Latem z Romy odszedł trener Luciano Spalletti i wydawało się, że jego zastępca Eusebio Di Francesco będzie potrzebował czasu, zanim poukłada zespół na nowo. Nikt się raczej nie spodziewał, że Roma od razu zacznie osiągać dobre wyniki. Tym bardziej, że w grupie C Ligi Mistrzów mierzyli się z Atletico Madryt, Chelsea i Karabachem. Rzymianie nieoczekiwanie wygrali grupę. W lidze też im dobrze idzie. Tracą do Interu zaledwie pięć punktów, ale mają jeszcze spotkanie do rozegrania.
Stara Dama zajęła drugą pozycję w grupie D Ligi Mistrzów, ale grali w niej z Barceloną, więc tragedii nie było. Juve poniosło dotkliwą porażkę w pierwszym starciu z Katalończykami (0:3), jednak w tamtym meczu zabrakło kilku podstawowych zawodników. W rewanżowym spotkaniu w Turynie padł bezbramkowy remis, czym Włosi udowodnili, że wciąż mogą rywalizować z najlepszymi klubami świata. W Serie A też nie jest źle. Pokonali ostatnio Napoli 1:0 na wyjeździe i tracą do prowadzącego Interu zaledwie punkt. Mogą ich przeskoczyć w sobotę, ponieważ dojdzie do ich bezpośredniego starcia.
Milan kompromituje się w lidze, gdzie w 15 spotkaniach zanotował aż 6 porażek i zajmuje dopiero 8. lokatę. W Lidze Europy szło im lepiej. Ok, w dwumeczu z AEK Ateny nie padła żadna bramka, a w ostatniej kolejce wygrała z nimi 2:0 Rjeka. Porażka nie była aż tak bardzo dotkliwa, bo już wcześniej mieli zapewniony awans. Ba, wygrali grupę.
Simone Inzaghi był zdecydowanie mniej utalentowanym zawodnikiem niż jego brat Filippo, ale wszystko wskazuje, że będzie od niego lepszym trenerem. Lazio pod jego wodzą stara się grać efektowną piłkę, a przy okazji jest efektywne. Wygrali grupę K, gdzie byli przed Niceą, Warengem i Vitesse. Lazio wygrało aż 4 z 6 meczów.
Schemat od wielu lat był pod podobny w Serie A. Kluby starały się awansować do europejskich pucharów, by w nich grać raczej rezerwowym w składzie, bo skupiali się na lidze, aby... wywalczyć sobie miejsce w Lidze Europy. Wydawało się, ze Atalanta też podąży tą ścieżką. A tu jednak psikus. Atalanta trafiła do trudnej grupy. Mierzyli się z Evertonem, Lyonem i Apollonem, i nieoczekiwanie wygrali grupę! Cztery zwycięstwa i dwa remisy - bilans godny podziwu. Kibice w szczególności zapamiętają wygraną 5:1 z Anglikami.
Czarną owcą wśród włoskich zespołów w europejskich pucharach nieoczekiwanie okazało się Napoli. Ok, trafili do wymagającej grupy z Manchesterem City, Szachtarem Donieck i Feyenoordem, ale mało kto się spodziewał, że nie awansują do 1/8 finału. W meczach z City zabrakło im trochę szczęścia, ale porażki z Holendrami i Ukraińcami (wspomaganymi przez liczną grupę brazylijskich piłkarzy) były niespodzianką. Rozczarowującą niespodzianką.
Przyczyna tak słabych wyników? Napoli w głównej mierze skupia się na Serie A, bo marzy o zakończeniu absolutnej dominacji Juventusu. Dlatego można się spodziewać, że ich degradacja do Ligi Europy zakończyć się może kolejną wpadką. Tym bardziej, że tam w kolejnych rundach mogą trafić na silne zespoły, jak Arsenal czy Atletico Madryt.