Mundial 2018. Jerzy Dudek dla Sport.pl: Będziemy czarnym koniem tego turnieju

W marzeniach sięgam daleko. Wyobrażam sobie nas w półfinale, a może o krok dalej? Kto by przypuszczał, że na Euro 2016 będziemy o krok od półfinału z Walią, w którym pewnie bylibyśmy zdecydowanym faworytem. Ale mundial to co innego - mówi Jerzy Dudek, 60-krotny reprezentant Polski.
Jerzy Dudek Jerzy Dudek Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Wyborcza.pl

Damian Bąbol: Zaczynamy mundial w Rosji. Na ten dzień kibice reprezentacji Polski czekali 12 lat, od mistrzostw świata w Niemczech. Apetyty są ogromne.  

Jerzy Dudek: Optymizm w narodzie był duży przed każdym turniejem z naszym udziałem, ale teraz mamy sytuację wyjątkową. Mecze towarzyskie przed mundialem w Korei i Japonii nie były udane w naszym wykonaniu. Można powiedzieć, że po wywalczeniu tamtego awansu, atmosfera w naszej drużynie siadła. Wywalczyliśmy wtedy kwalifikację po 16 latach. Nie wiem, być może zabrakło doświadczenia z presją, jaka na nas spadła. Nie udźwignęliśmy tego. Teraz jest inaczej. Otoczka wokół kadry Adama Nawałki jest znakomita, na każdym jej meczu jest komplet kibiców. Doświadczenie zebrane już podczas Euro 2012, później świetny występ we Francji cztery lata później, teraz właśnie procentuje. Poza tym mamy wybitnego piłkarza, jakim jest Robert Lewandowski. To postać, jakiej nie mieliśmy od czasu Zbyszka Bońka czy Kazika Deyny. Trudno się więc dziwić, że polscy kibice nie mogą się doczekać tej imprezy i wiążą ogromne nadzieje z występem naszej drużyny.

W XXI wieku żadna reprezentacja Polski nie przeżywała takiej popularności jak kadra Nawałki. Mimo swojej pięknej kariery, nie żałujesz, że nie jesteś członkiem tej kadry?

- Takie pytania zawsze wracają do następnych pokoleń, ale nie żałuję. Mimo braku spektakularnego sukcesu, to grałem w doskonałej reprezentacji. Zagrałem na mundialu, dwukrotnie wywalczyłem awans na mistrzostwa świata. Zawsze można było osiągnąć więcej, ale nie żałuję, że urodziłem się za wcześnie. Mam nadzieję, że tak samo za 15 lat powie Robert Lewandowski i Kamil Glik, kiedy będą pytani o jeszcze lepszą wersję naszej drużyny narodowej.

Jaki to będzie mundial?

- Jeśli chodzi o organizację, to obawiam się, że Moskwa nie wytrzyma tego naporu. 16 meczów grupowych w tym mieście, tysiące kibiców, jeszcze większe korki. To jest jedyny problem, który wydaję mi się, że grozi rysą na tym mundialu. Pod względem sportowym szykuje się mega impreza. 64 spotkania, nowości technologiczne, pojawią się nowe gwiazdy. Chciałbym, żeby jedną z nich był jeden z naszych piłkarzy, który zachwyci ekspertów na całym świecie.

W Robercie Lewandowskim cała nadzieja na sukces?

- Na pewno będzie musiał sobie poradzić z dużą presją.  Jeżeli Robert nie strzela, to nie wygrywamy. On jest tym liderem, który już w korytarzu przed wyjściem na murawę daje sygnał do walki całej drużynie. To będzie jego pierwszy mundial, więc na pewno będzie chciał zrobić wszystko, żeby pokazać się całemu światu z jak najlepszej strony. Jeżeli zachwyci ekspertów i trenerów z Azji, Ameryki Południowej, a Polska zajdzie daleko, to przełoży się to na więcej głosów również w różnych plebiscytach na najlepszego piłkarza na świecie. W końcu będzie się mógł włączyć do indywidualnej rywalizacji z Ronaldo i Messim. Ale nie tylko on, cała nasza drużyna musi się wznieść się na wyżyny swoich umiejętności.

Mecz La Liga Legends - Polskie Legendy Mecz La Liga Legends - Polskie Legendy KUBA ATYS

Lewandowski królem strzelców mundialu. Wtedy trafi do Realu Madryt?

- Chciałbym, żeby tak się stało, ale chyba jest za późno. Po ostatnim sukcesie i triumfie w Lidze Mistrzów wydaje się to nieprawdopodobne. Real zmienia politykę kadrową. Stawia na młodszych i hiszpańskich graczy. Poza tym Jeżeli by doszło do konkretnych rozmów, to wiadomo, że Robert będzie bardzo drogim zawodnikiem. Inna sprawa, że Bayern coraz mocniej zarzeka się, że Robert nie jest na sprzedaż, ale to nie przeszkadza nam spekulować.

Jak oceniasz nasze szanse w grupie?

- Rywale są w naszym zasięgu. Będziemy oglądali bardzo wyrównane mecze. W każdym meczu kluczową rolę będzie odgrywała koncentracja, przygotowanie mentalne. Przyda się też odrobina szczęścia. Mecz z Senegalem będzie najważniejszy. Trzeba zacząć dobrze, od zwycięstwa. Wtedy będzie łatwiej. Do trzech razy sztuka. Wcześniej na mistrzostwach w 2002 i 2006 roku w pierwszych meczach zagraliśmy źle i w drugim meczu walczyliśmy o życie. Pamiętamy jak to się skończyło.

Co podpowiada serce, a co rozum przed mundialem w wykonaniu biało-czerwonych?

- W marzeniach sięgam daleko. Wyobrażam sobie nas w półfinale, a może o krok dalej? Kto by przypuszczał, że na Euro 2016 będziemy o krok od półfinału z Walią, w którym pewnie bylibyśmy zdecydowanym faworytem. Ale mundial to co innego. Poza tym musimy pamiętać, że wielu naszych czołowych zawodników, na których najbardziej liczymy, wiosną nie grało regularnie w klubach. Kamil Grosicki grał w kratkę, Grzegorz Krychowiak nie mógł się przebić w West Bromwich, Arek Milik dopiero niedawno wyleczył kontuzję. Nie chodzi o to jak będą przygotowani, ale jak ich organizm zareaguje na duże natężenie meczowe. Wierzę w trenera Nawałkę i jestem przekonany, że odpowiednio poukłada ten zespół. To jest fachowiec, który na każdą sytuację ma przygotowanych kilka alternatyw.

Jakim ustawieniem zaczniemy z Senegalem?

- Myślę, że z czwórką obrońców, czyli najbardziej optymalnym wariantem dla naszych zawodników. Często to podkreślają w wywiadach. Nie po to Mili wyleczył się, żeby teraz siedzieć na ławce. Wszyscy sobie zdajemy sprawę, że gra z dwójką napastników przyniosła nam sukces we Francji. Z drugiej strony u Nawałki nigdy nic nie wiadomo.

Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański  w Arłamowie, 30 maja 2018 Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański w Arłamowie, 30 maja 2018 FOT. KUBA ATYS

Na bramce postawi na Wojciecha Szczęsnego czy Łukasza Fabiańskiego?

- Obaj prezentują najwyższy i wyrównany poziom. Dwóch bramkarzy z numerem "1". W ogóle fajnie, że mamy taki dylemat. Obojętnie, który z nich wystąpi, na pewno zapewni nam najlepszą jakość. Faworytem jest Wojtek. Selekcjoner cały czas podkreśla jego rozwój. Nawałka też często jeździ do niego, ogląda go we Włoszech. Ale to nie jest tez tajemnica, że nasz selekcjoner jest zakochany we włoskiej piłce. Na tę chwilę Szczęsny jest bliżej, ale patrząc jak to było w przeszłości, do ostatniej chwili trener może czekać z podjęciem decyzji. Na bramce mamy niesamowity komfort.

W Polsce rozmawiamy o wariantach taktycznych, o tym kto powinien zagrać w pierwszym składzie, a w Hiszpanii piłkarskiej trzęsienie ziemi. W środę zwolniono selekcjonera Julena Lopeteguia, po tym jak dzień wcześniej ogłoszono, że podpisał kontrakt z Realem Madryt.

- Kuriozum. Na dwa dni przed najważniejszym meczem od dwóch lat dla Hiszpanii nie robi się takich rewolucji. Działacze hiszpańskiej federacji postąpili pod wpływem wielkich emocji. Taki radykalny ruch był zupełnie nie potrzebny. Trener Lopetegui to wielki pasjonat futbolu, świetny trener, a został potraktowany bardzo nie fair. Piłkarze, podobnie jak trenerzy na zgrupowaniach rozmawiają ze swoimi menedżerami. Jeżeli dostaje się telefon z propozycją od Realu Madryt, to takie oferty są nie do odrzucenia. Dziwna sprawa, tym bardziej że wielu trenerów po mistrzostwach zacznie prace w nowych klubach. Decyzja szokująca, która może się odbić na grze Hiszpanów w Rosji.

Reprezentacja Polski Reprezentacja Polski Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Masz już dosyć o pytania dotyczące braku powołania na mundial w Niemczech? Czujesz jeszcze żal do byłego selekcjonera Pawła Janasa?

- To był ogromny cios. Psychicznie gorzej to zniosłem niż fatalny błąd, jaki popełniłem w meczu Liverpoolu z Manchesterem United. Do trenera Janasa miałem duże zaufanie, żyliśmy w dobrych relacjach, a o braku powołania dowiedziałem się z informacji na pasku w telewizji. Forma komunikacji wtedy była na żenującym poziomie. Mistrzostwa świata w Niemczech traktowałem jako chęć rewanżu za nieudany turniej w Korei i Japonii. Szkoda, że wyszło inaczej.

Kto wygra mundial w Rosji?

- Brazylia i Niemcy to według mnie najsilniejsze drużyny. Jeżeli Marcelo ostatnio siada na ławce Canarinhos, to najlepiej świadczy o sile tej reprezentacji. Trzecią siłą, która może zdobyć nawet puchar jest Francja. To młody i głodny sukcesów zespół z ogromną siłą ofensywną.

Czarne konie?

- Belgia i Polska. Ci pierwsi mają ogromny potencjał, który nie do końca wykorzystali na Euro we Francji, a teraz mogą być jeszcze groźniejsi. I nasz zespół, mimo że na świecie nie jesteśmy jakoś bardzo cenieni, ale właśnie dlatego uważam że możemy zaskoczyć wielu zagranicznych ekspertów.

Rozmawiał Damian Bąbol

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.