El. MŚ 2018. Rumunia - Polska. Rumuński dziennikarz: Jestem pewny, że zostaniemy ukarani. Polska to znakomity zespół

- Nie obawiam się kar, bo na pewno je dostaniemy. Zasłużyliśmy na nie - mówi Emanuel Rosu, rumuński dziennikarz piszący dla m.in. "World Soccer", "Guardiana" i Sport.ro. To konsekwencja zachowania kibiców Rumunii podczas piątkowego meczu z Polską (0-3).

W drugiej połowie obok Roberta Lewandowskiego wybuchła petarda, która ogłuszyła go na kilka minut. Wcześniej rumuńscy pseudokibice rzucali racami w pole karne Łukasza Fabiańskiego. Trudno było się spodziewać takiego zachowania. - Kiedyś lokalne derby pomiędzy Steauą, Dinamem oraz Rapidem były bardzo niebezpieczne. Teraz kluby mają jednak problemy z kibicami, bo nie przychodzą na stadiony. Na kadrze takie rzeczy się nie zdarzały w ostatnich latach, chyba że akurat graliśmy z lokalnym rywalem jak Węgry - tłumaczy Rosu.

Ma spore zastrzeżenia do tego, jak sędzia rozwiązał tę sytuację. - Zasady są jasne, nie można po prostu przerwać meczu. Arbiter powinien zarządzić 10-minutową przerwę i dopiero jeśli sytuacja by się powtarzała, można przerwać spotkanie. Jestem pewny, że dostaniemy kary, bo na nie zasługujemy. Co najgorsze, prawdopodobnie najbliższy mecz z Danią zagramy przy pustych trybunach. To bardzo, bardzo ważny mecz, a nasza kadra potrzebowałaby wsparcia z trybun, by powalczyć o drugie miejsce w grupie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której nie zostaniemy ukarani.

Po meczach czwartej kolejki Polska prowadzi w tabeli z 10 pkt - wyprzedza Czarnogórę (7 pkt), Danię (6 pkt) oraz Rumunię (5 pkt). - Myślę, że walka o pierwsze miejsce już się skończyła. Polska to znakomity zespół ze znakomitymi piłkarzami. Szkoda, że Rumunia nie strzeliła gola na początku drugiej połowy. Może wtedy porażka nie byłaby tak dotkliwa - uważa Rosu.

Zobacz wideo

Race w Rumunii? UEFA zamyka stadion Legii [MEMY PO POLSCE]

Więcej o:
Copyright © Agora SA