Finał mundialu 2014. Byle nie zostać kolejnym Codesalem

Gdy Niemcy mierzyli się w finale mistrzostw świata z Argentyną po raz ostatni, największą gwiazdą nie okazał się żaden z piłkarzy. Stał się nią meksykański sędzia Edgardo Codesal. Argentyńscy kibice do dzisiaj nie mogą mu wybaczyć tamtego meczu sprzed 24 lat. - Zostaliśmy okradzeni - grzmiał wtedy Diego Maradona. Relacja Z Czuba i na żywo od 21 w Sport.pl.

Włoski mundial z 1990 roku nie został zapamiętany zbyt dobrze. Większość drużyn skupiała się na bronieniu dostępu do własnej bramki, przez co mecze były nudne. W dodatku sędziowie popełniali liczne błędy. Finał pomiędzy Niemcami a Argentyną był idealnym podsumowaniem całego tego turnieju - to starcie przypominało bardziej pojedynek bokserski aniżeli spotkanie piłkarskie.

O mistrzostwie zadecydował kontrowersyjny rzut karny z 85. minuty, gdy Rudi Voeller upadł w polu karnym "Albicelestes" po starciu z Roberto Sensinim. Karnego na gola zamienił Andreas Brehme i Niemcy wygrali 1-0.

Ale problem w tym, że ta "jedenastka" nigdy nie powinna zostać podyktowana. Nawet Brehme przyznał po latach, że jego zdaniem sędzia pomylił się. Sensini najpierw trafił w piłkę. Argentyńczycy już wtedy grali w dziesięciu - w 65. minucie wyrzucony z boiska został Pedro Monzon za faul na Juergenie Klinsmannie. Klinsmann w tej sytuacji dodał sporo od siebie, wyskakując w powietrze i turlając się po murawie w "agonii". A Argentyńczycy ten mecz kończyli w dziewięciu. Tuż po straconej bramce drugą żółtą kartkę otrzymał Gustavo Dezotti i "Albicelestes" nie mieli już szans na odrobienie strat.

Byli wściekli. Jeden z piłkarzy groził Codesalowi po meczu, że znajdzie go mafia meksykańska. - Zamknięto nas nawet na godzinę w szatni, żeby atmosfera trochę się uspokoiła, żeby reprezentacja Argentyny wyjechała ze stadionu - mówił Michał Listkiewicz, sędzia liniowy tego spotkania, w rozmowie ze stroną PZPN.

Ale prawda, jak to zazwyczaj bywa, jest bardziej skomplikowana. Zdaniem Brehme - i wielu innych - Codesal nie podyktował ewidentnego rzutu karnego po faulu na Klausie Augenthalerze. Wtedy Argentyńczycy odbijają piłeczkę i przypominają sytuację, w której Lothar Matthaus miał nieprzepisowo powstrzymywać Gabriela Calderona. To spotkanie obfitowało w szereg takich sytuacji.

Co ciekawe, Codesal w jednym z wywiadów przyznał, że chciał, by Argentyna wygrała. - Wiem, że Argentyńczycy nadal mnie nienawidzą i to mnie boli. Kocham ich i boli mnie fakt, że zadałem im cierpienie. Chciałem, by wygrali w 1990 roku swoje trzecie mistrzostwo świata. Gdybym był Bogiem, zmieniłbym pewne rzeczy, ale nim nie jestem. Wiem że nawet za 50 lat nadal mi tego nie przebaczą.

Ale z czasem diametralnie zmienił stanowisko. - Podziwiam Argentyńczyków za ich dążenie do zwycięstwa, ale nie nauczyli się przegrywać, nie mogą się z tym pogodzić - powiedział Codesal w 2011 roku. - Ktoś powiedział im, że przegrali, bo ja byłem sędzią. A oni w to uwierzyli. Gdy Maradona użył swojej ręki do strzelenia bramki, to było inteligentne zagranie; ale gdy to oni nie wygrali, to dlatego, że ktoś ich okradł.

Ich wściekłość podjudzały ujawnione później fakty. Okazało się, że jedną z najważniejszych postaci w komisji sędziowskiej FIFA w 1990 roku był były szef tejże jednostki w meksykańskim związku piłki nożnej Javier Arriaga. Prywatnie... teść Codesala. Dodatkowo pojawiły się pogłoski, jakoby "władze" powiedziały Codesalowi, że "Argentyna wcale nie musi wygrać".

Jednak czy wszelkie teorie spiskowe mają sens? Będąc sędzią piłkarskim, można podejmować same dobre decyzje, a i tak być krytykowanym. Bo każde gwizdnięcie potrafi budzić kontrowersje, zwłaszcza gdy mowa o finale mistrzostw świata. Słaby wynik najłatwiej wytłumaczyć nieprzychylnością sędziego. Musi o tym pamiętać Włoch Nicola Rizzoli. To on będzie sędzią dzisiejszego finału. I może zostać kolejnym Codesalem.

Jasper Cillessen bohaterem internautów po meczu o trzecie miejsce [MEMY]

Kto będzie mistrzem świata?
Więcej o:
Copyright © Agora SA