Droga do Rosji. Wszystkie plagi Sbornej. Rosjanie wieszczą łomot drużyny Czerczesowa

Kontuzje czołowych piłkarzy. Kolejne przegrane mecze towarzyskie. Spory, niedomówienia, konflikty. Rosjanie tak bardzo zwątpili w sukces swojej reprezentacji na mundialu, że irytuje ich dosłownie wszystko. "Zbyt zwyczajny" okazał się nawet trener Stanisław Czerczesow.
Stanisław Czerczesow Stanisław Czerczesow Fot. W / AP Photo

Pokój 602

Z idealnie wypolerowanej tabliczki można wyczytać, że za drzwiami obok urzęduje "Gławnyj trener nacjonalnoj mużskoj sbornoj komandy". Numer pokoju: 602. Czuć tu zapach historii futbolu, wcześniej pomieszczenie zajmowali Dick Advocaat, Guus Hiddink i Fabio Capello. Blisko dwa lata temu klucze do gabinetu przy Narodnej 7 otrzymał Stanisław Czerczesow. Na trenera Sbornej namaścił go Witalij Mutko, przez dekadę najważniejszy człowiek rosyjskiego sportu. To on bronił Czerczesowa na dworze wszechmocnego Władimira Putina, kiedy media sugerowały, że dalsza praca pochodzącego z Osetii szkoleniowca zakończy się katastrofą. Na ostatniej prostej przed mundialem Mutko, skompromitowany w aferze dopingowej, został wycofany za kurtynę. Przynajmniej oficjalnie, bo w rzeczywistości wciąż ma duże wpływy.

Gdy przechodzę obok centrum dowodzenia kadrą, jakim stał się pokój 602, z pomieszczenia obok wychodzi Władimir Panikow. Gdy Czerczesow trenował Legię, Panikow odpowiadał za przygotowanie fizyczne. Trener zabrał go do Moskwy, tak samo jak asystenta Mirosława Romaszczenkę i Gintarasa Stauce, trenera bramkarzy. - Trenera nie ma, poleciał do Belgii. Wróci za kilka dni. Ale cały czas pracujemy. Zobacz, mamy zaplanowany każdy dzień, każdą godzinę - Panikow wskazuje na olbrzymią tablicę pełną kolorowych fiszek. Wygląda jak mapa planistów wojskowego wywiadu GRU, którego macki sięgały każdego zakątku kraju. W oczy rzucają się kartki z flagami Arabii, Egiptu i Urugwaju, a pod nimi masa mniejszych, zapisanych maczkiem notatek. Gdy przyglądam się tablicy, Panikow nerwowo zaznacza, że nie mogę robić zdjęć. To, co na kartkach, może zadecydować o przyszłości Czerczesowa.

Stanisław Stachanow

- Za drzwiami tego pokoju pracowali wielcy trenerzy. Bardzo szanowałem i lubiłem Capello. Nie wyszło mu, taka jest piłka. Ale wszyscy, Capello też, bywali tu rzadko. Czasem raz, czasem dwa razy w tygodniu. Załatwiali swoje sprawy i zaraz ich nie było. Sztab Stanisława siedzi tu codziennie. Codziennie. Drzwi się tam nie zamykają od rana do nocy. Czerczesow to pracoholik. Kiedy do niego zaglądam, ciągle coś analizuje, ogląda, notuje - mówi Sport.pl Nikita Simonian. Śmieje się głośno, gdy pytam kto wygrałby wyścig w wydobyciu węgla - Czerczesow czy przodownik Aleksiej Stachanow. - Stanisław miałby szansę - puszcza oko.

Simonian zna smak sukcesu. Dziś ma 91 lat i energię kogoś o pół wieku młodszego. Ma też komputerową pamięć. Wspomina porażkę 1:2 z Polską w 1957 r., dwie bramki Gerarda Cieślika, technikę Lucjana Brychczego, zwinność Edwarda Szymkowiaka. Rok wcześniej wygrał z reprezentacją igrzyska olimpijskie w Melbourne. Rok później, na mundialu w Szwecji, grał w grupie przeciw Brazylii Garrinchy i Pelego, a ZSRR awansował wówczas do ćwierćfinału z drugiego miejsca, kosztem Anglików (w ćwierćfinale odpadł ze Szwedami). Prowadził też radziecką reprezentację, 40 lat przed Czerczesowem. O swoim sąsiedzie, bo jego gabinet od pokoju 602 dzieli ledwie kilka metrów, mówi z dużym uznaniem. - Stanisław Salamowicz ma charyzmę, umie zdobyć respekt. Poza tym jest w dobrym miejscu i w dobrym czasie. Wie jak wydobyć z drużyny jakość, poczekajcie. Ma twardą rękę, ale umie też rozmawiać - chwali. Pochmurnieje, kiedy zaczynam pytać o styl gry Sbornej i jej wyniki.

Pożywiom, uwidim

Narzekanie. Cecha, którą tak bardzo lubimy przypisywać Polakom, w Rosji zyskuje nowy wymiar. Nieznajomy Rosjanin nie narzeka. On kocha swój kraj, w prezydencie Władimirze Putinie widzi trzymającego ochronny parasol gieroja, w groźnych pomrukach swojej armii odnajduje dumę z potęgi ojczyzny. Rosjanin znajomy - to co innego. Ten narzeka, bardzo.  Na korki, ceny, na władzę. No i na Sborną. Od jakiegoś czasu na nią narzeka pełną piersią.

Nieznajomy Rosjanin o szansach Sbornej na mistrzostwach świata powie, że "pożywiom, uwidim". Znajomy, że "będzie katastrofa". W ostatnich meczach towarzyskich piłkarze Czerczesowa dostali lanie od Brazylii i Francji. Stracili sześć bramek, strzelili jedną. Wcześniej były porażki z Argentyną (0:1), Portugalią (0:1), Meksykiem (1:2), remisy z Iranem (1:1) i Hiszpanią (3:3). Trudno więc dziwić się, że hurraoptymizmu w Moskwie brak.

- U nas to normalne, wszyscy narzekają. Jak przyjdzie sukces to będą mówić, że wierzyli i czekali. Jak przegramy to powiedzą "a nie mówiłem?" - śmieje się Roman Oreszczuk, którego spotykam pod siedzibą rosyjskiej federacji. W latach 90. był piłkarzem Legii, dziś to ważny partner Mariusza Piekarskiego. Pomagali przy sprowadzeniu do Polski Czerczesowa, pośredniczyli przy transferach do Rosji Macieja Rybusa i kilku innych polskich piłkarzy. Oreszczuk należy do rzadkiego gatunku znajomych Rosjan, którzy nie narzekają, bo nie lubią.

Zbyt zwyczajny Czerczesow

Narzekanie na reprezentację ma w Rosji bardzo długą tradycję. Że piłkarzom się nie chce wysilać dla ojczyzny, że to zepsute gwiazdy, że skłóceni. Ale teraz problem, zdaniem rosyjskiego kibica, jest inny. Nie, że gwiazdy są skłócone, tylko że nie ma gwiazd. Ani gwiazd na boisku, ani gwiazdy na ławce trenerskiej. - Nie powiem, że Czerczesow zawiódł, bo nie miał jeszcze okazji udowodnić jakim jest trenerem. Ale mało kto traktuje go jako zbawcę. Dobrym był bramkarzem, to prawda, ale jako szkoleniowiec nic nie osiągnął. Może i mu się uda coś wygrać, ale trudno mi w to uwierzyć - mówi o Czerczesowie Siergiej, którego spotykam obok stadionu Spartaka. Dla niego i tysięcy Rosjan Czerczesow jest po prostu zbyt zwyczajny. Wcześniej był Hiddink, Capello. A Stanisław Salamowicz? Popracował w Tereku Grozny i Amkarze Perm, ale to tylko Terek i Amkar. Był też w Dinamie Moskwa, choć mistrzostwa nie zdobył. Mistrzostwo z Legią Warszawa na nikim nie robi tu wrażenia.

Po tym jak Mutko w grudniu 2017 r. dostał rozkaz usunięcia się w piłkarski cień (pozostaje wciąż wicepremierem Rosji), selekcjoner Czerczesow zdany jest tylko na siebie. Ma jeszcze swój wierny sztab, ale to on przyjmuje ciosy, które lecą ze wszystkich możliwych stron.

Trzy plagi

Problemem nie jest tylko brak trofeów w trenerskiej gablocie selekcjonera, czy słabe wyniki w meczach kontrolnych. Fani Zenita marudzą, że na mundialu nie zagra kontuzjowany Aleksandr Kokorin, kibice Spartaka, że zabraknie Giorgija Dżikii, a ci z CSKA, że nie pomoże Wiktor Wasin. I wszyscy mają rację, bo Kokorin to największa, obok Fiodora Smołowa, siła Sbornej, a na Dżikii i Wasinie Czerczesow chciał oprzeć ustawienie 3-5-2, które uparcie szykuje na turniej. - Ale nie ma do dyspozycji piłkarzy jakich mieli Hiddink, Capello czy Słucki. Dlatego Stasiowi będzie ciężko. Musi postawić na Smołowa, Aleksandra Gołowina, Igora Akinfiejewa i Jurija Żyrkowa, jeśli ten będzie w formie - ocenia Oreszczuk.

Sympatycy Lokomotiwu, który pędzi po mistrzostwo, też mają "ale". Dla nich niezrozumiały jest brak w kadrze maładca z Petersburga Igora Dienisowa. To świetny piłkarz, ale też trudny człowiek. Niedawno otrzymał milion rubli kary za znieważenie oficera antydopingowego. A że zdążył poróżnić się nie tylko z urzędnikiem, ale i szkoleniowcem, to powołań nie otrzymuje. I raczej nie otrzyma, bo Czerczesow zapowiedział, że na jego decyzję nie wpłynie żadna siła. Na konferencji prasowej dopytano go: a Putin, wpłynąłby? Powtórzył: żadna siła.

Uparci bracia

Rosyjska drużyna największe braki ma w obronie. W kadrze nie ma Siergieja Ignaszewicza i braci Bieriezuckich. - Wasilij, Aleksiej i Siergiej razem mają 150 lat! - śmieje się Oreszczuk. Ale Rosjanom nie jest do śmiechu.- Z sowieckiego doświadczenia mogę powiedzieć, że Sborna zawsze miała dobrych obrońców. W innych formacjach bywało różnie, ale w defensywie kłopotu nie było. A dziś nie ma w kim wybierać - nawet Simonian kręci głową.

Nie chce potwierdzić, że Bieriezuccy mogliby jeszcze pograć w kadrze, gdyby nie to, że nie umieją się porozumieć z Czerczesowem. Tak twierdzą rosyjscy dziennikarze. Sam Czerczesow mówi Sport.pl, że z braćmi rozmawiał, ale nie zgodzili się na powrót. Inaczej ma się sytuacja z mającym wielkie ego napastnikiem Artiomem Dziubą, któremu zdarzyło się zresztą szydzić z trenera. Za nim Czerczesow nie przepada, a i Dziuba nie szokuje formą.

- W takich warunkach już sam awans z grupy zostanie uznany za sukces. W normalnych okolicznościach, przy tak łatwej grupie, w mundialu u siebie, nie powinno być wątpliwości, czy Rosja wyjdzie z grupy. A jednak są. Potrzeby wielkie, możliwości małe - mówi w rozmowie ze Sport.pl Walerij Karpin, legenda rosyjskiego futbolu, dziś trener FK Rostów.

Zakaz picia herbaty

Co na to sam Czerczesow? W Warszawie lubił powtarzać swoje bon moty. "Problem? Nie mam problemów, są tylko pytania na które szukam odpowiedzi". "W domu mam czarno-biały telewizor i tak postrzegam świat". "Piłka to nie budowa. Ale pracować trzeba". To tylko złote słowa, bo problemy mnożą się jak wille bogaczy w podmoskiewskiej Rublowce.

Nie tak dawno Rosyjski Związek Piłki Nożnej wydał wytyczne antydopingowe dla piłkarzy. Zakazy dotyczyły nawet picia ziołowych herbat i palenia sziszy. Mającym rosyjskie korzenie Niemcom Konstantinowi Rauschowi i  Romanowi Neustädterowi po przegranym meczu z Brazylią (0:3) nie w głowie była jednak wstrzemięźliwość. Obaj ruszyli w miasto. Pech chciał, że ktoś zrobił im zdjęcia i wrzucił do sieci. Czerczesow wpadł w szał, mówiono nawet, że taneczny duet wyleci z kadry tuż przed turniejem. Skończyło się na wysokich grzywnach.

Czteromiesięczna nadieżda

Pierwszego dnia grudnia 2017 roku w sercach Rosjan na chwilę pojawiła się nadieżda, czyli nadzieja. Choć najpierw było nerwowo, bo Diego Maradona wylosował Urugwaj, a Gordon Banks przypisał go do "rosyjskiej" grupy A, to później szczęśliwe ręce Anglika dorzuciły na osłodę Egipt i Arabię Saudyjską. Kibice odetchnęli, mogło być gorzej. Ale kolejne mecze towarzyskie nadzieję roztrzaskały w drobny pył - Przecież graliśmy z potęgami. Gdybyśmy zmierzyli się ze słabeuszami wyniki byłyby inne. Wtedy wszyscy mówiliby, że Rosja wszystkich ogrywa, bo jest w formie. A Czerczesow wolał zobaczyć co drużyna prezentuje przeciwko najlepszym - tłumaczy Oreszczuk. W takim samym tonie mówi Simonian: - Jeśli chcesz być lepszy, musisz grać z najlepszymi. I my z takimi gramy. Z Brazylią, Francją, Hiszpanią, Argentyną. To był taki princyp, założenie. Teraz wyniki nie mają znaczenia.

Stanisław Czerczesow, trener Rosji Stanisław Czerczesow, trener Rosji PAVEL GOLOVKIN/AP

Dostojewski miał rację

Rosjanie tego nie kupują. I zrezygnowani czekają na łomot. Znawca dusz Fiodor Dostojewski we "Wspomnieniach z domu umarłych" pisał, że człowiek to istota, która przyzwyczai się do wszystkiego. Kibice Sbornej stresują się więc coraz mniej. Z przyszłością wydają się być pogodzeni. Nie odpadną w grupie? To odpadną później, w meczu z Hiszpanią lub Portugalią. Sukces w mistrzostwach potraktują w kategoriach cudu. Jeden ze znajomych Rosjan, kibic Spartaka, żartuje, że nadzieja jest, bo dwa razy taki cud się już wydarzył. Najpierw w meczu z Francją prowadzoną przez Napoleona, później w pojedynku z hitlerowskimi Niemcami. Mówię, że wtedy pomogła zima, a mundial zostanie rozegrany latem. Znajomy pochmurnieje. - Widzisz? Wszystko przeciwko nam.

REKLAMA

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.