Mistrzostwa świata w piłce nożnej 2014. Belgia - Algieria. Eden Hazard odpowiada krytykom

Eden Hazard jest jedną z największych, jeśli nie największą gwiazdą reprezentacji Belgii. Nie oznacza to jednak, że jest nietykalny - przed mundialem był krytykowany za swoje występy oraz mentalność. Ale swoim krytykom odpowiedział w całkiem niezły sposób, pomagając reprezentacji wygrać z Algierią (2-1).

KONKURS! Zobacz decydujące mecze MŚ w niezwykłej jakości!

- Hazard potrzebuje więcej dojrzałości, jeśli ma zachwycić na mistrzostwach świata - brzmiał były napastnik "Czerwonych Diabłów", Marc Degryse. Jego zdaniem to typ piłkarza, którego czasem trzeba motywować do cięższej pracy, bo potrafi się "wyłączać" w trakcie meczu. Na jego poważny błąd w meczu z Atletico Madryt (nie wrócił się do obrony, a goście objęli prowadzenie w półfinale Ligi Mistrzów) zwracał uwagę Jose Mourinho. Nawet selekcjoner Belgów Marc Wilmots stwierdził, iż nie będzie miał problemu z odstawieniem go na ławkę rezerwowych, jeśli zmuszą go do tego jego występy.

Zarzuca mu chociażby fakt, że w niemal 50 meczach reprezentacji zdobył zaledwie sześć goli - z czego dwa z rzutów karnych. - Byłem mniej utalentowany, a pomimo to strzeliłem 28 bramek - twierdzi Wilmots, wymagając od swojego podopiecznego więcej koncentracji oraz zaangażowania.

Dziś było widać, iż Hazard wziął sobie odrobinę tej krytyki do serca. Zwłaszcza na początku meczu grał dość głęboko, jakby bojąc się podejść wyżej. Zrobił to dopiero po kilku minutach, ale prawy obrońca Algierii Mehdi Mostefa wraz ze wspierającym go defensywnie usposobionym Sofiane Feghoulim skutecznie powstrzymywali jego ofensywne zapędy, nie dając mu sposobu.

Wobec tego Hazard próbował znaleźć miejsce dla siebie na środku, by się uwolnić od tej dwójki, ale to rozwiązanie nie zdało egzaminu. Belgowie w żaden sposób nie umieli zagrozić świetnie zorganizowanym Algierczykom, którzy umiejętnie zamykali przestrzenie. Chociażby dlatego w pierwszej połowie napastnik Romelu Lukaku ani razu nie miał kontaktu z piłką w polu karnym rywala.

Dryblingi Hazarda dały niewiele - nawet jeśli minął jednego rywala, pojawiał się przed nim drugi. W dodatku Algierczycy nie przebierali w środkach, faulując go aż pięć razy na przestrzeni całego meczu. Najlepszą akcję przeprowadził w 80. minucie - wtedy nadarzyła się jedna z niewielu, jeśli niejedyna okazja do skontrowania rywala. A w kontratakach Hazard czuje się jak ryba w wodzie. Przebiegł z piłką kilkanaście metrów i kapitalnie dostrzegł po swojej prawej stronie Driesa Mertensa. Ten swoim strzałem dał Belgii zwycięską bramkę. Było to jedno z czterech kluczowych podań Hazarda, wykonał ich najwięcej spośród wszystkich zawodników.

Ta asysta sprawiła, iż jakby zeszło z niego napięcie. W końcówce miał już trochę więcej miejsca i grał z większym rozmachem, na jeden kontakt z kolegami, rozpoczął akcję, po której Marouane Fellaini prawie nie zdobył gola na 3-1.

Jak więc odpowiedział krytykom? Zaangażowania odmówić mu nie można, tego, jak będzie radził sobie w defensywie, nie wiemy - nie po spotkaniu z tak defensywnie nastawioną Algierią. Swoje zadanie wykonał.

Jak sam twierdzi, gra w reprezentacji jest dla niego o wiele cięższa niż w Chelsea. Tam po nieudanym występie może zrehabilitować się już po kilku dniach. W reprezentacji nie ma miejsca na gorsze występy. Cały czas trzeba być świetnym.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.