Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
As Barcelony przed mundialem nie poprowadził jej ani do mistrzostwa Hiszpanii, ani do triumfu w Lidze Mistrzów, przegrał też finał Pucharu Króla z Realem Madryt. Wcześniej w walce o Złotą Piłkę pokonał go Cristiano Ronaldo, a brazylijskie media są przekonane, że na mistrzostwach może być lepszy od Portugalczyka, ale nie od Neymara, który już zaczął z przytupem, strzelając dwa gole w meczu otwarcia z Chorwacją.
Opinie o Messim i roli jaką odegra w turnieju są podzielone, ale już fakt, że absolutnie nikt nie przechodzi obojętnie obok jego występu pokazuje, co będzie największym wydarzeniem mundialowej niedzieli.
Biegał prawie tak mało jak bramkarze, kiedy Barcelona odpadała z Atletico Madryt w ćwierćfinale Champions League, ostatnio częściej niż o jego golach mówi się o tym, że wymiotuje na boisku, wypomina mu się oszustwa podatkowe i niejasne interesy jego ojca z mafią. A jednak w maju podpisał nowy kontrakt z "Dumą Katalonii", na mocy którego będzie zarabiał rocznie 20, a nie jak do niedawna 15 milionów euro. Czy szefowie Barcelony nie potrafią robić interesów?
Cóż, wystarczy przypomnieć, że mimo wszystkich perturbacji krytykowany Messi w minionym sezonie strzelił 28 goli i zaliczył 12 asyst w 31 meczach w Primera Division, a w Lidze Mistrzów zdobył osiem bramek w siedmiu występach. W sumie 46 gier w koszulce klubu z Katalonii okrasił liczbą 41 goli i 15 asyst. To najgorsze statystyki Argentyńczyka od pięciu lat, ale czy ktoś odważy się powiedzieć, że najgorsze znaczy tu złe?
Oczywiście przełożeni Messiego patrzą nie tylko na boisko. Negocjując z nim nową umowę zadbali o to, by Argentyńczyk oddał im część praw do swojego wizerunku. Bardzo drogiego wizerunku. W 2013 roku Messi wzbogacił się o 50 mln euro, a aż 70 proc. tej kwoty stanowiły wpływy od sponsorów. Jeśli w ciągu najbliższego miesiąca poprowadzi Argentynę do triumfu na mistrzostwach, w 2014 roku od wielkich firm na pewno dostanie więcej niż 35 mln euro.
Już teraz przed meczami i między nimi dowiadujemy się, że możemy być jak Messi, popijając jak on Pepsi i chrupiąc jak on chipsy Lays albo kupując korki Adidasa takie, jak te, w których na mundialu zagra nasz idol. Kupując tylko w sieci Intersport, bo ekskluzywny towar "Messi" coraz więcej firm chce mieć na wyłączność.
Wyłączności nie chce Diego Armando Maradona. Geniusz futbolu na mundialu w Meksyku, w 1986 roku, był wspaniałym kapitanem Argentyny, która zdobyła mistrzostwo. W eliminacjach do poprzedniego mundialu (RPA 2010), debiutując w roli trenera "Albicelestes", zdecydował że z "dychą" będzie grał Messi. Na mistrzostwach w meczu z Grecją powierzył mu też opaskę kapitana.
Maradona mocno kibicuje Messiemu od 2005 roku. Wówczas 18-latek z Rosario strzelił dwa gole Nigerii w finale mistrzostw świata do lat 20. W Holandii zdobył złoto i tytuł najlepszego zawodnika turnieju, a boski Diego zatelefonował do niego z gratulacjami. Powiedział mu, że sam podobnie startował do wielkiej kariery, błyszcząc na mistrzostwach U-20 w Japonii, w 1979 roku, gdzie Argentyna zajęła drugie miejsce. - Nigdy tego nie zapomnę, bo wtedy stwierdził, że bardzo go przypominam - wspomina Messi.
Argentyńskie gwiazdy łączą podobne historie i wspólni znajomi. Takim jest np. Josep Maria Minguella. Messiemu pomógł dostać się do Barcelony, gdy ten był 13-latkiem potrzebującym pieniędzy na leczenie karłowatości przysadkowej. A w 1982 roku, a więc 18 lat wcześniej, przeprowadził swój pierwszy transfer, pomagając przenieść się Maradonie z Boca Juniors do Barcelony.
Na razie dwóch największych gwiazd argentyńskiej piłki nie łączą mundialowi sukcesy. Maradona wygrał mistrzostwa w 1986 roku, a cztery lata później grał w finale. Cztery lata temu w kadrze Argentyny, którą podczas mundialu w RPA prowadził Maradona Messi spisywał się dobrze, asystował kolegom, zbierał wysokie oceny, ale nie strzelał goli. A w ćwierćfinale wspólnie z kolegami i trenerem przeżył upokorzenie, przegrywając z Niemcami 0:4.
Cztery lata wcześniej, w swoim debiucie na mistrzostwach Messi grał mało, przegrany po rzutach karnych ćwierćfinał z Niemcami przesiedział na ławce rezerwowych, a cieszyć mógł się tylko z gola, jakiego strzelił w zwycięskim 6:0 spotkaniu z Serbią i Czarnogórą. Wielkiego mundialu Messi jeszcze nie przeżył. Również jako kibic. W tej roli pierwszy raz świadomie wystąpił w 1998 roku. - To było wtedy, gdy Argentyna przegrała z Holandią w ćwierćfinale po tym słynnym golu Dennisa Bergkampa.
2002 rok to kolejne wspomnienie. Argentyna była wówczas w gronie głównych faworytów, ale mieliśmy pecha i odpadliśmy w grupie po porażce z Anglią [awansowała jeszcze Szwecja, ostatnie miejsce zajęła Nigeria] Te dwa turnieje najsilniej zapisały się w mojej głowie - mówi w wywiadzie dla magazynu "FourFourTwo". - Dorastając słyszałem ludzi, którzy wspominali mistrzostwa z 1986, pokazywali mi zdjęcia, które udowadniały jak wiele mundial znaczy w naszym kraju. Byłoby cudownie dla mnie, moich kolegów i całego kraju, gdyby udało się powtórzyć to osiągnięcie. Nie ma piękniejszej rzeczy w futbolu. Jestem gotowy na takie rozwiązanie - dodaje.
Czy Messi rzeczywiście jest gotowy? - Na zgrupowaniu przed turniejem widziałem, że Leo jest spokojny, pewny siebie. Dużo żartuje, jest po prostu szczęśliwy, a to znaczy, że jest w swojej najwyższej formie - mówi znający Messiego nie tylko z argentyńskiej kadry, ale też z Barcelony Javier Mascherano. Właśnie on stracił na rzecz Messiego opaskę kapitana Argentyny. Trener Alejandro Sabella mówi wprost, że Leo jest nietykalny, twierdzi że ten zawodnik nigdy nie gra źle i przekonuje, że w barwach narodowych gra szczególnie dobrze odkąd został kapitanem. Messi w tej roli zaczął występować po rozegraniu dla kadry 61 meczów i zdobyciu 19 goli.
Teraz ma na koncie 86 meczów i 38 goli, a więc jako kapitan w 25 występach zaliczył 19 trafień. Bilans znakomity - nie ma wątpliwości, że od sierpnia 2011 roku Messi pracuje na dobrą opinię w swojej reprezentacji. Wcześniej kibice zarzucali mu, że dyspozycji z Barcelony nie potrafi potwierdzać w drużynie narodowej i deprecjonowali jego klubowe oraz indywidualne sukcesy.
-Oddałbym wszystko, co wygrałem tylko dla siebie, żeby uszczęśliwić Argentynę. Ona jest dla mnie najważniejsza - mówi teraz Messi. Grając dla niej już wypracował lepszy bilans niż Maradona (strzelił 34 gole w 91 meczach), a przed sobą na liście najlepszych strzelców ma tylko Gabriela Batistutę (aż 56 bramek w 78 grach), który jednak nigdy nie zdobył tego, o co za chwilę w Brazylii zacznie walczyć Messi.