Mundial 2018. Show Czerczesowa. Na konferencji nazwał dziennikarza Jamesem Bondem, podziękował kibicom Legii i zaprosił na mecz ludzi z wąsami

Przed spotkaniem z Arabią Saudyjską trener reprezentacji Rosji Stanisław Czerczesow był w świetnym humorze. - Dlaczego wygramy? Bo chcemy - mówił na pełnej żartów konferencji prasowej. Jego optymizmu nie podzielają kibice, którzy z obawą oczekują na pierwszy mecz.
Stanisław Czerczesow, trener Rosji Stanisław Czerczesow, trener Rosji PAVEL GOLOVKIN/AP

Na oficjalnej konferencji prasowej selekcjoner reprezentacji Rosji Stanisław Czerczesow zjawił się w świetnym humorze. Mimo zbliżającego się meczu Rosja - Arabia Saudyjska, który zainauguruje mistrzostw świata, były szkoleniowiec Legii Warszawa nie wyglądał na zestresowanego. Wręcz przeciwnie - sypał żartami, zgrywał się, puszczał do dziennikarzy oko. Już w czwartek dowiemy się czy była to tylko o dobra mina do złej gry, czy może jednak uzasadniona pewność siebie. Bo nastroje wśród rosyjskich kibiców nie są tak optymistyczne.

Wygramy, bo chcemy

- James Bond!? - trener Stanisław Czerczesow zrobił wielkie oczy i ze zdziwieniem dopytał reportera Jamesa Todda z Fox Sport Radio, który próbował zadać mu pytanie. - James Todd - poprawił go Anglik, któremu żart chyba nie przypadł do gustu. W przeciwieństwie do całej sali, która wybuchła śmiechem. Na konferencji prasowej selekcjonera Sbornej przed meczem otwarcia mistrzostw świata nie brakowało żartów, puszczania oka i słownych szermierek.

Gdy pytanie zadał duński dziennikarz, który poprosił, aby Czerczesow powiedział kilka słów do rosyjskich kibiców, ten ze śmiechem stwierdził: "Przyjechałeś z kraju, który nazywa się Dania. Myślę, że - czy nam się to podoba czy nie - będzie ci trudno odnaleźć się w labiryncie rosyjskiej duszy". Gdy reporter rosyjskiego nadawcy MatchTV zapytał dlaczego zdaniem Czerczesowa Rosja wygra z Arabią Saudyjską, selekcjoner stwierdził tylko "bo chcemy". A gdy na koniec rosyjski showman z Kanału Pierwszego Iwan Urgant poprosił trenera Sbornej o to, aby ten zaapelował do kibiców, by ci zabrali na czwartkowy mecz wąsy, długo się zastanowił po czym stwierdził z poważną miną: "Nie wiem o czym mówisz, ale tak, wszyscy z wąsami na stadion!", czym kolejny raz rozbawił salę, która 54-latka pożegnała brawami.

Selekcjoner reprezentacji Rosji Stanisław Czerczesow był w latach 2015-2016 trenerem Legii Warszawa (fot. Jacek Marczewski/Agencja Gazeta) Selekcjoner reprezentacji Rosji Stanisław Czerczesow był w latach 2015-2016 trenerem Legii Warszawa (fot. Jacek Marczewski/Agencja Gazeta) Selekcjoner reprezentacji Rosji Stanisław Czerczesow był w latach 2015-2016 trenerem Legii Warszawa (fot. Jacek Marczewski/Agencja Wyborcza.pl)

"Legia raz, Legia na całe życie"

Na spotkaniu, które odbyło się na stadionie Łużniki, nie zabrakło pytania Sport.pl o wsparcie, jakiego w mediach społecznościowych udzielają Czerczesowowi kibice Legii Warszawa. To właśnie okraszona mistrzostwem Polski praca na Łazienkowskiej otworzyła rosyjskiemu trenerowi drzwi do prowadzenia Sbornej. - Legia raz, Legia na wsiu żyzń [Legia raz, Legia na całe życie - aut.]. Dziękuję kibicom, bo bez nich nie osiągnąłbym sukcesów z których jestem dumny Dostałem od nich wiele słów wsparcia. I nie tylko od nich, także od trenerów, których znam z Austrii czy Niemiec. Życzenia dostaję z całego świata. Ale proszę, aby nie życzyć mi powodzenia [po rosyjsku "udaci"], bo to rodzaj żeński, ale sukcesu [uspiecha], bo to rodzaj męski - żartował w swoim stylu pochodzący z Osetii trener. A zaraz po konferencji wstał i na palcach dwukrotnie pokazał w stronę dziennikarzy symbol Legii, czyli "eLkę".


Golowin nowym kolegą Szczęsnego?

W środę Sborna trenowała na Łużnikach. Według ostatnich doniesień rosyjskich dziennikarzy wszyscy reprezentanci Rosji są zdrowi. Od kilku dni oczy kibiców zwrócone są szczególnie w stronę jednego z nich. Na wschodzie ludzie żyją ostatnio nie tylko mistrzostwami, ale także możliwym transferem gwiazdy CSKA Moskwa Aleksandra Golowina do Juventusu Turyn.

Gdyby Włosi wyłożyli za 22-letniego pomocnika 20 mln euro byłby on pierwszym rosyjskim piłkarzem w wielkim europejskim klubie od czasu Andrieja Arszawina i jego transferu do Arsenalu w 2009 roku. - Na razie to tylko negocjacje, ale gdyby to się udało to byłaby wielka sprawa. Rzadko takie kluby spoglądają w kierunku Rosji - mówi Dospiechow. Nie wszyscy są jednak zwolennikami wyjazdu młodego piłkarza do Italii. Dziennik "Sport Ekspress" pisze wprost: "Golowin nie musi odchodzić do Juventusu. Tam nie będzie grał". Inne zdanie na ten temat ma Golowin, który jest zainteresowany transfer. Lada dzień będzie miał świetną okazję, aby zaprezentować się ze swojej najlepszej strony. To właśnie on, a także Fiodor Smolow z Krasnodaru i Aleksandr Samiedow ze Spartaka Moskwa mają być liderami Sbornej.

Dziuba: Dziś kibicujcie. Oceniajcie po turnieju

Szampański nastrój Czerczesowa nie udziela się jednak wszystkim. Przed meczem z Arabią sceptyczni są nie tylko rosyjscy kibice, ale i dziennikarze. - Sam nie wiem, jak daleko możemy zajść. Niby wszyscy w kraju wierzą w awans z grupy, ale ręki za to bym nie dał. Nie obwiniamy za to Czerczesowa, bo wiemy, że to dobry trener. Ale dziś ma słabych piłkarzy. Nie grają w wielkich klubach, nikt ich nie chce kupić. Przez to poziom Sbornej jest, jaki jest - mówi Sport.pl reporter dziennika "Kommiersant" Aleksiej Dospiechow i wymienia piłkarzy, których z różnych powodów zabraknie w kadrze reprezentacji na czwartkowy mecz: Wiktor Wasin, Aleksandr Kokorin, Gieorgij Dżikija (kontuzje), Igor Dienisow (konflikt z trenerem), Ruslan Kambolow, Denis Gluszakow (nie zdążyli wrócić do formy), Wasilij i Aleksiej Bieriezuccy (zakończyli reprezentacyjne kariery, choć nieoficjalnie mówi się, że nie chcieli współpracować z Czerczesowem). - Z tej ósemki wszyscy piłkarze, poza Kambolowem i Gluszakow, mogliby znaleźć się w podstawowej jedenastce - tłumaczy nam Dospiechow.

Kpiny, ale i nadzieje

Świadomość sceptycznych nastrojów mają także piłkarze. We wtorkowym wydaniu dziennika "Sport Ekspress" jedna z największych gwiazd Sbornej Artiom Dziuba apelował do kibiców: "Proszę was, kibicujcie nam! A osądzać będziecie nas dopiero po turnieju". Ci często kpią jednak, jak dwaj pracownicy sklepu z kartami telefonicznymi, którzy tłumaczyli nam: "Za jedno trzeba mieć do naszych szacunek - że zagrają na mundialu aż trzy mecze. Zawsze mógł być tylko jeden". Jest to jednak śmiech przez łzy, bo pragnienie zaprezentowania się z dobrej strony nie tylko pod względem organizacyjnym, ale i sportowym, jest w Rosji olbrzymie.

Pierwszy krok, który może rozbudzić rosyjskie nadzieje, Czerczesow i jego piłkarze mogą wykonać w czwartek, gdy meczem z Arabią na Łużnikach zainaugurują mistrzostwa świata.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.