Już w maju matura. Romanczuk zostanie do niej dopuszczony. Jędrzejczyk i Teodorczyk do poprawki

Mecz z Koreą Południową był dla piłkarzy Adama Nawałki ostatnim egzaminem próbnym przed majową maturą. Na Stadionie Śląskim wygraliśmy 3:2. Test zdał debiutant Taras Romanczuk. Kłopot z utrzymaniem się w reprezentacji mogą mieć Artur Jędrzejczyk i Łukasz Teodorczyk.
Polska - Korea Poludniowa Polska - Korea Poludniowa GRZEGORZ CELEJEWSKI

Gdyby o wynikach meczów decydowały wyłącznie trybuny, na energię z jaką Stadion Śląski po dziewięcioletniej przerwie przywitał reprezentację nie byłoby mocnych. Ale istotniejszy od dopingu okazał się chwilowy brak koncentracji. A mocni się znaleźli. W trzy minuty Koreańczycy doprowadzili do remisu i tylko błysk geniuszu Piotra Zielińskiego sprawił, że do maja nikt nie będzie liczył kadrze serii meczów bez zwycięstwa.

Dla selekcjonera Adama Nawałki rezultat meczu był jednak kwestią drugorzędną. Spotkanie w Chorzowie było ostatnim egzaminem próbnym przed maturą, którą kadrowicze będą zdawać nad morzem i w Bieszczadach.

"Jędza", mamy problem

Na zgrupowaniach w Juracie i Arłamowie z pewnością pojawią się Kamil Glik, Michał Pazdan i Łukasz Piszczek. Po raz kolejny obrońca Borussii Dortmund rozegrał tylko 45 min - wszystko, aby oszczędzać jego sfatygowane biodra. Trzeba jednak przyznać, że we wtorek tylko fragmentami był najlepszą wersją siebie. Ani on jednak, ani Glik, nie byli zamieszani w stratę bramek, bo obaj siedzieli już na ławce rezerwowych. Pozycję Piszczka na prawym "wahadle" zajął Artur Jędrzejczyk. Ten jednak kolejny raz potwierdził, że jego forma jest daleka od tej z 2016 roku. Jeżeli "Jędza" szybko nie złapie wiatru w żagle, może mieć kłopot ze znalezieniem się na liście Nawałki.

Na drugim boku nieco aktywniejszy był Maciej Rybus. Piłkarz Lokomotiwu Moskwa znów mógł odnaleźć w sobie ducha skrzydłowego - i odnalazł, często zapędzając się pod pole karne Koreańczyków. Nieźle prezentowała się jego współpraca z Kamilem Grosickim. O ile więc na prawej stronie wydaje się, że zmiennikiem Piszczka będzie Bartosz Bereszyński, o tyle walka na lewej flance będzie zacięta. Bo alternatywą dla Rybusa okazał się Rafał Kurzawa, który w meczu z Nigerią również często meldował się pod bramką rywali.

Klasa Tarasa

Duże oczekiwania, ale i ciekawość wzbudził debiut Tarasa Romanczuka. W Chorzowie na ławce zasiadł Grzegorz Krychowiak, a pomocnik Jagiellonii, który do kadry dołączył w ostatniej chwili, dostał szansę, aby udowodnić przydatność dla zespołu Adama Nawałki.

Selekcjoner już od jakiegoś czasu poszukiwał piłkarza na pozycję numer 6. Miał on pełnić rolę, jaką w eliminacjach mistrzostw Europy odegrał Tomasz Jodłowiec. Krakowski szkoleniowiec następcy legionisty upatrywał m.in. w Jacku Góralskim, ale choć zawodnikowi Łudogorca Razgrad nie można odmówić ambicji i waleczności to warunkami fizycznymi często ustępuje on wyższym i cięższym przeciwnikom.

Zdaniem Nawałki lukę mógł wypełnić Romanczuk. I wypełnił. W meczu z Koreą zagrał dobrze, choć bez fajerwerków. Potrafił rozciągnąć grę, przerzucić jej ciężar na drugą stronę, nie tracił też piłek. I chociaż podobnie jak w Ekstraklasie grał przede wszystkim do tyłu i wszerz, nie można mu zarzucić braku aktywności. Bo Ukrainiec z polskim paszportem przez godzinę ani razu nie schował się za plecami kolegów. Debiut z pewnością może zaliczyć do udanych.

A Kind of Magic

Wśród pomocników pewniakami na dwa majowe zgrupowania są Krychowiak i Krzysztof Mączyński. Ten drugi w Chorzowie zanotował asystę i kilkukrotnie włączył się do akcji ofensywnych robiąc dokładnie to, czego wymaga od niego Nawałka. O miejsce nie musi martwić się także Piotr Zieliński. 23-latek znów dał sygnał, że jest gotowy by wziąć na siebie ciężar gry. I choć długimi fragmentami to wciąż nie był magik z Neapolu, to nie bał się ani dryblingów, ani odważnych podań. A na koniec potwierdził swój futbolowy geniusz i zapewnił Polsce zwycięstwo. Gdyby lepsze przyjęcie Lewandowskiego w pierwszej połowie, Piotrek miałby na koncie także asystę.

O wolne miejsca w kadrze powalczą Góralski, Romanczuk i Karol Linetty. Ten ostatni po ciosie piłką, który otrzymał w meczu z Nigerią, opuścił boisko i następnego dnia wrócił do Genui. Była to postawa wręcz przeciwna do tej Góralskiego, który w hotelu paradował z pamiątką z piątkowego meczu - wielką "śliwą" pod okiem. 25-latek był najbardziej poobijanym reprezentantem, a mimo to wziął udział w kolejnych treningach i jest o krok od przeskoczenia w rankingu Nawałki młodszego kolegi.

Wrócił Turbo

Rozkładający szeroko ręce Kamil Grosicki musiał wzbudzić entuzjazm polskich kibiców. Powrót "Turbo" był naprawdę wielki. Najpierw asysta przy bramce Lewandowskiego, a później gol - takiego Kamila wszyscy Polacy chcą oglądać latem na mistrzostwach. Poza statystykami skrzydłowy Hull City zanotował po prostu dobre spotkanie. Może zabrakło dryblingu, który półtora roku temu wstrząsnął Bukaresztem, ale "Grosik" zagrał inteligentnie i skutecznie. Obiecująco wyglądała też jego współpraca z Rybusem.

Swoje jak zwykle zrobił Robert Lewandowski. Nie tylko trafił do siatki Kim Seung-gyu, ale wziął też na siebie ciężar walki z agresywnie grającymi rywalami z Azji. Szczególnie w pierwszej połowie Koreańczycy niemiłosiernie obijali Polaka. Po przerwie na murawie pojawili się Arkadiusz Milik i Łukasz Teodorczyk. Z każdą minutą widać, że napastnik Napoli wraca do odpowiedniej dyspozycji - jednocześnie wciąż potrzebuje czasu spędzonego na boisku. Teo natomiast swoją szansę przebiegał. Jak zwykle nie można mu zarzucić, że nie próbował, ale efekt był tego nikły. I to właśnie czołowy strzelec Anderlechtu może okazać się kolejnym piłkarzem, który w maju nie zostanie dopuszczony do egzaminu maturalnego Nawałki.

Copyright © Agora SA