Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej 2014. Kameruńska prasa oskarża piłkarzy o zdradę stanu

- To była zdrada stanu - piszą kameruńskie gazety o zachowaniu piłkarzy Kamerunu, których strajk opóźnił o prawie dobę wylot drużyny na mundial. Przed piątkowym meczem z Meksykiem dziennikarze w Brazylii chcieli pytać o tę sprawę, ale... nie pozwolono im na to. Relacja Z Czuba i na żywo z meczu Meksyk - Kamerun w piątek od 18 w Sport.pl.

Awantura o premie za udział w mistrzostwach to wciąż temat numer jeden w Kamerunie. Szczególne oburzenie wywołał nie tyle sam strajk, co późniejsze zachowanie piłkarzy, którzy po sparingu z Mołdawią w ostatnią sobotę odmówili symbolicznego przejęcia flagi narodowej z rąk premiera Filemona Younga. - Musimy zadać sobie pytanie o to, jaki kraj w Brazylii będą reprezentowali piłkarze, skoro odmówili przyjęcia naszego najcenniejszego symbolu. Możemy winić rządzących, ale obrażanie hymnu lub deptanie flagi jest świętokradztwem. Gracz, który jedzie na mistrzostwa świata, jest jak żołnierz na froncie. A gdy żołnierz nie chce iść w bój, mamy do czynienia ze zdradą stanu - grzmi jedna z gazet.

Flagę z rąk premiera przyjął w końcu trener Kameruńczyków, Niemiec Volker Finke.

Na przedmeczowej konferencji prasowej, już w Natal, dziennikarzom zapowiedziano, że trener i piłkarze reprezentacji Kamerunu nie będą odpowiadali na pytania o strajk. - Takie rzeczy dzieją się w Afryce - powiedział tylko trener Finke i oświadczył, że zdecydowanie bardziej martwi go to, by w pełni sił na mecz z Meksykiem byli Samuel Eto'o i Stephane M'Bia. - Oni są silnikiem naszego zespołu - powiedział szkoleniowiec. A obrońca Kameruńczyków Nicolas N'Koulou sprawę strajku skomentował jednym zdaniem: - Przyjechaliśmy jeden dzień później i to nie jest koniec świata.

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.