MŚ 2010. Grupa H. Hiszpania, Szwajcaria, Honduras, Chile

Hiszpania jeszcze silniejsza. Po latach wychowywania fantastycznych piłkarzy i porażek na mundialach Hiszpanie chcą w RPA zostać ósmym krajem, który zdobędzie mistrzostwo świata

Tylko raz aktualny mistrz Europy zdobył mistrzostwo świata. Niemcy w 1974 r. Ale Hiszpanów, którzy w minionych czterech latach ponieśli tylko jedną porażkę, faworytami mundialu w RPA ogłoszono ich jeszcze na Euro 2008. Silny pewnością Ikera Casillasa, podaniami Xaviego i skutecznością Fernando Torresa zespół podbił serca europejskich kibiców i spełnił marzenia wyposzczonych fanów reprezentacji Hiszpanii. Kraj od zawsze mający piłkarzy wybitnych, zachwycających w najlepszych klubach, doczekał się pokolenia, które nie traci umiejętności po założeniu reprezentacyjnej koszulki.

Ale czy ktoś przypuszczał, że na mundial Hiszpanie wyślą zespół jeszcze doskonalszy, który swoje wady ograniczy do minimum?

W Austrii i Szwajcarii, kibice obawiali się, że ich sen się skończy, gdy gromada małych czarodziei trafi na zespół barbarzyńskich dryblasów. Hiszpanie przetrwali, pobili w finale wyrośniętych Niemców, a dziś Inieście (169 cm), Xaviemu (170 cm) i Silvie (170 cm) pomagają Gerard Pique (191 cm) i Sergio Busquets (189 cm).

Dwa lata temu znali ich tylko kibice namiętnie przeglądający składy rezerw wielkich klubów.

Pique przed Euro podpisał kontrakt z Barceloną. Wrócił po pięciu latach spędzonych w rezerwach Manchesteru United. Do pierwszego zespołu Alex Ferguson dopuszczał go rzadko, choć hiszpański nastolatek imał się rozmaitych sposobów, by wedrzeć się na boisko. Gdy Szkot szukał kandydata na lewą obronę, Pique wmówił mu, że w barcelońskiej szkółce występował na boku defensywy.

Sergio Busquets przed rozpoczęciem turnieju w Austrii i Szwajcarii z rezerwami Barcy awansował do III ligi. Nigdy nie podejrzewano go o wielki talent, oblał testy w La Masii, choć na trening przyprowadził go ojciec Carles, bramkarz wielkiego zespołu Johana Cruyffa z 1992 r. Zakochany w futbolu Sergio kopać piłki uczył się w katalońskich klubikach, dopiero gdy skończył 17 lat, namówieni przez skautów trenerzy dali mu szansę. Zobaczyli w nim niezłego ofensywnego pomocnika lub napastnika. To trener rezerw Pep Guardiola zrobił z niego specjalistę od odbierania piłki.

Żaden z nich o powołaniu na Euro 2008 nawet nie marzył. Dziś jadą na mundial i wydają się hiszpańskiej kadrze niezbędni.

Pique uważany jest za jednego z najlepszych młodych obrońców na świecie. Kibice nazywają go Piquenbauerem, bo jak Franz Beckenbauer potrafi nie tylko piłkę odebrać, wygrać pojedynek w powietrzu, ale także rozpocząć akcję. W ofensywie zachwyca nie mniej niż w obronie, rok temu jego gol dobił Real Madryt na Santiago Bernanbeu, w tym tylko jemu udało się pokonać bramkarza Interu na Camp Nou. - On ma duszę napastnika - mówi Fernando Hierro, były wybitny piłkarz, a dziś dyrektor reprezentacji Hiszpanii.

Busquets regularnie występuje w Barcelonie, choć rywalizuje ze znakomitymi Seydou Keitą i Yayą Toure. Johan Cruyff twierdzi, że wychowanek Barcy góruje nad nimi technicznie, a na boisku zachowuje się, jakby miał za sobą nie 12, lecz 112 meczów w kadrze. - Rzeczy trudne przychodzą mu łatwo - mówi słynny Holender.

Trzecim wzmocnieniem kadry Vicente del Bosque został Pedro. 23-letni skrzydłowy przed Euro zadebiutował w Barcy, ale na status gwiazdy i powołanie do kadry zasłużył dopiero w ostatnim sezonie. Strzelił więcej goli niż Zlatan Ibrahimović, jako jedyny trafiał we wszystkich sześciu rozgrywkach, w których uczestniczyli Katalończycy, i wyrobił sobie opinię trafiającego w meczach ważnych.

Nie ma drugiej czołowej reprezentacji na świecie, która przez dwa lata zostałby tak wzmocniona. Hiszpanów stać na zostawienie w domu Bojana Krkicia, Alvaro Negredo, Santiego Cazorli i Marcosa Senny.

Każde inne rozstrzygnięcie niż awans Hiszpanów z pierwszego miejsca byłoby sensacją, a odpadnięcie przed półfinałami - niespodzianką. Ich rywale marzą o wyjściu z grupy, wydają się nie dorastać do pięt faworytom. Mimo to przeprawa mistrzów Europy przez pierwszą fazę dla kibiców może być niebywale atrakcyjna.

Chile i Honduras przywożą na mundial zespoły uznawane za najlepsze w historii swoich krajów. Oba wyznające podobną filozofię futbolu do hiszpańskiej. Chile inaczej niż atakując, grać nie potrafi, trener Marcelo Bielsa ustawia swój zespół w systemie 3-4-3, który nawet w Barcelonie uchodziłby za skrajnie ofensywny. Honduras do radosnego stylu w ataku dokłada brak zorganizowania w defensywie i błędy, które nie przystoją juniorom. Trener Reinaldo Rueda od miesięcy stara się wymusić na piłkarzach dyscyplinę i koncentrację, na razie z kiepskim skutkiem.

Szwajcaria wzięta jest zupełnie z innej piłkarskiej bajki. Dowodzona przed Ottmara Hitzfelda ma przewyższać rywali nie fajerwerkami technicznymi, ale świetną organizacją i taktyką. Może to najlepszy sposób, by wyprzedzić takich rywali?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.