Kolejny kryzys i kręte ścieżki Krychowiaka. Gdzie zaprowadzą go tym razem?

Transfer do West Bromwich Albion miał przywrócić Grzegorza Krychowiaka do "świata żywych". Reprezentant Polski początek w nowym klubie miał bardzo udany, z czasem było jednak coraz gorzej, a ostatnio - po zmianie trenera - 27-latek wrócił do punktu wyjścia.
q q A

Transfer, który miał dać odrodzenie

Letni transfer Grzegorza Krychowiaka do WBA w świecie polskiej piłki był jednym z najważniejszych wydarzeń ostatnich miesięcy. Pomocnik, którego pobyt w Paris Saint-Germain okazał się totalną klapą, w Anglii miał odzyskać pełnię formy, ambicję, zadziorność i boiskową wolę walki.

Pierwsze mecze pokazały, że tak najpewniej będzie. Reprezentant Polski bardzo szybko stał się ważną częścią zespołu Tony`ego Pulisa i wydawało się, że zadomowił się w podstawowej jedenastce The Baggies. Niestety, ligowa rzeczywistość bardzo szybko zweryfikowała ten stan rzeczy. Trenera Pulisa zwolniono, a Krychowiaka wysłano na ławkę rezerwowych, od której bardzo trudno będzie mu się oderwać.

Królewskie przywitanie

"Witamy, wciąż nie możemy uwierzyć w to, że tu jesteś"; "Największy transfer w historii klubu"; "Kogoś takiego tu jeszcze nie było" - tak po wypożyczeniu Grzegorza Krychowiaka z PSG do West Bromu witali Polaka kibice angielskiego zespołu.

- Grzegorz spodobał mi się dwa lata temu i rozmawiałem o nim ze Stevenem N`Zonzim, z którym razem grali w Sevilli. Wtedy Krychowiak wybrał jednak PSG, które nie dało nam szans. Teraz jednak zauważyłem, że nie gra on regularnie, dzięki czemu mogliśmy go sprowadzić (...) Nadal jestem zaskoczony tym transferem. To bardzo dobry piłkarz - mówił Tony Pulis, w tamtym czasie trener WBA, po transferze Polaka.

Kibice i eksperci, a także trenerzy i koledzy z nowego zespołu Krychowiaka widzieli w nim bowiem wojownika z Sevilli i mur nie do przebicia z reprezentacji Polski. Krótko mówiąc widzieli w nim człowieka stworzonego do gry w barwach The Baggies.

W Paryżu Krychowiaka zagubił jego defensywny, momentami toporny wręcz styl gry, który w angielskich średniakach - jak WBA - jest codziennością. - West Brom gra bardzo nudny, fizyczny i bezpośredni futbol. To bardziej rugby niż piłka nożna. Krychowiak odnajdzie się w tym stylu - uważał Jack Pitt-Brooke, dziennikarz "The Independent".

I rzeczywiście - odnalazł się, ale tylko na moment.

Udany początek

Wejście do nowej drużyny reprezentant Polski miał bowiem udane. Niemal z marszu - bo po 10 dniach od przyjścia do klubu - wskoczył do podstawowego składu, a po swoich występach zaczął zbierać dobre noty. - Grzegorz był fantastyczny. Jest niezwykle opanowany i spokojny w swojej grze, a to rzadkość w naszym zespole. To piłkarz, którego w ostatnich latach nam brakowało. Jest świetnym zawodnikiem - mówił bramkarz WBA Ben Foster po drugim meczu Krychowiaka w barwach angielskiego klubu (0-0 z West Ham United - przyp. red.).

W pewnym momencie wydawało się, że Tony Pulis od Krychowiaka zaczyna ustalanie składu. Sugerowało to sześć meczów z rzędu rozegranych od pierwszej do ostatniej minuty. The Baggies jednak żadnego z tych spotkań nie wygrali, wreszcie coś musiało więc pęknąć.

Grzegorz Krychowiak (z prawej) Grzegorz Krychowiak (z prawej) ADAM DAVY/AP

Przeciętne rozwinięcie

Kryzys rozpoczął się bardzo niewinnie, od przeciętnego meczu z Leicester (1-1). W spotkaniu z Lisami Krychowiak po raz pierwszy od czasu przenosin do West Bromwich zagrał tak bezbarwnie. Angielskie media wówczas jego występ oceniały średnio na 4-6 w 10-stopniowej skali. Jak się później okazało, starcie z sensacyjnym mistrzem Anglii sprzed dwóch sezonów było tylko preludium do prawdziwego załamania formy.

Ta z coraz większą prędkością zaczęła zmierzać w dół od spotkania 9. kolejki z Southampton (0-1), gdzie Krychowiak był jednym z najgorszych graczy na murawie. Później był mecz z Manchesterem City (2-3), w którym Tony Pulis po raz pierwszy zmienił reprezentanta Polski.

Wszystko jednak zawaliło się dopiero po porażkach z Huddersfield (0-1) i Chelsea (0-4). Polakowi oberwało się szczególnie mocno za występ przeciwko The Blues, w którym opuścił on murawę już po 45 minutach gry. Za grę przeciwko mistrzom Anglii gorzej od reprezentanta Polski oceniono wówczas jedynie Matta Philipsa.

Obraz katastrofy dopełnia fakt, że West Bromwich Albion z Krychowiakiem w składzie nie wygrał ani jednego spotkania - trzy zremisował i sześć przegrał.

Efektem fatalnych wyników i tragicznej pozycji w tabeli było zwolnienie z posady szkoleniowca Tony`ego Pulisa, którego 29 listopada zastąpił Alan Pardew.

Dopiero piąty w kolejce

Jake Livermore, Claudio Yacob, Gareth Barry i Sam Field - to zawodnicy, którzy obecnie w hierarchii nowego szkoleniowca WBA znajdują się przed Krychowakiem, a trzeba nadmienić, że pod koniec grudnia do treningów wróci James Morrison, który jest bardzo ważną postacią drużyny. To oznacza, że reprezentant Polski będzie dopiero piąty w kolejce do gry w pierwszej jedenastce.

- Krychowiak nie pasuje do systemu 5-3-2. Trio, które Polak tworzy w drugiej linii z Garethem Barrym oraz Jakiem Livermorem na papierze wygląda niezwykle obiecująco, w praktyce próżno szukać w nim chemii - mówił niedawno dziennikarz "Birmingham Mail", Paul Suart w rozmowie z portalem "WP Sportowe Fakty".

Po zmianie trenera drużyna z The Hawthorns  nie gra już co prawda formacją 5-3-2, a klasycznym 4-4-2, to jednak oznacza jeszcze mniejsze szanse na grę dla pomocnika wypożyczonego z Paris Saint-Germain.

Pierwszeństwo gry przed Krychowiakiem, jak wyżej wspomnieliśmy, ma już nawet 19-letni Sam Field, który zebrał bardzo dobre recenzje za swoje ostatnie występy w meczach z Tottenhamem (1-1), Newcastle (2-2, Field był zdobywcą jednej z bramek - przyp. red.) i Crystal Palace (0-0). To nie zwiastuje niczego dobrego dla zawodnika urodzonego w Gryficach.

Nie pasuje do szatni

Krychowiak w Paryżu poza problemami sportowymi, miał dużo kłopotów w szatni aktualnych wicemistrzów Francji. Koledzy z zespołu nie przyjęli zbyt ciepło byłego gracza Sevilli, co mogło mieć znaczący wpływ na jego dyspozycję czysto piłkarską.

Niestety, w Anglii sytuacja się powtórzyła. - Swoim charakterem nie wkomponował się w szatnię. Barwy West Bromu reprezentują głównie brytyjscy "drwale", z których nikomu nie przyszło do głowy, aby pozować do zdjęć z kobietą u boku, bądź zabierać głos na Twitterze - komentował Paul Suart w rozmowie ze "Sportowymi Faktami".

Taki stan rzeczy pozwala sądzić, że angielskie ścieżki Krychowiaka będą bardzo podobne do tych paryskich i zaprowadzą go do jedynego słusznego wyjścia - kolejnej zmiany klubu.

Ilkay Gundogan, Grzegorz Krychowiak i Yaya Toure Ilkay Gundogan, Grzegorz Krychowiak i Yaya Toure DAVID DAVIES/AP

Nieznane zakończenie

Na razie nie można jednak niczego przesądzać. - Grzegorz wciąż jest potrzebny drużynie WBA. Mogą przydarzyć się kontuzje, drobne urazy, czy wykluczenia za kartki, a to wszystko sprawia, że kadra musi być szeroka. Polak do końca sezonu przyda się jeszcze na pewno - mówi Marcin Grzywacz, komentator Eleven Sports.

Tak czy inaczej, wydaje się, że nawet jeśli forma Krychowiaka wystrzeli w górę, nie zostanie on w West Bromie na kolejne sezony. Powód? Bardzo prosty - pieniądze. - Obawiam się, że obecne miesiące będą ostatnimi, które Polak spędzi jako piłkarz West Bromu. Dla klubu 5 milionów funtów przelewanych na konto Polaka to nie jest mała suma. W kuluarach mówi się też o tym, że szefowie The Baggies nie będą w stanie zapłacić kwoty odstępnego zapisanej w kontrakcie 27-latka - mówił Paul Suart.

Wiele wskazuje więc na to, że angielska przygoda Grzegorza Krychowiaka dobiegnie końca szybciej, niż wszyscy się spodziewali. Następny przystanek? Na razie nieznany, ale im szybciej pomocnik go odnajdzie, tym lepiej dla niego, a także dla reprezentacji Polski, której w czerwcu przyszłego roku będzie bardzo potrzebny.

Więcej o: