MŚ 2018. W Petersburgu wykopano najpiękniejszą w Rosji korupcyjną studnię. Kosmiczny stadion zachwyca i przeraża

W Sankt Petersburg Arenie można zakochać się od pierwszego wejrzenia. - To najpiękniejszy stadion świata! - stwierdził Roberto Mancini. Podobnie myślą kibice. Imponująca duma Petersburga to także najgłębsza korupcyjna studnia jaką przed mundialem wykopano w Rosji.

Nie chciał powiedzieć, jak ma na imię. Na sobie miał za to niebieską kurtkę z napisem "Zenit Arena" i zirytował się, gdy dowiedział się, że jestem z Polski. Był u nas raz, w 2012 roku, i mu wystarczy. Przewraca oczami i wspomina, jak przed meczem na Euro chciał świętować Dzień Rosji. Ale chuligani nie uszanowali tego i rzucili się niego i jego kolegów z pięściami. - Ale przyznaję, że w Warszawie ładny macie stadion. Choć nie taki, jak nasz. Problemy przy budowie? Ja nic nie wiem, ja tu tylko pracuję - jego entuzjazm gaśnie, gdy dopytuję o aferę korupcyjną, która wstrząsnęła projektem Areny (dziś nosi nazwę Sankt Petersburg Arena).

Takiej studni bez dna w Rosji nie wykopano od bardzo dawna. Lada dzień na stadionie, który wciąż budzi kontrowersje, fani będą oklaskiwać reprezentantów Rosji, Brazylii i Argentyny.

Niszczycielskie kormorany znad Zatoki Fińskiej

Inżynierowie z Metrostroja łapali się za głowy. Na trwającej od siedmiu lat budowie byli już trzecim wykonawcą. Pierwszą firmę, Avant, zastąpił miejscowy Inżtransstroj. Ale robotę wykonał tak niedbale, że petersburskie merostwo w popłochu podjęło decyzję o przekazaniu pałeczki dalej. Gigantyczny kontrakt dostał Metrostroj, który w Petersburgu też nie miał czystego sumienia. Od dawna zwlekała z otwarciem stadionowej stacji metra, która miała odciążyć oddaloną o dwa kilometry stację Krestowski Ostrow. Gdy budowniczy Metrostroja weszli na teren Zenit Areny, nie wiedzieli czy śmiać się, czy płakać. Liczba niedoróbek była zatrważająca. Ich symbolem była powierzchnia na którą miała wyjeżdżać wysuwana murawa. Plac był tak nierówny, że platforma nie mogła się wysunąć. A to tylko szczyt góry lodowej.

Na finiszu przygotowań do mundialu to właśnie stadion w Petersburgu wygrałby konkurs im. Monty Pythona, gdyby tylko taki zorganizowano. A konkurencja była wyjątkowo okazała. W Kaliningradzie na przykład woda zalewała stadionowe ścieżki, bo obiekt położony jest na podmokłej Wyspie Październikowej. W Soczi natomiast postawiono 45-tysięcznego giganta, choć w okolicy nie ma nawet trzecioligowego klubu. W Samarze prace wokół stadionu trwały do ostatniej chwili. To wciąż nic w porównaniu z tym, co działo się na Arenie. Tam nie działało nic. Murawa była wymieniana trzykrotnie, przeciekał dach (na meczach Pucharu Konfederacji dziennikarze siedzieli pod parasolkami), w szatniach brakowało ciepłej wody. Zagrożeniem okazały się nawet kormorany znad Zatoki Fińskiej, które kilkukrotnie uszkadzały zadaszenie

Śmierć, która wprowadziła chaos

Pechowo było od początku. Plany były ambitne - na prestiżowej Wyspie Krestowskiej miał stanąć nowoczesny stadion, który będzie symbolem Petersburga nie mniej rozpoznawalnym, niż muzeum Ermitaż, Newski Prospekt czy najwyższa wieża w Europie Łachta Centr. Projekt przygotował japoński geniusz Kisho Kurokawa, autor muzeum Van Gogha w Amsterdamie. Kurokawa obiekt, mający powstać na miejscu wyburzonego stadionu Kirowa, zaprojektował na modłę Toyota Stadium. Zanim jednak budowa na dobre ruszyła, Japończyk nagle zmarł. - Nikt nie miał pojęcia, co dalej robić. Czy miały być jakieś zmiany? Czy architekt chciał może coś poprawić? Na dodatek okazało się, że plan niezbyt zgadzał się z tym co chciały zobaczyć władze, bo w 2009 roku zaczęto poważnie mówić o możliwości zorganizowania przez nas mistrzostw świata. Zaczął się chaos. I wielka przeróbka projektu, który pozostawił po sobie nieżyjący już Kurokawa - tłumaczy Sport.pl Nikita Pawłow, korespondent radia Sport FM.

Była to jednak dopiero rozgrzewka. Władze liczyły, że projekt zostanie sfinansowany z pachnących gazem dolarów właściciela Zenita - firmy Gazprom. Ta jednak szybko ogłosiła, że skupia się na budowie wieży Łachta i miasto samo musi zapewnić sobie niezbędne środki. Później zaczął się spór o nazwę. Lobbyści Gazpromu chcieli, aby mimo odmowy pomocy finansowej stadion nazywał się Gazprom Arena. Komuniści proponowali pozostawienie starej nazwy. Zwykli mieszkańcy nie kombinowali i w internetowych głosowaniach stawiali na nazwy: "Krestowski" lub "Primorski". Finalnie stanęło na Zenit Arenie, która teraz jest Sankt Petersburg Areną. Choć w Petersburgu i tak każdy nazywa stadion na wyspie tak, jak chce.

Miedwiediew: To jest wstyd!

- To nie jest długoterminowy projekt. To jest wstyd - grzmiał w Petersburgu premier Dmitrij Miedwiediew, leningradczyk, a także kibice Zenita. Gdy w 2012 roku odwiedził budowę nie było już wątpliwości, że w jego rodzinnym mieście dzieją się złe rzeczy. Kłopoty zaczęły się na etapie pierwszych prac. Te miały potrwać do 2010 roku, a finalnie ostatnie poprawki robiono jeszcze w przededniu mundialu, osiem lat później. W 2008 roku komisja budżetowa miasta ustaliła natomiast, że na budowę przeznaczy 23,7 mld rubli (choć szacowano też, że wystarczy tylko 14 mld). W kolejnych latach zaczęły rozciągać się nie tylko terminy oddania obiektu do użytku - te przekładano aż ośmiokrotnie! - ale przede wszystkim koszty.

Już w 2011 roku zmieniono prognozy i stwierdzono, że stadion będzie kosztował nie 23 mld, ale 40 mld. Tuż po wizycie Miedwiediewa, który zapowiedział, że budżet federalny nie udzieli miastu pomocy, do kosztorysu dorzucono kolejne 3 mld. I właśnie tyle - 43 mld rubli -  oficjalnie zapłacono za wykopanie tej głębokiej korupcyjnej studni. Choć zdaniem wielu niezależnych specjalistów to wciąż nie jest pełna kwota. Dimitrij Sucharew z tamtejszego oddziału Transparency International, pozarządowej organizacji badającej czyny korupcyjne, twierdzi, że rzeczywisty koszt Areny sięga kosmicznej wręcz kwoty 50 mld rubli.

Koreańczycy z Północy na budowie

Jakby tego mało w 2012 roku światło dzienne ujrzały skandaliczne wyniki dochodzenia norweskiego magazynu "Josimar", który ujawnił, że na budowie stadionu w Petersburgu pracuje co najmniej 110 północnokoreańskich robotników, którzy pozbawieni paszportów zmuszeni zostali do pracy po kilkanaście godzin dziennie. Według informacji Norwegów, które zdobył pracujący dla nich przez miesiąc na budowie dziennikarz "Echa Moskwy", w Korei przetrzymywano rodziny robotników na wypadek, gdyby chcieli udziec. Po publikacji "Josimar" prezydenci federacji  Szwecji, Danii, Norwegii i Islandii wysłali list do prezydenta FIFA Gianniego Infantino. Ten obiecał śledztwo, o którym do dziś nic nie wiadomo.

15.04.2018, Petersburg, budowa nowej siedziby Gazpromu. 15.04.2018, Petersburg, budowa nowej siedziby Gazpromu. Fot. Dmitri Lovetsky / AP Photo

Jeden kozioł ofiarny

- Panie, jakby oni za te pieniądze co ukradli chcieli wybudować coś uczciwie, to by postawili dwa takie stadiony, a nie jeden - twierdzi Andriej. Mówi, że cała ta budowa strasznie wkurza miejscowych, bo w pewnym momencie przeróżni decydenci zaczęli wyprowadzać pieniądze bez najmniejszego wstydu. - Dziwię się, że Putin nie zrobił z tym porządku - dodaje. - Przez wszystkie lata prezydent nie reagował osobiście, bo nie chciał popsuć relacji z Petersburgiem w którym się przecież urodził. Na pewno jednak nie podobało mu się to, co działo się przy budowie, i mówił o tym ustami innych, na przykład Miedwiediewa - przekonuje Pawłow.

Nie powstrzymał się za to Gazprom, który przejął opiekę nad stadionem. Bo choć budowa kosztowała miliard dolarów, to szefowie giganta musieli dołożyć kolejny miliard, choć tylko rubli, na poprawienie kolejnych wyskakujących niedoróbek. Zirytowany skalą nieudaczności Aleksander Diukow, szef Gazprom Neftu, stwierdził nawet, że gdyby to Gazprom miał od początku kontrolę nad budową Areny, to ukończyłby ją szybciej, lepiej i oczywiście taniej.

W końcu nastąpiła reakcja władz centralnych i rozpoczęło się śledztwo mające na celu wyjaśnienie, gdzie podziało się ponad 20 mld rubli. Udało się znaleźć, ale tylko 800 mln, które trafiły do kieszeni odpowiadającego za przetarg telebimów pracownika merostwa.

Mancini: Najpiękniejszy stadion na świecie

- To najpiękniejszy stadion na świecie! - gdy o Zenit Arenę zapytaliśmy Roberto Manciniego ten nie miał wątpliwości. Trener petersburskiego klubu, a dziś selekcjoner reprezentacji Italii, mówił zapewne o sferze estetycznej, bo nieoficjalnie sam narzekał na stan m.in. murawy. Tą wymieniano już kilkukrotnie, bo w niektórych miejscach jest niedostatecznie doświetlona. Na zaduch skarżył się natomiast szkoleniowiec CSKA Wiktor Hanczarenko - w jego słowach nie było jednak nic z wymyślonej przed konferencją wymówki po słabym meczu. Bo na Arenie bywa bardzo duszo. Paradoksalnie przyjemniej jest tam zimą, bo stadion jest ogrzewany.

Ostatnio, aby nieco ochłodzić wnętrze stadionu, w narożnikach boiska ustawiono ogromne niebieskie wentylatory, które sprawiają, że zawodnicy i kibice mają czym oddychać. Tych drugich na obiekcie może zasiąść dziś prawie 65 tysięcy, choć bazowa pojemność stadionu jest o 7 tys. miejsc mniejsza. - FIFA kazała domontować trybuny, aby obiekt spełniał normy pojemności do rozegrania meczu półfinałowego. Po turnieju trybuny zostaną rozmontowane, bo wszyscy w Rosji wiedzą, że na mecze z Ufą czy Permem nie przyjdzie aż tylu kibiców - tłumaczy Nikita Pawłow z radia Sport FM. Na mecz Iranu z Marokiem przyszło ich 62 548.

Prestiżowy stadion na prestiżowej wyspie

Stojąc pod statuą Marszałka Żukowa można odnieść wrażenie, że na Wyspie Krestowskiej wylądował statek kosmiczny. To jedna z najbardziej prestiżowych lokalizacji miasta. - Jeśli chcesz kupić mieszkanie to na najmniejsze i najtańsze powinieneś przygotować jakieś 30 mln rubli [ok. 1,5 mln zł - przyp. aut]. Ale tam dalej, za delfinarium i restauracją na wodzie, są prawdziwe królestwa. Po 500, 700, 1000 metrów. Widziałem niedawno ogłoszenie, że ktoś sprzedawał dom za 150 mln! - mówi Andriej i zapewnia, że gdyby nie komuna to pewnie by tu mieszkał. Przekonuje, że jego rodzina to odnoga szlacheckiego rodu Dołgorukowów. Ale w 1917 roku czerwoni zajęli Pałac Zimowy i pogonili arystokratów, w tym przodków Andrieja. I dziś Andriej pojawia się tu tylko z wnukami, gdy chadzają do parku rozrywki Diwo Ostrow.

Mimo przeróżnych ciemnych stron Arena zachwyca kibiców z zagranicy. - To wspaniały stadion! Jest wielki. Nowy. Wszyscy moi koledzy, którzy tam byli, są zachwyceni. I jeszcze udało nam się wygrać. Od piątku to dla nas miejsce wyjątkowe - mówi Amir z Iranu, który w Petersburgu pokonał Maroko. Niedługo zachwyt wpadną Brazylijczycy i Argentyńczycy, których martwić będzie tylko wynik, a nie to kto stadion budował, jak długo i ile rubli ukradł.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.