MŚ 2014. Mundial bramkarzy. Ich interwencje zaprzeczały logice. Kim byli bohaterowie?

To nie zawodnicy ofensywni byli prawdziwymi bohaterami pierwszej rundy fazy pucharowej, ale bramkarze. Ich interwencje często zaprzeczały logice, ich sprawność imponowała nam najbardziej, a spadek średniej goli na mundialu także właśnie im zawdzięczamy. Kim byli bohaterowie?
Brazylia - Chile 1:1 (3:2 w karnych) Brazylia - Chile 1:1 (3:2 w karnych) Fot. SERGIO PEREZ

JULIO CESAR (BRAZYLIA)

Jedną z najbardziej wzruszających scen tych mistrzostw będzie zdecydowanie wywiad Julio Cesara po zwycięskim meczu z Chile, gdy bramkarz gospodarzy we wspaniałym stylu obronił dwa strzały rywali. Kilka minut później zalał się łzami, gdy tłumaczył jak bardzo czekał na ten moment, na odkupienie swoich win sprzed czterech lat. Dla 34-latka to już trzeci mundial, ale za każdym razem trafiał do reprezentacji słabej, mocno ograniczonej i odpadającej przed półfinałami. W tym roku nie ma miejsca na taką wpadkę, a presję było widać po wszystkich piłkarzach jego drużyny - kapitan Thiago Silva przeszedł małe załamanie nerwowe po wygranym meczu i dopiero trener Luis Felipe Scolari musiał podnieść go z murawy. Julio Cesar, obecnie grający w klubie MLS, Toronto FC, udźwignął odpowiedzialność całego kraju, popisując się paradami przy strzałach Mauricio Pinilli i Alexisa Sancheza. Może Brazylia potrzebowała takiego dramatu, by teraz pokazać swoją siłę? Wtedy nikt nie zaprzeczy, że płynęła ona od Julio Cesara.

GUILLERMO OCHOA (MEKSYK)

W zasadzie tym razem Ochoa nie został bohaterem Meksyku - nie obronił karnego Jana Klaasa Huntelaara w ostatniej minucie gry i jego zespół odpadł z mistrzostw. Jednak to dzięki niemu drużyna dotarła do tej fazy turnieju. Nie miał nic do powiedzenia także przy mocnym uderzeniu Wesleya Sneijdera, ale wcześniej dosyć przypadkowo, ale w nie mniej imponującym stylu obronił strzał z główki po rzucie rożnym. Wtedy Meksyk jeszcze walczył. Dla Ochoi - zawodnika bez klubu po odejściu ze spadkowicza z Ligue 1, Ajaccio - mundial był spełnieniem marzeń. Na poprzednich dwóch mistrzostwach był wyłącznie rezerwowym, patrzył jak koledzy imponują, ale nie potrafią pokonać klątwy "czwartego spotkania". Przeciwko Brazylii zaliczył kapitalny występ, chwalił go Luis Felipe Scolari, a Brazylijczycy nie mogli uwierzyć, że piłka ani razu nie wpadła do siatki. - To był mecz mojego życia - powiedział Ochoa. Na pewno popisy na mundialu pomogą 28-latkowi w znalezieniu mocnego klubu. Jeszcze o Guillermo Ochoi usłyszymy.

KEYLOR NAVAS (KOSTARYKA)

Wprawni obserwatorzy hiszpańskiej Primera Division nie są zaskoczeni - wszak Keylor Navas broniąc bramki skromnego Levante wyróżniał się w ostatnim sezonie nawet na tle takich potęg jak Victor Valdes czy Thibaut Courtois. Piętnaście razy zachowywał "czyste konto". Na mundialu ta sztuka udała mu się również przeciwko wielkim reprezentacjom - Anglii i Włoch. W 1/8 finału też długo opierał się Grekom, nie pozwalał na zdobycie wyrównującej bramki, aż do ostatniej minuty - wtedy po prostu nie mógł zdążyć z interwencją po pierwszym strzale. Wyrównanie oznaczało wycieńczającą dogrywkę, gdy wielu z jego kolegów już ledwo biegało. Grecy atakowali, ale po raz kolejny Navasa nie mogli pokonać. Także w karnych okazał się on dla nich zbyt wielkim rywalem. Jego parada przy jedenastce Theofanisa Gekasa będzie jedną z lepszych na tym mundialu przy rzutach karnych. Sensacja turnieju gra dalej, kolejnym wyzwaniem dla Navasa będą Holendrzy. Jeśli poprawi wynik Ochoi, przejdzie do legendy.

RAIS M'BOHLI (ALGIERIA) i MANUEL NEUER (NIEMCY)

Długo musiał czekać na swoją pierwszą interwencję, ale dzięki niej od razu wyszedł z cienia Manuela Neuera. Niemiec co prawda głównie interweniował poza polem karnym, pokazując wzorzec zachowań nowoczesnego bramkarza, jednak golkiper Algierii udowodnił, że stara szkoła też ma się dobrze. Dwie szybkie interwencje po strzałach Thomasa Muellera i Mario Goetze go rozgrzały, a potem było już tylko lepiej. Z czterech strzałów Andre Schuerrle nie wybronił tylko tego, który po prostu okazał się zbyt zaskakujący - a i tak przy powtórkach pierwszego gola dla Niemców widać, jak niewiele M'Bohliemu brakuje do kolejnej świetnej parady. Była jeszcze ta po główce Bastiana Schweinsteigera, z dystansu potężnie uderzał Phillip Lahm. To jednak nie znaczy, że Neuer w tym meczu się nudził - wręcz przeciwnie, swoimi skutecznymi wślizgami i blokami stopował groźne kontry rywali. Nie trzymał się swojej linii bramkowej, ale przy atakach Algierczyków sam stwarzał wrażenie... atakującego. Zaczęło się już przy ich pierwszej groźnej akcji, później Niemiec zaliczył jeszcze dwadzieścia kontaktów z piłką poza swoją "szesnastką". W dogrywce nawet podszedł na połowę rywali, gdy koledzy szykowali się do wybicia rzutu wolnego, ale nie dostał swojej szansy. Jeszcze nie teraz.

DIEGO BENAGLIO (SZWAJCARIA)

Bramkarz Vfl Wolfsburg mierzył się już z podobnymi wyzwaniami. Na poprzednich mistrzostwach świata zachował czyste konto w spotkaniu z Hiszpanią, pomagając w osiągnięciu sensacyjnego zwycięstwa. W eliminacjach do mundialu w Brazylii na dziewięć spotkań eliminacyjnych aż sześć razy zachowywał czyste konto. Jednak te mistrzostwa były dla niego trudne - Ottmar Hitzfeld chciał, by zespół grał bardziej ofensywnie, pokazał prawdziwą siłę w ataku, nie tylko defensywie. O ile w spotkaniu z Ekwadorem jeszcze bolesnych konsekwencji nie było, tak przeciwko Francji nawet Benaglio nie pomógł kolegom. Wybronił rzut karny Karima Benzemy, miał kilka kolejnych parad, ale i pięć razy wyciągał piłkę z siatki. Na mecz z Hondurasem Szwajcarzy wyszli już bardziej defensywnie, by w 1/8-finału nie pozwolił Argentyńczykom na zbyt wiele - aż do nieszczęsnej 119 minuty. Wcześniej Bengalio bronił strzały Di Marii, Messiego i Higuaina. Gdy trzeba było gonić wynik pobiegł w pole karne rywali i próbował... przewrotki. Prawie udał mu się też drybling, choć musiał szybko wracać do własnej bramki, gdy rywal przejął piłkę. Może Szwajcaria nie zachwyciła, może wróciła do stylu w jakim pokonała Hiszpanię, ale akurat Benaglio na rzuty karne zasłużył.

Tim Howard w meczu USA - Belgia Tim Howard w meczu USA - Belgia Fot. Felipe Dana

TIM HOWARD (USA)

Tylko do 1966 roku mogli cofnąć się statystycy firmy OPTA, by porównać występy piłkarzy na mistrzostwach świata, ale można spokojnie założyć, że nawet na wcześniejszych turniejach nikt osiągnięcia Tima Howarda nie przebił. Amerykański bramkarz we wtorkowy wieczór był po prostu niesamowity - obronił szesnaście strzałów Belgów, kapitulując tylko dwa razy. Popisywał się refleksem w strzałach z bliska, bronił w sytuacjach sam na sam, wyciągał wszystkie górne uderzenia. Trudno mieć jakiekolwiek pretensje przy golach De Bruyne i Lukaku. 35-letni bramkarz jednak był załamany, choć kolegom niemal udało się wyrównać stan meczu na koniec dogrywki. - Nic mnie ten rekord nie obchodzi - mówił Amerykanin - Odpadnięcie to dobijające uczucie - dodał. Dla niego to najprawdopodobniej ostatni mundial. W drużynie Juergena Klinsmanna był niekwestionowanym liderem, podnosząc na duchu swoich wycieńczonych kolegów. Wydawało się wręcz, że Howard wpadł w taki trans, że mógłby jeszcze bronić w kolejnym spotkaniu, a i tak byłby jego bohaterem. Szkoda, że na tym mundialu nie dostanie takiej szansy.

Thiabaut Courtois Thiabaut Courtois Fot. ALESSANDRO GAROFALO

THIBAUT COURTOIS (BELGIA)

Belg nie pasuje do tego towarzystwa - jego renoma tak urosła w ostatnich dwóch-trzech sezonach, że trudno mówić o jakiejkolwiek sensacji, gdy popisze się niewiarygodną interwencją. Jose Mourinho już nie pozwoli mu na kolejne wypożyczenie, bo widzi go jako następcę Petra Cecha w londyńskiej Chelsea. Marc Wilmots nawet nie myśli, by do bramki wstawić golkipera Liverpoolu, Simona Mignoleta. Courtois do tej pory miał mundial spokojny - jedynego gola wpuścił z rzutu karnego przeciwko Algierii, raczej popisując się rutynowymi obronami, wyłapując dośrodkowania. Przeciwko Amerykanom również okazji nie miał zbyt wielu - przez prawie dwie godziny tylko sporadycznie musiał łapać ich uderzenia, by w ostatnich pięciu minutach wejść na swój najwyższy poziom. Julianowi Greenowi udało się pokonać Courtois, ale najważniejszą próbę Belg zablokował - bez niej Amerykanie doprowadziliby do rzutów karnych. Jeśli więc szukać kandydata na największą gwiazdę w bramce ostatnich rund mistrzostw świata, Courtois jest mocnym kandydatem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.