Sport.pl z Brazylii: Nie bądź letni, bo ten mundial cię wypluje, czyli pięć rzeczy których się dowiedzieliśmy po meczu USA - Portugalia o...

Najsłynniejsze nazwiska przykuwają uwagę, ale na niektórych pozycjach wieje przeciętnością. I taki był mundialowy początek Portugalii: przeciętny, letni. A letnich te mistrzostwa wypluwają - pisze Paweł Wilkowicz, wysłannik Sport.pl na MŚ 2014.

...Portugalii.

Jeszcze się uratowali, choć pewnie nie na długo, bo bilans bramek im ciąży. Przynajmniej wybrali dobry plan ratunkowy na ten mecz: gdy mamy plagę kontuzji, a Cristiano biega z ledwo zaleczonym kolanem, lepiej oddajmy Amerykanom piłkę i polujmy na jakąś okazję. Ale już zarządzanie prowadzeniem było ponad siły Portugalczyków. Gdy grają, wszystko zgrzyta, to chyba pierwsza od lat Portugalia, od której piłka ucieka, nawet świetny jeszcze dwa lata temu podczas Euro 2012 środek pomocy nie jest w stanie zapanować nad chaosem. Ambicją w ostatnich minutach wyrwali odroczenie wyroku. Ale pewnie i tak pierwszy raz od 12 lat nie wyjdą z grupy na mundialu. Pierwszy raz od czasu klęski Luisa Figo, Rui Costa, Pauleta, Nuno Gomes i - tak - obecnego trenera Paulo Bento w polskiej grupie w Korei i Japonii. Podobieństwa są nieprzypadkowe. Tak jak z tamtej grupy piłkarzy zostały już wtedy głównie piękne nazwiska, wysokie kontrakty, i Luiz Felipe Scolari musiał przed Euro w Portugalii budować kadrę na nowo, tak i teraz chyba pora na podobny ruch. Przyzwyczailiśmy się widzieć Portugalczyków w roli faworytów, ale zestawienie transferowych kwot to jedno, a suma umiejętności - drugie. Najsłynniejsze nazwiska przykuwają uwagę, ale na niektórych pozycjach wieje przeciętnością. I taki był mundialowy początek Portugalii: przeciętny, letni. A letnich te mistrzostwa wypluwają.

...USA.

Oni letni nie są na pewno, dla Juergena Klinsmanna motywacja jest wszystkim. I przygotowanie fizyczne, to wiadomo od czasu jego pracy z Niemcami. A w USA jest u siebie, siłą tej drużyny była przez lata lekkoatletyka z piłkami, jak kiedyś taki styl nazwał uszczypliwie Ottmar Hitzfeld. Ale teraz USA to coś więcej. Zdobyli sobie mundialem w Brazylii wielu nowych kibiców, pokazali przeciw Portugalii, że potrafią tworzyć. Zagrali ładniej niż z Ghaną, bo tam zdobyli trzy punkty, ale jeszcze byli głównie lekkoatletami. A teraz czekają na Niemców. Wszystko ciągle w ich rękach, a mecz jest tak pełen podtekstów - Klinsmann i jego Niemcy B kontra były asystent Jogi Loew - że niczego wykluczyć nie można.

...Cristiano Ronaldo.

Bohater tragiczny tych mistrzostw. Widać że nie jest sobą, grał dziś nie jak Ronaldo. Nieskuteczny pod bramką, bez przebojowości przy linii bocznej. Ale czy grał źle? Nie. Jeśli jego problemy z kolanem są rzeczywiście tak poważne, to czapki z głów, bo momentami był bardzo dobry. Tylko nie w roli tego, który sieje wiatr u rywali. Odwrotnie - tego który jakoś przywraca porządek u swoich. Poza tym popisowym dryblingiem w pierwszych minutach meczu nie holował piłki, nie tracił, podejmował mądre decyzje. Trochę jak starzejąca się gwiazda, która ma jeszcze w sobie mnóstwo futbolu, tylko już nogi nie niosą. Pewnie, szkoda go w tej roli, ale co poradzić, gdy brakuje i zdrowia i zmienników? A wyrównujący gol to przecież przynajmniej w połowie jego zasługa. I to wyjątkowo tego wieczoru spod linii bocznej.

...Nanim

Świetnie się nadaje na symbol pozornych problemów bogactwa Portugalii. Na opinii drugiego Cristiano Ronaldo przejechał już ładnych kilka lat, w Manchesterze i reprezentacji. I to może jeszcze potrwać. Gole dla kadry strzela dwa razy rzadziej niż Cristiano, ale jednak strzela, czasem nawet jak w Manaus, w ważnych momentach. Paulo Bento wolał Naniego wracającego dopiero do formy po kontuzjach niż wielką przereklamowaną zagadkę, czyli Ricardo Quaresmę. To świadczy o trenerze dobrze, ale gdzie tu bogactwo wyboru?

...strzelcach goli dla USA.

Jermaine Jones był dla Klinsmanna trochę jak Diego Costa dla Vicente del Bosque. Skoro go trener przekonał do zmiany reprezentacji, był mu do pewnego stopnia winien kolejne szanse, nawet jeśli pierwsze próby wypadały blado. Jones był zawsze pod ręką dla tych, którzy chcieli uderzyć w Klinsmanna, jako jego pupil. A jeszcze niedawno, zanim pomysły Klinsmanna zaczęły działać, chętnych do uderzenia było w USA wielu. Przeciw Portugalii Jones spłacił wszystko golem a la Messi. A Clint Dempsey niczego spłacać nie musiał i strzelił a la Inzaghi: najpierw był w idealnym punkcie przy podaniu, unikając spalonego, potem wepchnął piłkę do bramki sam najlepiej wie czym. Landon Donovan, komukolwiek?

Więcej o: