Mundial dopiero wkracza w decydującą fazę, ale w piłkarskiej centrali już go... podsumowują. - Jestem dziś szczęśliwym człowiekiem. To sukces całego kraju i całej dyscypliny - oznajmił Blatter,
prezydent FIFA.
Do niedawna pewnie sam nie był pewny, czy takie słowa będzie mógł wypowiedzieć. Brazylię w przewodnikach pokazuje się jako zakochany w piłce nożnej kraj karnawału, ale to tylko jedna strona medalu. Do niedawna protesty przeciwko organizacji mistrzostw były normą. Ludzie sprzeciwiali się marnotrawieniu pieniędzy, a internet podbijały zdjęcia, które pokazywały brazylijską biedę na tle ultranowoczesnych stadionów.
- Chciałbym pogratulować ludziom w Brazylii. Zaakceptowali te mistrzostwa - twierdzi Blatter.
Tuż przed rozpoczęciem ubiegłorocznego Pucharu Federacji z Brazylii docierały niepokojące sygnały. Podczas demonstracji w stolicy kraju ludzie palili
opony i blokowali główne ulice. Teraz protesty zelżały, choć nadal ich nie brakuje.
Przed budynkiem, w którym odbywała się konferencja prasowa z udziałem
prezydenta FIFA, pikietowało... ok. 10 osób. - No i gdzie te protesty? - zapytał Blatter.
I wyliczał, dlaczego mistrzostwa już można uznać za sukces. Ze względu na:
*dużą oglądalność meczów
*stadiony, które są "dziełami sztuki"
*czystość gry ("żaden test antydopingowy nie dał pozytywnego wyniku")
- Trzymajmy kciuki, by ostatnie mecze odbyły się według tego wzorca, w tej samej atmosferze co poprzednie - mówił Blatter.
W piątek rozpoczynają się ćwierćfinały.
Francja zagra z Niemcami, a Brazylia z Kolumbią.