Mundial 2014. Brazylia - Holandia 0:3. Kanarkowy koszmar

Druga część dramatu brazylijskiej piłki dokonała się w stolicy, gdzie drużyna Luiza Felipe Scolariego w pełnym składzie, poza kontuzjowanym Neymarem, przegrała z Holandią mecz o brązowy medal 0:3.

Wyglądało tak, jakby traumatyczny pojedynek z Niemcami trwał. Przynajmniej w głowach piłkarzy Scolariego, którzy wyszli na boisko przeciw Holandii jak śnięte ryby. Belo Horizonte od Brasilii dzieli 800 km, ale inne miejsce nie mogło nic zmienić. Drużyna jest rozbita, a zapewne także za słaba na ten poziom rywalizacji.

Po 17 minutach meczu o brąz było 2:0 dla Holandii. Najpierw Arjen Robben jak odrzutowiec wystartował do piłki podanej przez Robina van Persiego, a bezradny Thiago Silva musiał chwycić go za ramię. Faul nastąpił przed polem karnym: powinien być rzut wolny i czerwona kartka dla Brazylijczyka. Sędzia zdecydował inaczej: karny i żółta. Uderzeniem z jedenastu metrów van Persie nie dał szans Julio Cesarowi.

Miał bramkarz brazylijski słodki okres w tych mistrzostwach. Po wybronieniu dwóch karnych z Chile w 1/8 finału naród nosił go na rękach. Niezbyt długo jednak. Oczywiście Julio Cesar nic nie zawalił w półfinale z Niemcami, ale w 90 minut puścić siedem goli to koszmar. Z Holandią w 17 minut puścił kolejne dwa. Drugiego po kuriozalnym błędzie Davida Luiza.

Brazylijczyk miał na głowie piłkę dośrodkowaną w pole karne, mógł z nią zrobić, co chciał. Powinien wybić nad poprzeczką, ale odbił pod nogi Daleya Blinda stojącego na wprost bramki. Ten przyjął piłkę i kopnął do siatki.

Na ławce rezerwowych w Brasilii pojawił się kontuzjowany Neymar. Miał zmobilizować kolegów, by pałali żądzą rewanżu za półfinał. Najwyraźniej motywacja ekstra graczom Scolariego szkodzi, bo totalnie nie potrafią zapanować nad sobą. Próbowali potem atakować, zagrozili bramce Holandii po główce Paulinho, ale ładu i składu w ich grze było tyle, co kot napłakał. W podobnych przypadkach trener ma ochotę rozważyć opcję poddania drużyny.

Scolari wystawił na Holendrów najsilniejszy skład. Freda, który zebrał tyle krytyk, że mógł się kompletnie załamać, zastąpił Jo. Ale grał jeszcze bardziej statycznie. Dryblas nie nadążał nawet do wrzutek w pole karne. Hulka zastąpił Ramires, który nie ma w sobie absolutnie nic ze skrzydłowego, bo drybler z niego żaden.

W drugiej połowie Holandia wbiła jeszcze trzecią bramkę, co dopełniło frustracji gospodarzy. Wijnaldum pokonał Julio Cesara, a w doliczonym czasie Louis van Gaal dał zagrać trzeciemu bramkarzowi.

Obaj trenerzy potraktowali mecz o III miejsce poważnie. Van Gaal wystawił wszystkich poza kontuzjowanym Wesleyem Sneijderem. Scolari mógł zaimponować "odwagą", gdy w przerwie przy 0:2 zmienił Luiza Gustavo na Fernandinho. Obaj to defensywni pomocnicy, choć ten drugi jednak bardziej kreatywny. Selekcjoner Brazylijczyków jeszcze raz potwierdził, że jest konserwatystą nieskłonnym do futbolowej brawury. I tak grała w tych mistrzostwach jego drużyna. Poza Neymarem.

Zdobyty przed rokiem Puchar Konfederacji wywołał złudzenie, że drużyna Scolariego należy do światowej czołówki i że powalczy na mundialu u siebie nawet o złoto. Ale te mistrzostwa skończyły się dla niej ponuro. Maracanaco sprzed 64 lat nabiera innego wymiaru. W 1950 roku "Canarinhos" przegrali mecz o złoto z Urugwajem 1:2. Teraz bilans ich dwóch ostatnich meczów to 1:10!

Holendrzy zdobyli czwarty medal w historii startów na mistrzostwach świata. Mecz o III miejsce grali drugi raz, ale w 1998 roku przegrali z Chorwatami. Gry o złoto pozbawiła ich wtedy Brazylia, lepiej strzelając karne po meczu zremisowanym 1:1. Dziś pomarańczowi wzięli więc rewanż. Mają trzy srebra i brąz mundialu, trudno wyrokować, jak długo poczekają na ostatni brakujący krążek, bo genialni 30-latkowie z tego zespołu: van Persie, Robben i Sneijder mogą nie dotrwać do mistrzostw w Rosji. Ich młodsi koledzy wydają się znacznie mniej uzdolnieni. Tamtych trzech i Kuyta można nazwać jednak złotym pokoleniem holenderskiej piłki, dwa medale na mundialu zdobyła tylko słynna drużyna z lat 70. grająca futbol totalny.

Bez Robbena drużyna van Gaala nie osiągnęłaby aż tyle. Przecież Holendrzy nie przegrali meczu na turnieju w Brazylii. Nie zagrają w jutrzejszym finale na Maracanie, bo Argentyna lepiej strzelała karne w półfinale.

W Brasilii spotkali się więc tak naprawdę wielcy przegrani i wielcy wygrani tego mundialu. I ich stan tylko się pogłębił. Drużyna van Gaala pokazała świetny futbol w Brazylii: dojrzały, zdyscyplinowany, skuteczny. A przede wszystkim selekcjoner bezbłędnie dobrał taktykę do możliwości graczy. Van Gaal błysnął klasą przed objęciem Manchesteru United. Jego prestiż trenerski w Brazylii wzrósł. Tak jak wzrósł prestiż zawodowy każdego z jego graczy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA