Mistrzostwa świata w piłce nożnej 2014. Najlepsze dogrywki wszechczasów

90 minut to czasem za mało. Faza pucharowa mistrzostw świata ledwo się zaczęła, a tylko trzy z ośmiu meczów zakończyły się w podstawowym czasie.
Belgia cieszy się z bramki strzelonej USA Belgia cieszy się z bramki strzelonej USA Fot. Matt Dunham

Faworyci drżą o wynik

Codziennie była co najmniej jedna dogrywka. Zaczęło się od tego, że przez ponad 120 minut drżała cała Brazylia. Drużyna Luiza Felipe Scolariego i jego piłkarze wysłali Chilijczyków do domu dopiero po konkursie rzutów karnych.

Potem nawet Niemcy w meczu ze skazywaną na pożarcie Algierią potrzebowały dodatkowego czasu. Dopiero w 118. minucie pierwszego (i jedynego) gola w meczu ze Szwajcarią strzeliła Argentyna, a kilka godzin później po szalonej dogrywce Belgia wyeliminowała Stany Zjednoczone.

To dobra okazja, by przypomnieć najbardziej elektryzujące dogrywki w historii mistrzostw świata.

1966: Anglia - RFN 4:2

To był strzał, który przeszedł do historii angielskiej piłki. W 101. minucie meczu na Wembley dał gospodarzom prowadzenie 3:2 w finale mistrzostw świata. Efektowny, to prawda, ale po meczu nikt nie rozmawiał o urodzie bramki. Wszyscy pytali raczej: czy gol został zdobyty prawidłowo?

Dziś "goal-line technology", ukochane dziecko FIFA, pewnie rozwiałoby wątpliwości, ale wtedy o wszystkim decydowało zawodne ludzkie oko. Sędzia uznał, że piłka po strzale Geoffa Hursta przekroczyła linię bramkową.

- Z początku nie zadawaliśmy sobie sprawy z wagi i ogromu szansy, przed jaką stanęliśmy. Nie wiedzieliśmy, jak bardzo wpłyniemy na świadomość ludzi w Anglii - przekonywał potem Hurst. Jedyny piłkarz, który w finale mundialu zdobył hat tricka.

1970: Włochy - RFN 4:3

To był półfinał. Gola na 1:1 Niemcy strzelili w 90. minucie i doprowadzili do jednej z najbardziej szalonych dogrywek mistrzostw świata.

Piłka wpadała do siatki średnio co sześć minut. Raz w euforii byli Niemcy, by za chwilę zakryć twarze w dłoniach, zaraz znów się ucieszyć i na koniec przeżyć ogromne rozczarowanie. Włosi do 89. min. prowadzili 1:0, a po 111. już... 4:3. I to oni zagrali w finale, który potem przegrali z Brazylią.

1982: RFN - Francja 3:3

Szalony mecz o awans do finału. I szalona dogrywka. W dodatkowym czasie padły cztery z sześciu bramek, a ostatnia była wyjątkowej urody. Klaus Fischer w 108. min. trafił do siatki przewrotką i uratował reprezentację RFN.

Niedługo potem Niemcy cieszyli się po wygraniu konkursu rzutów karnych. Francji został mecz o trzecie miejsce, który przegrała z Polską.

1990: Kamerun - Kolumbia 2:1

Choć stawką był "tylko" awans do ćwierćfinału, to mecz (a szczególnie jego dogrywka) i tak przeszedł do historii. To był wielki dzień Rogera Milli, gwiazdora ligi francuskiej. W dodatkowym czasie zdobył obie bramki dla Kamerunu i po każdej biegł pod narożnik boiska, by zatańczyć przy chorągiewce.

Niektórzy twierdzą, że to on jest ojcem wymyślnych "cieszynek".

2006: Argentyna - Meksyk 2:1

O tym meczu warto wspomnieć głównie ze względu na obłędną bramkę Maxi Rodrigueza, która w 98. min. przesądziła o awansie Argentyńczyków do ćwierćfinału. Oto ona:

2006: Niemcy - Włochy 0:2

22 piłkarzy na boisku, kilku kolejnych na ławkach rezerwowych i 65 tys. widzów na stadionie w Dortmundzie myślami było już przy konkursie rzutów karnych. Gospodarze oczami wyobraźni widzieli niemieckich piłkarzy ze złotymi medalami na szyjach i od początku liczyli, że to będzie ich turniej.

Ale w półfinale Włosi rzutem na taśmę zadali nie jeden, a dwa ciosy. I to jakie! Bramki Fabio Grosso w 119. min. i Alessandro Del Piero w 120. to była najwyższa światowa półka. W ten sposób piłkarze Marcelo Loppiego pokazali, dlaczego to oni zasługiwali na tytuł.

2010: Hiszpania - Holandia 1:0

Dogrywka, która dała Hiszpanii pierwsze w historii mistrzostwo świata. Andres Iniesta zdobył bramkę, dzięki której był witany owacjami na stojąco na każdym stadionie w Hiszpanii:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.