Mistrzostwa Świata 2014, półfinały. Brazylijczycy z "piętnem do końca życia"

Brazylia czekała na mundial na swoim terenie przez wiele lat. Nikt w kraju nie wyobrażał sobie innego zakończenia turnieju, niż wzniesienie Pucharu Świata przez Thiago Silvę na Maracanie 13 lipca. Tymczasem fani Canarinhos musieli pogodzić się z klęską już na etapie półfinału, a rozmiary porażki (1:7 z Niemcami) powodują, że piłkarze, którzy ją ponieśli, będą napiętnowani przez ten mecz na całe życie.

Półfinałowa klęska Brazylii przejdzie do historii. "Canarinhos" przegrali 1:7 na swoim terenie i doprowadzili do prawdziwej rozpaczy niemal cały kraj. Już teraz mówi się, że piłkarze, którzy zagrali w upokarzającym półfinale z Niemcami, będą nosić piętno tej klęski nie tylko do końca kariery, ale nawet przez całe życie.

Porażka w Belo Horizonte była najgorszą w historii występów brazylijskiej reprezentacji na mundialach. Trybuny na Estadio Minerao zostały uciszone w kilka minut, gdy Niemcy strzelali jedną bramkę za drugą, a nadzieje na awans do finału gasły z każdą sekundą.

- To piętno, które pozostanie na nas do końca życia - powiedział po meczu Fred, dla którego ten mecz był szczególnie bolesny. Gdy było już jasne, że Brazylijczycy nie odrobią strat, a kolejne próby strzelenia przez niego choćby honorowego gola kończyły się niepowodzeniem, piłkarz był coraz głośniej wygwizdywany przez swoich kibiców. - Gwizdy kibiców mnie nie skrzywdziły, ale reszta, to co do nich doprowadziło, już tak - dodał Fred.

Inny Brazylijczyk, Hulk, nie był zbyt chętny do dłuższych wypowiedzi na temat tego spotkania - To dzień do zapomnienia. Musimy jednak podnieść głowy - powiedział krótko. Dani Alves, który klęskę kolegów oglądał z ławki rezerwowych, przyznał, że drużyna zawiodła wszystkich ludzi w Brazylii. - To dla nas niewytłumaczalny dzień. Dla wszystkich, zarówno piłkarzy, jak i kibiców, których zawiedliśmy - powiedział. - To była jedna z tych szalonych historii, które pisze piłka nożna. Niemcom wszystko wychodziło, nam dosłownie nic. Nasz cel był jasny, dotrzeć do finału i sięgnąć po tytuł. Niestety, nie mogliśmy nic zrobić. Nie zmienia to jednak faktu, że każdy z nas prezentuje określoną jakość, nawet jedenastka wybrana przez naszego trenera na ten mecz. Życie jednak trwa dalej, a my musimy podnieść głowy, bo jeszcze wiele przed nami - wtórował mu Willian.

Inny pomocnik Brazylijczyków, Fernandinho, również nie mógł uwierzyć w rozmiary klęski. - To było niewiarygodne. Na murawie działy się niesamowite rzeczy i zapewne przez resztę życia żaden z nas nie będzie w stanie ich wytłumaczyć. Nigdy nie znajdziemy słów, by wyjaśnić to, co działo się w pierwszej połowie. Nigdy niczego takiego nie doświadczyłem i jestem pewien, że sporo czasu zajmie mi, by sobie z tym poradzić. Nasze ambicje były ogromne, ale teraz możemy tylko przeprosić. Wszyscy chcieli tylko wygranej, tytułu, a my przegraliśmy już w półfinale. Pozostają tylko przeprosiny - powiedział pomocnik Manchesteru City.

- Teraz najważniejsze jest, by zregenerować się, zwłaszcza psychologiczne, przed sobotnim meczem. Chcemy zakończyć ten mundial najlepiej, jak tylko jesteśmy w stanie. Mamy kilka dni na odpoczynek i już myślimy o kolejnym meczu. Najlepszym sposobem na zakończenie tego mundialu jest ukończenie go na trzecim miejscu - to teraz wszystko, co możemy zrobić - przyznał ze smutkiem Fernandinho.

Mecz o trzecie miejsce z Holandią rozpocznie się w sobotę o 22.00. Relacja Z czuba i na żywo na Sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.