencję podczas meczu - czy parametry biegowe opadały szybko w miarę gry, czy nie. W każdym razie, wśród możliwych przyczyn porażki, zaczął być wymieniany również soczijski upał. Pytania o to padły podczas konferencji prasowej Zbigniewa Bońka, prezes sam mówił zresztą, że piłkarze byli w pierwszym meczu grupowym przymuleni, choć na ostatnich treningach w Soczi wyglądali dużo lepiej. Ale na pytanie o upał prezes odpowiedział tylko: "Jak jest lato, to musi być ciepło".

Stadiony MŚ 2018 w Rosji Stadiony MŚ 2018 w Rosji Fot. Dmitriy Rogulin / AP Photo

Piekło będzie w Wołgogradzie

Lato jest rzeczywiście upalne w całej Rosji. Choć nie wszędzie równie dotkliwie. W Kazaniu, gdzie Polska będzie grać z Kolumbią, temperatury są o kilka stopni niższe. Polska rozważała Kazań jako miejsce na mundialową bazę, tam zgrupowania mają Kolumbijczycy i Japończycy. Z kolei do Moskwy upały dotarły już podczas turnieju, było tam bardzo gorąco w dniu meczu z Senegalem, ale z zachmurzeniami i przelotnym deszczem. A Wołgograd, miasto ostatniego meczu grupowego z Japonią, z reguły jest o tej porze roku piekłem. I 2018 nie jest wyjątkiem. Dzień w dzień temperatura jest tam o kilka stopni wyższa niż w Soczi. Na meczowy czwartek 28 czerwca zapowiadane jest aż 37 stopni. I żadnej chmurki, bo lata w Wołgogradzie, w środku stepu, są bardzo suche.

Kajakarkom upał posłużył. Choć były też wyjątki

- Teoretycznie trenowanie w klimacie cieplejszym i bardziej wilgotnym niż ten, w którym gra się mecze, powinno być korzystne - mówi Sport.pl doktor Dariusz Sitkowski z Instytutu Sportu, jeden z najlepszych polskich specjalistów od fizjologii treningu, współpracujący z trenerami olimpijczyków. - Na przykład polskie kajakarki przed igrzyskami jechały na zgrupowanie w upalnej Portugalii - temperatury ponad 30, czasem nawet 35 stopni - żeby pobudzić organizm do wyzwania. I większości dziewczyn to dobrze posłużyło. Ale były dwa wyjątki. Bo tutaj nigdy nie ma niezawodnej reguły. Każdy organizm reaguje inaczej. Mało tego, zdarza się że ta sama osoba  inaczej zareaguje na ten sam bodziec w różnych momentach. To zależy np. od zmian hormonalnych, od równowagi elektrolitycznej, itd. Nawet drobna niestrawność może wiele zmienić. Dlatego bardzo ważny jest dobry monitoring przygotowań. Ale co do zasady, lepiej się przygotowywać w trudniejszych warunkach niż się gra, niż odwrotnie. Sporo jest ostatnio badań pokazujących przydatność treningu w komorach termicznych, czy stosowania sauny bezpośrednio po treningu wytrzymałościowym, co zwiększa zdolność do wysiłku. Ale tu w grę wchodzi tak wiele czynników, że nie chciałbym wygłaszać kategorycznych sądów. Wiele zależy od tego, jak wygląda okres wyostrzania formy na dany mecz w ostatnich dniach przed nim, zmniejszania obciążeń, schodzenia z objętości treningu. Poza tym, my możemy rozmawiać o parametrach fizjologicznych, które będą w porządku. Ale może być tak, że treningi w wysokiej temperaturze obciążą układ nerwowy. A w sportach zespołowych bardzo ważna jest np. percepcja, analizowanie sytuacji na boisku - mówi dr Sitkowski.

Neymar podczas spotkania reprezentacji Brazylii ze Szwajcarią Neymar podczas spotkania reprezentacji Brazylii ze Szwajcarią Fot. Darko Vojinovic / AP Photo

To Brazylijczycy musieli się przyzwyczaić do upału, nie Polacy

Dla polskich piłkarzy upał to w ostatnich tygodniach nic nowego. - Przecież w Europie Środkowej i Wschodniej od kwietnia właściwie cały czas jest gorąco. Gdyby Polacy trenowali teraz w Polsce, to robiliby to w temperaturach powyżej 30 stopni. To nie jest sytuacja z igrzysk w Atlancie w 1996, gdy Polacy z 16 stopni polecieli do trzydziestu kilku, i do ponad 90-procentowej wilgotności - mówi Dariusz Sitkowski. Na taki problem mogliby raczej narzekać Brazylijczycy, bo oni zaczynali mundialowe przygotowania u siebie w zimnym Teresopolis, gdzie temperatura czasami nie przekraczała 10 stopni. Potem polecieli do Anglii, gdzie było cieplej, ale daleko od temperatur z Soczi. - W przypadku dużej zmiany klimatu zwykle adaptacja trochę trwa, kryzysowy jest trzeci dzień. Polacy są już tam na tyle długo, że moim zdaniem to nie ma wielkiego znaczenia - mówi doktor Sitkowski.

Polska jest jedną z aż sześciu - a teraz z Niemcami, siedmiu - reprezentacji które trenują na upalnym wybrzeżu Morza Czarnego lub blisko wybrzeża. O Brazylii już była mowa. Hiszpania przygotowuje się w bardzo gorącym Krasnodarze, Szwedzi i Islandczycy w wilgotnym jak Soczi Gelendżyku, Dania w nieco mniej wilgotnej, ale upalnej Anapie. I  żadnej reguły tu nie znajdziemy: Hiszpanie są nieswoi, Brazylijczycy zaczęli od remisu. Ale Szwedzi pokonali w pierwszej kolejce Kostarykę, Islandczycy zatrzymali Argentynę, a Duńczycy mają cztery punkty po dwóch kolejkach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.