Najlepsze akcje mundiali - gol perfekcyjny Carlosa Alberto Torresa

Tostao, Brito, Clodoaldo, Pelé, Gérson, Clodoaldo, Rivelino, Jairzinho, Pelé. Aż ośmiu Brazylijczyków brało udział w akcji, po której Carlos Alberto Torres dobił Włochów i w finale mundialu w 1970 r. zapewnił ?Canarinhos? trzecie mistrzostwo świata.

Do Meksyku Brazylia przywiozła piłkarza wszech czasów (Pelé) i drużynę wszech czasów. W plebiscycie "World Soccer" zespół Mário Zagallo wyprzedził Węgry (1952), Holandię (1974) i Milan (1989/90). "Więcej niż drużyna" - pisał prestiżowy miesięcznik.

Brazylia w drodze po mistrzostwo świata wygrała wszystkie mecze. Sześć w eliminacjach i sześć w finałach. W Meksyku strzelała średnio 3,1 gola w meczu. Włosi, którzy za dwa miesiące w RPA będą bronić tytułu, w 2006 r. w Niemczech zdobywali średnio 1,7 bramki.

- Mistrzostwo świata nie było spełnieniem marzeń, bo mieliśmy tak silną drużynę, że jechaliśmy na mundial po tytuł. Nigdy później w jednej drużynie nie było tyle gwiazd. Pelé u szczytu kariery - już to gwarantuje, żeby okrzyknąć drużynę największą z wielkich. Ale byli jeszcze Jairzinho, Rivelino, Gérson, Tost o, Félix w bramce. Każdy Brazylijczyk zatrzymany w dowolnym miejscu i czasie wymieni tamtą jedenastkę, a niech pan zapyta o skład mistrzów świata z 2002 r. Nie wymienią. Powiedzą, że w bramce stał Dida z Milanu, a przecież bronił Marcos. To bardzo popularny błąd - opowiadał parę lat temu "Gazecie" Carlos Alberto Torres, kapitan zespołu.

 

Janusz Zaorski wspomina: cudowny gol Carlosa Alberto nie do obejrzenia w Polsce

Torres na mundialu strzelił tylko jednego gola. Cztery minuty przed końcem mistrzostw, gdy finał był już rozstrzygnięty. Dziś mało kto pamięta jednak wcześniejsze trafienia Pelé, Gérsona czy Jairzinho. Przed uderzeniem Carlosa Alberto Brazylijczycy blisko pół minuty rozgrywali piłkę. Z graczy z pola w tej akcji nie uczestniczyli tylko Everaldo i Piazza.

 

Andrzej Strejlau: Brazylia z 1970 roku jak dzisiejsza Barcelona

- To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Ja, prawy obrońca, strzeliłem gola, który do dziś jest wspominany jako jeden z najładniejszych w historii mundiali! Ja uważam, że był najładniejszy. Nie z powodu urody strzału, ale sposobu, w jaki zbudowaliśmy akcję - mówił Torres, uznawany za jednego z najlepszych prawych obrońców w historii i jednego z największych brazylijskich piłkarzy. Do dziś kibice poznają go na ulicach, ale nigdy nie zwracają się do niego po imieniu, o autograf proszą "Kapitana".

- Jako pierwszy odebrałem Puchar Jules'a Rimeta. Na własność, bo Brazylia zdobyła go po raz trzeci. Pamiętam, że podniosłem i ucałowałem. Zrobiłem to jako pierwszy z kapitanów, dopiero po mnie wszyscy zaczęli powtarzać ten gest - mówił Torres.

Na następne mistrzostwo świata brazylijscy kibice czekali aż 24 lata, do mundialu w USA. Torres po zakończeniu kariery został trenerem. W 2004 r. za milion dolarów rocznie zatrudniła go federacja Azerbejdżanu. Rok później po meczu z Polską został zwolniony. Na stadionie w Baku, po golu na 3:0 dla Polski, uderzył w twarz sędziego technicznego i wszedł na murawę. Sugerował, że sędziowie wzięli łapówkę. - Sam nie zrezygnuję, ale jak chcecie, to odejdę. I zapewniam was, że nie jestem tu dla kasy. Bo jak dziś odejdę, to jutro w Brazylii będę miał lepiej płatną robotę - mówił Brazylijczyk.

 

Bramka Carlosa Alberto '70: najbardziej niebrazylijski gol Brazylii Do dziś nie ma pracy, kilka miesięcy temu starał się o posadę selekcjonera reprezentacji Czech.

Wejdź na wygrajzronaldo.pl i wygraj wyjątkowe nagrody! Wytypuj najlepsze Twoim zdaniem akcje w historii Mistrzostw Świata FIFA i spotkaj się z najlepszym piłkarzem świata, Cristiano Ronaldo.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.