MŚ 2014. Chorwacja - Meksyk. Długowieczny Srna i odizolowany Mandżukić

Do decydującego o awansie do fazy pucharowej meczu z Meksykiem Chorwaci mieli podejść w bojowych nastrojach. Ale na boisku nie pokazali wystarczająco wiele zadziorności i przegrali 1-3. Nie pomogły im dośrodkowania Darijo Srny czy instynkt strzelecki Mario Mandżukicia.

Mandżukić po raz kolejny potwierdził, jak wartościowym piłkarzem jest w pressingu. Nieustannie nękał meksykańskich obrońców, w tym Rafaela Marqueza. Starał się cofać głębiej. Już na początku meczu w bardzo sprytny sposób wywalczył rzut rożny oraz ładnie zgrał piłkę do Ivana Perisicia, który uderzył sprzed pola karnego. W tej sytuacji pokazał, dlaczego nadaje się na odgrywającego, "target mana".

Ale występ zaliczył bardzo słaby. Chorwacja nie radziła sobie w ataku pozycyjnym, bezcelowo wymieniając piłkę w środku pola lub w bocznych sektorach boiska. W ciągu całego meczu Mandżukić tylko raz zaliczył kontakt z piłką w polu karnym rywala - właśnie w sytuacji, gdy zagrywał piłkę głową do Perisicia.

Przez 90 minut od kolegów otrzymał piłkę 17 razy. Najwięcej, bo czterokrotnie, od... bramkarza Stipe Pletikosy. Większość kontaktów z piłką zaliczył w środku pola po długich podaniach lub pod linią boczną boiska. Nawet większość pojedynków główkowych stoczył w okolicy środka boiska. Na 12 wygrał ich tylko sześć.

Wobec braku dobrych podań nie oddał żadnego strzału. Zagrożenia dla Meksyku nie stworzył niemal żadnego, gdyż zespół z Ameryki Północnej był kapitalnie zorganizowany w defensywie i nie pozwalał Chorwatom prawie na nic. Ale nawet gdy pod koniec meczu nieco rozluźnili swe szyki, to inni zawodnicy Chorwacji nieco ich postraszyli, a nie Mandżukić. Zrobił to swoim rajdem tuż po wejściu na boisko Ante Rebić. To samo uczynili potem Ivan Rakitić i Ivan Perisić w akcji, po której ten drugi zdobył honorową bramkę.

Jeśli grę Mandżukicia w tym meczu można zestawić z jakimkolwiek innym występem na tym mundialu, to można znaleźć wiele podobieństw z Romelu Lukaku . Chorwat oraz Belg częściowo mogą winić słabą grę swojej drużyny w ataku pozycyjnym, lecz sami nie są też bez winy. Nie byli wystarczająco ruchliwi, nie pomagali swoim partnerom w dostrzeżeniu ich.

Za to prawy obrońca Chorwatów Darijo Srna po tym meczu zostanie najlepiej zapamiętany ze swej fantastycznej obrony w polu karnym, gdy ręką zatrzymał strzał Andresa Guardado. To była lepsza parada bramkarza niż jakakolwiek inna Stipe Pletikosy przez całe mistrzostwa.

Srna zawiódł, choć w porównaniu do swoich kolegów nie wypadł aż tak blado. W pierwszej połowie starał się zagrozić Meksykowi wrzutkami. Tylko jedna z sześciu dotarła do adresata, ale była bardzo udana. Problem w tym, że w całej drugiej połowie dośrodkowywał... zaledwie raz. I to niecelnie.

Ale to aż 54 proc. wszystkich ataków Chorwatów szło jego prawą stroną. Grał niezwykle wysoko i to mu nie pomagało. Bo rywala najłatwiej zaskoczyć wbiegnięciami z głębi pola. W niezwykle statycznym ataku pozycyjnym Chorwatów był jedynie kolejnym zawodnikiem klepiącym piłkę bez pomysłu na rozegranie akcji. Przez to jego niezbyt liczne rajdy były sygnalizowane. Meksykańska obrona mogła się do nich przygotować i je odeprzeć. Gdy przy jednym z nielicznych kontrataków zaskoczył rywala niespodziewanym rajdem, od razu stworzył większe zagrożenie. Ale nie miał do tego więcej okazji, bo to Meksyk mógł sobie spokojnie czekać na okazje do skontrowania Chorwatów, a nie odwrotnie.

A rywali ma czym zaskakiwać. Jego najwyższa prędkość w tym meczu wyniosła aż 33 km/godz. To jeden z najlepszych wyników podczas tego mundialu. W dodatku zaliczył aż 41 sprintów, a to przecież zawodnik nie najmłodszy, bo mający już 32 lata. Ale wydolność nadal ma fantastyczną.

Gdy Meksyk przycisnął Chorwatów, w obronie prezentował się nieźle, wybijając piłkę w kilku sytuacjach. Nie zdołał zablokować strzału Andresa Guardado przy golu na 2-0, ale nic w tym dziwnego, chorwacka obrona w tej sytuacji nie mogła mieć nic do powiedzenia. A akcja poszła lewą stroną, tak jak 70 proc. wszystkich ataków Meksyku! Flanką Srny szło zaledwie 21 proc. wszystkich ataków. Przy golu na 3-0 nie był w stanie upilnować Rafaela Marqueza; ten przedłużył głową piłkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, asystując przy trafieniu Javiera Hernandeza.

Chorwacja ma przed sobą dobrą przyszłość, ale pod wodzą Niko Kovaca musi nauczyć się lepiej grać w ataku pozycyjnym. Inaczej nie wykorzystają możliwości, jakie daje im taki napastnik jak Mario Mandżukić. Darijo Srnie coraz bliżej do końca kariery, ale w takiej dyspozycji może spokojnie myśleć o grze na Euro 2016 (jeśli Chorwaci się zakwalifikują). I nawet mundial w Rosji w 2018 r. nie jest poza jego zasięgiem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.