Uporządkowana gra Niemców okazała się zbyt trudna dla drużyny Juergena Klinsmanna. To znaczy, że Amerykanom wciąż brakuje sporo do światowej czołówki. Nie jest to niespodzianka, zespół Joachima Loewa jest na wyjątkowo wysokim poziomie, jeśli chodzi o organizację gry. Los Amerykanów zależał też od wyniku meczu Portugalia - Ghana. Groźniejsi byli Afrykanie ze względu na lepszą różnicę bramek. Gdyby wygrali w Brasilii, zespół Juergena Klinsmanna musiałby się rzucić desperacko do walki. Ale tam od początku prowadzili Portugalczycy. Cristiano Ronaldo zdobył dla nich zwycięską bramkę, ale strat z pierwszego starcia z Niemcami nie można było odrobić. W sumie, w ostatniej kolejce emocji było mniej, niż się spodziewaliśmy. W takim turnieju jak mundial zły start jest nieszczęściem, które bardzo trudno odwrócić.
Niemcy nie zachwycili, grali bez pasji i zwykłej intensywności, ale na USA to wystarczyło. Thomas Mueller zdobył czwartego gola w turnieju, doganiając Neymara i Leo Messiego. Te trzy drużyny pozostają głównymi faworytami mistrzostw, w których mecze takie jak USA - Niemcy właśnie się kończą. Od soboty porażka będzie porażką, a zwycięstwo zwycięstwem, nie będzie takich obrazków jak dziś, gdzie drużyna pokonana świętuje. Amerykanie na swój awans zapracowali oczywiście wcześniej, w dzisiejszym meczu nie pokazali niczego, co przepowiadałoby im większy sukces w Brazylii. Wydaje się jednak, że zagrali poniżej swoich realnych możliwości.
Oczywiście sukcesem amerykańskiej piłki jest poziom, na którym drużyna się utrzymuje. Regularnie gra w finałach MŚ, regularnie wychodzi z grupy. Dziś na tle Niemców ich ograniczenia mocniej rzucały się w oczy, ale to nie znaczy, że jest wykluczone, że zobaczymy ich w ćwierćfinale. Belgia będzie faworytem, ale to dla Amerykanów rywal znacznie łatwiejszy niż dzisiejszy.
