Liga Mistrzów. Cavani vs. Lewandowski. Kasa kontra atmosfera. Bayern ma egzamin poprawkowy, czyli rewanż z PSG

To ma być wielki rewanż za 27 września. Wtedy Niemcom coś nie wyszło. Wydawało się, że Bayern będzie dla magicznej ekipy Unaia Emery'ego trudnym testem. Tymczasem drużyna z Bawarii straciła wtedy gola już w drugiej minucie sprawdzianu. Trochę jak uczeń w szkole, który jeszcze na dobre nie wyjął swych długopisów, nie przeczytał w całości tematów klasówki, a już został przez nauczycielkę przesadzony na pierwszą ławkę. Tam zawsze szło trudniej.
France Soccer Champions League France Soccer Champions League Christophe Ena (AP Photo/Christophe Ena)

Grzechy pierwszego spotkania

W meczu na Parc des Princes PSG było po prostu sprytniejsze, skuteczniejsze, zaskoczyło gości i już po 90 sekundach miało przewagę.

Może trochę szczęśliwe, może za szybko, ale Bayern stracił tę bramkę też z własnej winy. W środku obrony Carlo Ancelotti postawił wtedy na duet Javi Martinez - Nicklas Suele. Dość oryginalnie. W starciu z najbardziej bramkostrzelną ekipą Europy nawet ryzykownie.

Gdy wszyscy skupili się na biegnącym z piłką Neymarze, ten zagrał do nieobstawionego Dani'ego Alvesa. Okazało się, że nad Sekwaną strzelać potrafi nie tylko tercet MCN.

Niemcy niby cały czas byli przy piłce, niby częściej strzelali na bramkę Francuzów i mieli tych celnych uderzeń więcej. Co z tego? Zagrożenie pod bramką stwarzali gospodarze i wiedzieli jak akcje zamienić na gole. Kolejne dołożyli Cavani i Neymar. Defensywa ekipy z Allianz Arena wyglądała przy nich słabo, a czasem wzbudzała uśmiech - jak przy trzecim golu -zwodach Mbappe i piłce właściwie podanej Neymarowi przez... Niemców.

To spotkanie było dla Bayernu dobrym materiałem wyjaśniającym jak nie grać z Francuzami. Materiałem, z którym teraz musiał zmierzyć się Jupp Heynckes. Wrześniowa porażka 0:3 w Paryżu przesądziła o rozstaniu Bayernu z Ancelottim. Już wcześniej Włoch był na cenzurowanym. Remis na własnym boisku z Wolfsburgiem (2:2) i niepowodzenie z TSG Hoffenheim (0:2) były dla dyrektora generalnego Bawarczyków Karla-Heinza Rummenigge wynikami nie do zaakceptowania.

Jak zwyciężać mamy?

PSG w tym sezonie zachwyca także w Europie. Wygrywa wszystko i to wysoko. 24 strzelone przez nich gole już wymazały z pamięci zeszłoroczny rekord BVB w liczbie bramek zdobytych w fazie grupowej Ligi Mistrzów. We wszystkich rozgrywkach, w 20 meczach francuska maszyna strzeliła już ponad 70 goli. To wynik znacznie lepszy niż mają czołowe kluby z Anglii, Włoch czy Hiszpanii.

PSG nie jest jednak doskonałe. Na potwierdzanie tej tezy, w materiałach, które Heynckes mógłby pokazać swym piłkarzom powinny znaleźć się ich mecze z Dijon, Montpellier czy Strasburgiem. Ligowy średniak ze stolicy musztardy nie przestraszył się utytułowanego rywala. Grał odważnie stwarzał swoje sytuacje, ostrzeliwaniem swojej bramki przez Paryżan odpowiadał w ten sam sposób. Jak się strzela, coś wpaść musi. Frustracja paryskich gwiazd przy remisowym wyniku uwidaczniała się w marnowanych przez nich doskonałych sytuacjach. Trzy punkty PSG zdobyło wtedy dość szczęśliwie, strzelając gola w ostatnich sekundach spotkania.

Z Montpellier ekipa za stolicy tylko zremisowała. Co prawda w tym spotkaniu zabrakło Neymara, ale pozostałe gwiazdy z Parc des Princes były nieskuteczne lub miały problem z solidną obroną. Zresztą ostatnie ich spotkanie w Ligue 1 ze Strasburgiem i pierwsza porażka w tym sezonie (1:2) to najlepszy dowód na to że PSG patentu na wygrywanie nie ma. Przy paryżanach trzeba być jednak skutecznym i nie popełniać błędów w defensywie. Strasburg strzelił to co miał i utrudniał życie rywalom. Neymar w tym spotkaniu nie oddał oni jednego celnego strzału na bramkę. Oczywiście nic dwa razy się nie zdarza, ale z drugiej strony Strasburg i Monachium dzieli tylko 334 km.
Dla Heynckesa dobra gra i wynik we wtorkowym meczu jest ważny z punktu widzenia psychologicznego. Obie drużyny są pewne gry w fazie pucharowej Champions League, mogą spotkać się w niej ćwierćfinałach, półfinałach czy finale. Przystępowanie do ewentualnego trzeciego spotkania z dwoma porażkami na koncie nie byłoby dobre.

Lewandowski jak Cavani, Coman przeciw byłym kolegom

W Monachium szykuje się też ciekawy pojedynek dwóch niezwykle skutecznych środkowych napastników. W ostatnim ligowym meczu Cavani wszedł na końcowy kwadrans. Wiele nie zdziałał. Robert Lewandowski w meczu z Hannoverem strzelił za to gola. Obaj napastnicy rywalizują ze sobą na europejskiej arenie o miano najbardziej bramkostrzelnego piłkarza 2017 roku. Urugwajczyk ma 51 goli w 56 meczach, Polak również zanotował 51 trafień, ale w 50 spotkaniach. Przed nimi z 52 golami znajduje się jeszcze Lionel Messi.

Zdaniem ekspertów Cavaniego i Lewandowskiego łączy podobny styl gry. W niedawnym wywiadzie dla Sport.pl "Lewego" z gwiazdą PSG porównał trener Raymond Domenech, wicemistrz świata z reprezentacją Francji. - Obaj są pracowici, pomagają całej drużynie, ściągają obrońców, dużo się ruszają. Sami są kreatywni, wywierają presję na defensywie rywali. No i do tego w obu przypadkach dochodzi pokaźna liczba goli i dobra skuteczność - komplementował szkoleniowiec.

Skuteczność, będzie szczególnie potrzebna ekipie Lewandowskiego. Bawarczycy chcąc zająć pierwsze miejsce w grupie, muszą to spotkanie wygrać 4:0. Zadanie trudne, ale presji ponoć nie ma.

- Nie myślimy o wygranej 4:0, ale o zagraniu dobrego zwycięskiego meczu. Jeśli strzelimy pierwszego i drugiego gola, to oczywiście na pewno na tym nie poprzestaniemy - stwierdził Polak pytany o sprawę przez Bayern.tv.

- Mecz przeciwko PSG to dla nas nic osobistego. To raczej przesłanie dla Europy, że Bayern jest ciągle mocny, że chce wygrać Ligę Mistrzów - oznajmił natomiast Kingsley Coman. Dla niego jednak ten pojedynek będzie szczególny. Znów zagra przeciw swoim byłym kolegom. Tym razem ma dostać szansę od początku meczu. Następca Ribery'ego ostatnio jest w formie. W starciu z Hannoverem strzelił gola i wypracował rzut karny.

- Jego umiejętności wykraczają ponad normę. Kiedy przyspiesza wydaje się, że ma ogień w nogach - chwalił młodego Francuza Heynckes. W Bundeslidze czy na Celtik, któremu strzelił gola, to na razie starcza. Na obronę wicemistrzów Francji ognia potrzebne będzie więcej.

Trener Jupp Heynckes i Robert Lewandowski Trener Jupp Heynckes i Robert Lewandowski MATTHIAS SCHRADER/AP

Kasa vs. atmosfera?

Mecz Bayern - PSG to także potyczka dwóch klubów w których dużo mówi się o pieniądzach, wielkich transferach i klubowej atmosferze. Dwie pierwsze rzeczy Francuzi niewątpliwie mają, a Niemcy mieć powinni. Tę myśl w niedawnym wywiadzie dla "Der Spiegel" przekazywał Robert Lewandowski, któremu nie podobało się, że jego drużyna nie sprowadza wartościowych zawodników, a na transfery - jak na obecne realia - wydaje relatywnie mało.

Do kasy i futbolowych gwiazd, na poprzedzającej mecz konferencji, odniósł się też sam trener Monachium. Stwierdził, że futbol zmierza w stronę wielkich pieniędzy, ale nie są one żadnym gwarantem wygrania Ligi Mistrzów. - Drużyna, która zwycięży w Champions League musi mieć oczywiście piłkarzy o wielkich umiejętnościach, ale musi być też jednością. Musi w niej być atmosfera, wzajemny szacunek zawodników. Dopiero to wszystko składa się na końcowy sukces - stwierdził Heynckes.

To taki mały prztyczek w stronę PSG? Media od tygodni zajmują się rzekomymi konfliktami wewnątrz gwiazdorskiej ekipy z Francji, sporach na linii Cavani - Neymar, pisaniem o tym, że Brazylijczyk w Paryżu nie czuje się dobrze, że nie podobają mu się treningi Emery'ego, a nie brazylijscy koledzy patrzą na klubowe przywileje numeru "10" i kręcą nosem.

France Soccer Champions League France Soccer Champions League Christophe Ena (AP Photo/Christophe Ena)

Przy tym wszystkim codzienność w Monachium to niemal sielanka

Tylko, że tych problemów PSG chyba więcej jest w mediach niż na klubowych obiektach. Mówimy o ekipie, która do minionej soboty, od początku sezonu nie przegrała w 21 meczach, której piłkarze biją kolejne indywidualne rekordy. Póki są wyniki i atmosfera zwycięstwa, w Paryżu wojny domowej nie będzie.

Zresztą Edinson Cavani pytany o możliwość pobicia strzeleckich osiągnięć Zlatana Ibrahimovicia w PSG (156 goli, Urugwajczyk ma teraz 153) czy zapisania się w historii Ligi Mistrzów przez Neymara (ma szansę być jedynym piłkarzem, który w każdym grupowym meczu zdobył choćby jedną bramkę) wykazał się altruizmem, także w stosunku do "nielubianego" przybysza z Camp Nou.

- Myślę bardziej o zespole niż o sobie. Jak funkcjonuje kolektyw, cała reszta przychodzi sama. Jeśli cała drużyna we wtorek zagra dobrze, to Neymarowi łatwiej będzie strzelić gola. Czy ja mu w tym pomogę? Oczywiście, wszyscy mu pomożemy. To go dodatkowo napędzi - stwierdził El Matador. Postawa cenna. Ciekawe kto teraz będzie strzelał ewentualnego karnego?

Najtrudniejszy mecz Paryża?

PSG we wtorek ma zagrać praktycznie w najsilniejszym możliwym składzie. W szeregach PSG zabraknie tylko kontuzjowanego Thiago Motty. Emery na wyjazd do Bawarii nie zabrał także Lucasa. Szansę na boisku ma dostać Julian Draxler.

Ekipa z Monachium może wyjść w podobnym składzie jak ostatnio z Hannoverem. Hummels i Boateng w środku obrony są gwarantem szczelniejszego muru niż zbudowany przez Sule i Martineza płotek, który widzieliśmy w Paryżu. James Rodriguez w ofensywie jest coraz groźniejszy, jeśli tylko poprawi celność swoich strzałów Alphonse Areola może mieć problem. Do tego z przodu Lewandowski i Coman czyli pewność goli, dynamicznych rajdów i nieprzewidywalność.

Na PSG szykuje się najmocniejszy i najtrudniejszy w tym sezonie rywal. To przyznają w swych typach nawet bukmacherzy. Poza tym na egzaminie poprawkowym zdającego trudniej jest zaskoczyć. Swoje ostatnie błędy zna, zwykle więcej umie, jest bardziej zmotywowany. Na pierwszej ławce też już siedział.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.