Podczas konferencji prasowej szef CBF potwierdził doniesienia pojawiające się w mediach od kilku dni, po tym jak Brazylia doznała dwóch najbardziej upokarzających porażek w swojej historii na mistrzostwach świata. Brazylijczycy, mimo że byli faworytami rozgrywanego u siebie turnieju, to w półfinale przegrali z Niemcami 1:7, a w meczu o trzecie miejsce ulegli Holendrom 0:3.
- Scolari i jego sztab zasługują na nasz szacunek i podziękowania - mówił Marin podczas spotkania z mediami. - Byli odpowiedzialni za przywrócenie miłości do drużyny narodowej wśród Brazylijczyków, nawet jeśli nie osiągnęli naszego najważniejszego celu - dodał.
Scolari prowadził kadrę od 2012 roku i była to jego druga przygoda z "Canarinhos" w karierze. Za pierwszym razem zdobył z nimi Puchar Świata w 2002 roku, a obecną kadencję zakończył z jedynie pięcioma porażkami w 29 meczach. Rok temu wygrał z Brazylią Puchar Konfederacji po pokonaniu Hiszpanii 3:0 w finale.
Marin nie chciał zdradzić, kto będzie następcą Scolariego, jednak brazylijskie media mają już oczywiście swoich faworytów. Jeden z kanałów sportowych podał, że faworytem do objęcia stanowiska jest trener kadry U-20 Alexandre Gallo. Wśród innych kandydatów wymienia się Tite, który z Corinthians wygrał Puchar Libertadores i Klubowe Mistrzostwa Świata w 2012, oraz trenera Sao Paulo Muricy Ramalho.
Pojawiają się także głosy mówiące, że Brazylię powinien w końcu poprowadzić trener z zagranicy, co nie miało jeszcze miejsca w historii tamtejszej reprezentacji. "Kimkolwiek będzie nowy trener, powinien mieszkać w Europie, by mógł śledzić z bliska naszych najlepszych piłkarzy" - napisał na Twitterze kapitan mistrzów świata z 1970 Carlos Alberto Torres.
Pomysłom takim sprzeciwia się jednak brazylijska federacja. Ponoć rok temu odrzuciła propozycję negocjacji z Pepem Guardiolą, zanim trafił on do Bayernu Monachium.
O wybitnych sportowcach i trenerach przeczytaj w książkach >>
Tak najczęściej opisywano mundialowe reprezentacje [KLIKNIJ]