Eliminacje MŚ 2018. Reprezentacja Polski przed meczem z Rumunią. Jak nie przesadzić, czyli krajobraz po aferze

Piątkowy mecz z Rumunią w Bukareszcie to gra o spokój na pół roku. I o to, żeby po ostatniej aferze nie zgubić proporcji i nie przesadzić w drugą stronę. Bo luz, mądrze wyważony luz, to było to co tę drużynę niosło do sukcesów - pisze Paweł Wilkowicz ze Sport.pl.

- Poprosiliśmy obsługę, żeby ten bankomat przy wejściu był na pewno naładowany - rzucił żartem jeden ze współpracowników Adama Nawałki, gdy piłkarze zjeżdżali się w poniedziałek do hotelu Hilton na zgrupowanie. Zgrupowanie inne niż wszystkie za kadencji Nawałki: pierwsze po aferze alkoholowej między meczami z Danią i Armenią, pierwsze bez Arkadiusza Milika przed meczem o punkty. Zgrupowanie, które się zaczyna nie analizą poprzedniego meczu i gry rywala, ale rozmową trenera z piłkarzami o przypadkach łamania regulaminu. I płaceniem kar przez tych, którzy przesadzili z imprezowaniem, imieninami, urodzinami i rocznicami przy okazji meczów październikowych. Ci, którzy przesadzili najmocniej, mają wpłacić na cel charytatywny do kilkudziesięciu tysięcy złotych (informacja "Super Expressu", ale nikt z PZPN jej nie zdementował, również w nieoficjalnych rozmowach).

Wstrząsanie prewencyjne

Trwa ciekawy eksperyment: wstrząsanie kadrą, w której się jeszcze nic bardzo złego nie wydarzyło. Wstrząsanie prewencyjne: żeby rozluźnienie, które szefowie tej reprezentacji dostrzegli po godzinach pracy, nie dotknęło samej pracy. Na razie, jak powiedział Adam Nawałka, jeszcze nie dotknęło. Trener mówił podczas konferencji otwierającej zgrupowanie mocno, jak na siebie. O nadszarpniętym zaufaniu i drugiej, już ostatniej szansie, którą daje piłkarzom uczestniczącym w "nocnych spotkaniach". Był rozczarowany, że w grupie której zaufał, której dał wiele wolności i wiele okazji do wyszumienia się (- Jak to z ułanami bywa, a jest tu paru ułanów - mówił nam po zwycięskich eliminacjach Euro 2016), znaleźli się piłkarze, którzy postanowili pójść jeszcze dalej i resetować się w pokoju wynajętym w innym skrzydle hotelu niż to, w którym zawsze śpi kadra. Ale choć trener mówił mocno, to przyznał też, że do podejścia piłkarzy do treningów i meczów nie ma zastrzeżeń. I powiedział coś znaczącego: że ważne jest by teraz się nie przemotywować. Nie przesadzić w drugą stronę, nie zgubić tego luzu, który był podczas zwycięskich eliminacji Euro 2016 i podczas turnieju powodem do dumy. Nie zepsuć dobrego lepszym.

Znajmy proporcje

Nie chodzi o to, żeby aferę bagatelizować, umniejszać dziennikarskie zasługi "Przeglądu Sportowego" (nie, gratulacje), czy bronić piłkarzy. Tylko żeby zachować proporcje. Afera wybuchła po zgrupowaniu, podczas którego kadra zdobyła komplet punktów. Pierwszy od wielu lat komplet w eliminacyjnym dwumeczu. Poprzedni był za kadencji Leo Beenhakkera, w 2007. I z gorszą parą rywali niż Dania i Armenia - z Azerbejdżanem i Armenią. I też zwycięstwo nad Armenią przyszło wtedy w bólach. Do tego afera dotyczy jednak w większości piłkarzy z drugiego, albo i trzeciego planu kadry. To nie jest reprezentacja pijaków puszczających pawie na hotelowych korytarzach. Ton tutaj nadaje kto inny. To nadal jest kadra mądrych liderów, którzy kiedy wolno, potrafią być rozdokazywani jak gimnazjaliści - a Robert Lewandowski, Wojciech Szczęsny i Grzegorz Krychowiak wiodą w tym prym - ale kiedy zaczyna się praca, nie tylko sami są skoncentrowani, ale potrafią i innych postawić do pionu. Ten kontrolowany luz, szyderstwa, opowieści o tym, że nieustające koncentrowanie się na zbliżającym się meczu może być bardziej szkodliwe niż pomocne, kolacje we własnym gronie, bez sztabu - to było refrenem kadry w jej najlepszych chwilach. Ostatnio kilka osób przeszarżowało, ale to nie znaczy, że teraz ma być w kadrze klasztorna cisza i powrót do czasów, gdy każdy uciekał do swojego pokoju sprawdzić pocztę i obejrzeć film.

Łukasz Fabiański: Atmosfera była naszą siła i załatwimy to w swoim gronie

I to jest właśnie stawka rozpoczętego właśnie zgrupowania: jak mądrze rozliczyć aferę alkoholową, jak zamienić to w dobrą energię i zdobyć w Rumunii punkty, które zapewnią spokój aż do meczu z wyrastającą na najgroźniejszego rywala Czarnogórą w marcu 2017, ale też jak ochronić to wszystko co było tutaj dobre i wesołe i sprawiało, że piłkarze za zgrupowaniami tęsknili. - Akurat atmosfera była w ostatnim czasie w kadrze naprawdę znakomita i zrobimy wszystko, żeby tę sprawę rozwiązać dobrze i we własnym gronie - mówił w poniedziałek Łukasz Fabiański, jedyny piłkarz podstawowego składu, który zgodził się stanąć na dłuższą rozmowę.

Jak puścić to w niepamięć

Oprócz niego z kluczowych piłkarzy na krócej stanął jeszcze tylko Maciej Rybus, ale on przyjechał do Warszawy tylko po to, żeby potwierdzić wstępną diagnozę kontuzji i odjechać. Rozmawiali jeszcze debiutant Jacek Góralski i powołany awaryjnie Bartosz Bereszyński. Pozostali przemykali szybko od wejścia, obok wspomnianego bankomatu, najkrótszą drogą do windy. I uśmiechnięty Robert Lewandowski (we wtorek ma być, według planu, na konferencji prasowej) i odwracający wzrok Łukasz Teodorczyk, i zawsze rozbawiony Artur Jędrzejczyk (- Miałbym ochotę z wami porozmawiać, ale boli mnie głowa). Niektórzy, jak Kuba Błaszczykowski czy Grzegorz Krychowiak, w ogóle ominęli kamery i weszli bocznym wejściem.

Tak się zaczęło zgrupowanie rozmów. Rozmowa wychowawcza trenera z piłkarzami była zaplanowana jeszcze przed pierwszą wspólną kolacją i wpisana oficjalnie do rozkładu zajęć. A potem będą pewnie jeszcze długie rozmowy piłkarzy między sobą. Również o tym, kto puścił farbę, z kim jeszcze rozmawiać, z kim nie, itd. Ale - oby - przede wszystkim: jak pokonać Rumunię i sprawić, że afera pójdzie w niepamięć.

Lista przebojów selekcjonerów Polski wg awansów w rankingu

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.