Mistrzostwa świata w piłce nożnej 2018. Niemcy - Meksyk 0:1. Leśniak: Khedira i Oezil nie istnieli, przydałby się Sane. Loew się przeliczył

- Nic nie działało. Nieźle grał jeden Kroos. Khedira i Oezil nie istnieli - mówi Marek Leśniak po meczu Niemców z Meksykiem. Mistrzowie świata przegrali 0:1. - Wyszli zbyt defensywnie, powinni zagrać dwoma napastnikami. Bardzo by im się przydał Leroy Sane. Ze swoją szybkością mógłby zrobić przewagę, dograć i ktoś by tylko dostawił nogę. Brak powołania dla tego chłopaka to wielki błąd Joachima Loewa. Coś się musiało między nimi stać - komentuje mieszkający w Niemczech były reprezentant Polski
Javier Hernandez w pojedynku z Matsem Hummelsem Javier Hernandez w pojedynku z Matsem Hummelsem ANTONIO CALANNI/AP

Łukasz Jachimiak: Niemcy - Meksyk 0:1, mistrzowie świata przegrywają swój pierwszy mecz na rosyjskim mundialu. Jest Pan bardzo zaskoczony?

Marek Leśniak: Nie będę opowiadał, że się spodziewałem takiego wyniku, ale wiedziałem, że Niemcy będą mieli problemy. Grali słabo w meczach towarzyskich przed mistrzostwami. Byli piłkarze, którzy teraz są telewizyjnymi ekspertami, też mówili, że na tym turnieju zespół będzie miał problemy, że to nie jest już tak mocna drużyna jak przed czterema laty.

Russia Soccer WCup Germany Mexico Russia Soccer WCup Germany Mexico Fot. Victor R. Caivano / AP Photo

Czego jej brakuje?

- Trudno to jasno określić, ale rzuca się w oczy, że Niemcom brakuje szybkości. Na tle piłkarzy Meksyku to było szczególnie widoczne. Można powiedzieć, że oprócz ostatnich 15-20 minut, w których Niemcy rzeczywiście przycisnęli rywala i mieli ze dwie sytuacje na wyrównanie, to Meksyk był wyraźnie lepszym zespołem. Imponował i szybkością, i grą na jeden kontakt. A jeżeli wyprowadzałby lepiej kontry, to do 70. minuty mecz by był zakończony. Przecież mieli sytuacje trzech na dwóch i dwóch na jednego, ale źle te kontry rozegrali. Niemcy sami na gorąco ocenili, że Meksyk do końca trzymał drużynę Joachima Loewa przy życiu. Tutejsi komentatorzy podkreślili, że gdyby drużyna Meksyku była z przodu troszeczkę bardziej wyrafinowana, to ten mecz by się dużo szybciej skończył.

Którzy z byłych reprezentantów Niemiec nie wróżą aktualnej kadrze sukcesu?

- Stefan Effenberg, a nawet Lothar Matthaus, który nigdy się nie wypowiada źle na temat reprezentacji. Dzisiaj w ZDF-ie był Christoph Kramer, pamiętamy przez kibiców choćby dlatego, że podczas finału MŚ 2014 doznał wstrząsu mózgu, i on też mówił, że kadra nie gra ostatnio tak, jak się tego oczekuje.

Często się mówi, że sparingi przed wielkimi turniejami nie mają znaczenia. Niemcami zachwiały porażka 1:2 z Austrią i wymęczone 2:1 zwycięstwo nad Arabią Saudyjską?

- W marcu była porażka 0:1 z Brazylią, ale wiadomo, że z Brazylią można przegrać. Teraz były bardzo słabe mecze z Austrią i Arabią. Na pewno zostawiły ślad. Ale ważniejsza jest inna rzecz. Taka, że trener za bardzo mieszał składem. Loew nie dał się poczuć pewnie tej "jedenastce", którą wystawił na Meksyk. Widocznie uznał, że skoro tyle razy już ze sobą grali, to teraz nie muszą, że może sobie spróbować innych. I można powiedzieć, że się przeliczył. W efekcie nic nie działało. Nieźle grał jeden Kroos. Khedira i Oezil w pomocy nie istnieli, Plattenhardta wystawionego na lewej obronie jakby nie było, nawet komentatorzy niemieccy mówili, że koledzy go w ogóle nie włączają do gry ofensywnej, że drużyna atakuje tylko prawą stroną. Na początku przez chwilę to pozwoliło stwarzać zagrożenie, ale Meksykanie szybko zamknęli im tę stronę i Kimmich z Wernerem bili tam głowami w mur. Przecież przez większość meczu Niemcy nie mieli żadnego sposobu na przejście w pole karne. Tak naprawdę remisu szukali przez strzał z dystansu. Brandt trafił w słupek w końcówce, strzelił super, bramkarz Meksyku by tego nie złapał, gdyby zawodnik Leverkusen lepiej przymierzył. Ale skoro więcej dobrych okazji nie było, znaczy to, że porażka jest zasłużona.

Rok temu Niemcy rozbili Meksyk 4:1 w Pucharze Konfederacji. Grali wtedy w innym składzie, ale przecież personalnie to teraz są zestawieni lepiej.

- Ale wtedy zagrali ofensywnie. A teraz wyszli defensywnie. A przecież przed nimi każdy ma respekt. Skoro jesteś mistrzem świata, to wyjdź dwoma napastnikami. Albo chociaż wyjdź z jedną "szóstką", a nie z dwiema. Moim zdaniem zagrać nie powinien Oezil. On ma ostatnio zły czas. Po sytuacji z Edroganem [niedawno niemieckie media pokazały zdjęcia ze spotkania Oezila i Ilkaya Gundeogana z kontrowersyjnym prezydentem Turcji Erdoganem, na tym spotkaniu Gundogan dał politykowi koszulkę z napisem "mój prezydent"] kibice wypowiedzieli wojnę tym dwóm zawodnikom pochodzenia tureckiego. Oezil jest przygaszony, nie przypomina tego piłkarza, którego zawsze było widać, nie jest aktywny, kreatywny. Moim zdaniem najlepiej by było, gdyby Niemcy wyszli od początku z Reusem, czyli na dwóch napastników. Wtedy mogliby przejąć inicjatywę, narzucić swoje warunki, a tak dali się Meksykowi rozpędzić.

Najbardziej przydałby się chyba Leroy Sane, którego Loew nie wiadomo dlaczego nie powołał do kadry na mundial?

- To jest największy błąd, jaki mógł popełnić Loew. To opinia nie tylko moja czy kibiców, ale chyba wszystkich ludzi związanych z niemiecką piłką. Mówił o tym Michael Ballack, mówił Mario Basler, naprawdę wszyscy podkreślają, że brakiem powołania dla tego chłopaka Loew zamknął sobie możliwość bardzo dobrego ruchu w momencie, w którym drużynie nie będzie szło. Wydaje mi się, że z Meksykiem Sane potrafiłby zagrać z boku jeden na jeden, a nawet ze swoją prędkością mógłby w jakiejś akcji minąć i dwóch rywali, zrobić przewagę, dograć i ktoś by tylko przystawił nogę. Nie zostawia się w domu chłopaka, który jest najlepszym młodym zawodnikiem Premier League. Loew tłumaczył, że on jeszcze nie dojrzał do reprezentacji, że jeszcze nic w niej nie pokazał. Moim zdaniem coś się musiało się stać między nimi. Nie wiem co, ale gdyby ich relacja była normalna, to Sane byłby na tych mistrzostwach.

W drugiej kolejce grupy F Niemcy zagrają ze Szwecją. Znów będą mieli problemy?

- Jeżeli w poniedziałek Szwedzi wygrają z Koreą Południową, to życzę Niemcom dużo szczęścia w meczu ze Szwecją. Śmieję się, bo wyobrażam sobie, z jakim pozytywnym nastawieniem Szwedzi wyjdą na Niemców. Niemcy będą skrępowani, a ich rywale będą wiedzieli, że nic nie mogą stracić, a mają bardzo dużo do zyskania. Będzie bardzo ciekawie. Już mi się przypomina mecz eliminacji do poprzednich MŚ, w którym Niemcy wygrywali ze Szwedami u siebie 4:0, a zremisowali 4:4. Niemcy tego nie mogą zapomnieć, do tej pory o tym mówią i piszą. Będę kibicował Szwedom.

Dlaczego? Przecież od lat mieszka Pan w Niemczech.

- Po prostu lubię niespodzianki. A druga sprawa to 7:1 Niemców z Brazylią w półfinale poprzedniego mundialu. Bolało, bo ja kibicuję reprezentacjom Polski i Brazylii.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.