Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej 2014. Na mundialu grają wszyscy, tylko nie my

Kibice znad Wisły nieustannie oczekują od reprezentacji Polski i naszych eksportowych klubów awansów do wielkich turniejów piłkarskich. Ba, chcemy odgrywać na nich niepoślednią rolę. Jedynym wytłumaczeniem rozbujanych oczekiwań są kibicowskie duma i ambicja olbrzymiego, 38-milionowego narodu. Tymczasem patrząc na brazylijski turniej, można odnieść wrażenie, że na mistrzostwach grają wszyscy, tylko nie my. I to jak grają!

38-milionowa Polska powierzchniowo zajmuje niemal 313 tys. km kw. Według informacji FIFA na terenie naszego kraju w piłkę nożną grają aż 2 mln ludzi, w tym ok. 650 tys. profesjonalistów. Liczba zarejestrowanych klubów oscyluje wokół imponujących 6 tys. W najnowszym rankingu FIFA Polska plasuje się na 69. miejscu. Za takimi potęgami jak Salvador, Boliwia, Albania czy Libia. Nie lepiej jest w rozgrywkach klubowych pod egidą UEFA. Zanim dotrzemy do najwyżej sklasyfikowanego klubu znad Wisły (111. Lech Poznań), po drodze mijamy 54. Viktorię Pilzno, 65. Bate Borysów, 78. Spartę Praga, 80. Cluj czy 104. Ludogorets Razgrad.

Mimo to ciągle oczekujemy od naszych piłkarzy wyczynów wręcz spektakularnych, choć mundial w RPA polscy reprezentanci oglądali w telewizji, podobnie zresztą jak turniej w Brazylii i kolejne edycje Ligi Mistrzów. Na Euro 2012 zagraliśmy jako gospodarz, choć i tak jedynie w fazie grupowej. Ostatnia próba podboju Ligi Europy przez Legię Warszawa zakończyła się zawstydzającym ostatnim miejscem w grupie z Trabzonsporem, Lazio Rzym i Apollonem Limassol. Dopiero niedawno poczyniliśmy postęp infrastrukturalny, jednak na najważniejszą reformę szkolenia ciągle czekamy. Tegoroczne mistrzostwa pokazują, że nawet reprezentacje z niewielkich państw, o znikomych tradycjach piłkarskich, mogą dzielnie rywalizować z największymi. Piłkarski świat w najlepsze prze do przodu i na wielkich imprezach bawi się bez polskiego towarzystwa.

Malutka Chorwacja, walcząca o awans z grupy A do ostatniego meczu z Meksykiem (1:3), piłkarsko odjechała nam już dawno. Zasoby naturalnego potencjału znad Adriatyku są niezmierzone, choć w Chorwacji występuje jedynie 110 tys. profesjonalnych piłkarzy zrzeszonych w niemal 1464 klubach. 90. w rankingu UEFA Dynamo Zagrzeb regularnie gra w Lidze Mistrzów. Bez powodzenia, ale za to z pełną kieszenią euro.

Australia bez wstydu

Innym ciekawym przypadkiem jest Australia (62. miejsce w rankingu FIFA). W pierwszym meczu nie przyniosła swoim kibicom wstydu (1:3 z Chile), w drugim solidnie nastraszyła Holandię (2:3), w trzecim zaś przegrała z Hiszpanią 0:3, ale zwłaszcza w pierwszej połowie imponowała ambicją, zaangażowaniem i agresywnym pressingiem. Liczba profesjonalnych piłkarzy w Australii oscyluje wokół 400 tys. Zarejestrowanych klubów "Kangury" mają prawie 4 tysiące.

Grecja, plasująca się w rankingu FIFA na 11. miejscu, wywalczyła awans z grupy C. Po dotkliwej porażce z Kolumbią (0:3) zremisowała z Japonią 0:0 i wygrała z WKS 2:1. Grecja może pochwalić się raptem 360 tys. profesjonalnych zawodników. Liczba klubów jest jednak zbliżona do Polski (5768). Najwyżej sklasyfikowanym w rankingu UEFA greckim klubem jest 27. Olympiakos Pireus. W ostatniej edycji Ligi Mistrzów dotarł do 1/8 finału, gdzie mocno nastraszył Manchester United. W pierwszym meczu drużyna Michela wygrała nawet 2:0, ale w rewanżu uległa "Czerwonym Diabłom" 0:2.

28. w rankingu FIFA Kostaryka to rewelacja turnieju. Najpierw odprawiła z kwitkiem Urugwaj (3:1), aby w drugim meczu sensacyjnie pokonać Włochów 1:0. Podopieczni Jorge Luisa Pinto właśnie szykują się do gry w 1/8 finału. Zajmująca 51 tys. km kw. Kostaryka ma 50 tys. piłkarzy i raptem 254 kluby, czyli blisko 24 razy mniej niż Polska!

Ekwador ostrzegał już w Niemczech

Bliski awansu z grupy E był Ekwador. 26. drużyna rankingu FIFA (30 tys. piłkarzy i 201 klubów) jeszcze do niedawna była dla nas jedynie egzotycznym sparingpartnerem. Sygnałem ostrzegawczym był niemiecki mundial i porażka 0:2. Co ciekawe, wówczas podopieczni Pawła Janasa w klasycznym meczu o honor pokonali Kostarykę. Dziś wydaje się to niezrozumiałą mrzonką.

W grupie F Iran zremisował z Nigerią 0:0, aby w rywalizacji z wielką Argentyną jedynego gola meczu stracić dopiero w doliczonym czasie gry. Iran to olbrzymi kraj. W piłkę profesjonalnie kopie tam prawie 450 tys. zawodników należących do ledwie 120 klubów. Malutka Bośnia i Hercegowina odpadła z mundialu, ale dysponuje sporym potencjałem piłkarskim. Tam liczby są dla Polski jeszcze bardziej bezlitosne - raptem 70 tys. zawodników i jedynie 773 klubiki. Najwyżej sklasyfikowany w rankingu UEFA bośniacki klub to Żeljeznicar. Jest 244.

To może chociaż Algieria, która najpierw nastraszyła Belgię (1:2), aby w drugim meczu rozbić Koreę Południową (4:2)? Algierczycy mają 203 tys. piłkarzy i nieco ponad 2 tys. klubów. Matematyczny rachunek mundialu jest więc dla nas ponuro przygnębiający. Cały piłkarski świat bawi się w najlepsze, podczas gdy polski futbol nadal czeka na historyczny postęp. Oby nie nastąpił on za późno, gdy rywale odjadą nam już bezpowrotnie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA