- FIFA jak zwykle powołała grupę ekspertów, trenerów analityków, którzy wyciągają wnioski po każdym meczu mundialu. To znaczy, że i po turnieju w Brazylii dowiemy się o nowych zjawiskach. Ja spodziewam się, że wszystkie zespoły będą bardzo dobrze zorganizowane w defensywie. W Brazylii nie będzie drużyn, które wyraźnie odstają od pozostałych. Wszyscy piłkarze z egzotycznych krajów wiedzą już, jak się bronić, nie będzie to frywolna gra. Formacje defensywne poszczególnych zespołów będą grać blisko siebie, będą zwarte i przygotowane do odbioru piłki. To dla mnie kluczowy aspekt dzisiejszego futbolu.
- W Europie są dwa style. Pierwszy możemy umownie nazwać stylem Pepa Guardioli stosowanym w Bayernie lub Jürgena Kloppa w Dortmundzie: piłkarze odbierają piłkę na połowie rywala, czasami blisko pola karnego przeciwnika. I drugi, bardziej pragmatyczny, w stylu Carlo Ancelottiego i Realu Madryt, gdy po stracie piłki zawodnicy cofają się w okolicę środkowej strefy boiska, a niektórzy nawet na własną połowę, nie pozwalając rywalowi na zagrywanie piłek za plecy własnych obrońców. I stamtąd wyprowadzają groźne kontry.
- W temperaturze 30 stopni i dużej wilgotności ostry pressing będzie taktyką raczej skazaną na porażkę. Wiele zespołów może próbować cofania się na swoją połowę i wyprowadzania błyskawicznych kontr. Na wysoki pressing być może zdecydują się drużyny, którym odpowiada tak gorący klimat. Chile, Ekwador, Kostaryka mogą szukać swoich szans na zaskoczenie przeciwnika, ale poczekajmy na pierwsze mecze. Widziałem w poniedziałek spotkanie Korea - Ghana. Azjaci zaczęli szaleńczo. Przez pierwsze 10 minut meczu praktycznie nie schodzili z połowy przeciwnika. Pierwsza akcja Ghany przyniosła im bramkę i już Koreańczycy nie silili się na wysoki odbiór piłki...
- W zasadzie - wszystkie zespoły z Europy. Nie sądzę, aby któryś z nich w Brazylii, szczególnie w fazie grupowej, zdecydował się na ataki wysokim pressingiem. Być może w kolejnych fazach będzie inaczej, kiedy wynik konkretnego meczu będzie decydował o być albo nie być, ale w rundzie grupowej zobaczymy raczej taktyczne oszczędności i ergonomikę.
- Argentyna ma najsilniejszy atak ze wszystkich drużyn na turnieju. Nie może się bronić, mając w składzie Leo Messiego, Sergio Agüero, Gonzalo Higuaina i Ángela di Marię. Drugim zespołem z takim potencjałem w ofensywie jest Urugwaj z Luisem Suárezem i Edinsonem Cavanim. Trzecim - Brazylia, która jako gospodarz nie może pozwolić sobie na oszukiwanie kibiców grą defensywną. Choć z drugiej strony Luiz Felipe Scolari zdobył już z Brazylią mistrzostwo świata, grając pragmatyczny futbol w 2002 roku, a piłkarze tej dzisiejszej drużyny, ograni taktycznie w silnych, europejskich klubach, nie będą atakować spontanicznie. Wszystkie wymienione to drużyny z Ameryki Południowej, a ponieważ turniej jest rozgrywany na tym kontynencie, to daję im na starcie lekką przewagę nad Europą.
- Rzeczywiście, nie będzie ich za wiele. Pewnie Urugwaj. Słyszałem, że trener USA Jürgen Klinsmann też ustawia Amerykanów z dwójką napastników. Dziś na świecie dominuje ustawienie 4-2-3-1, ale poszczególni szkoleniowcy wciąż poszukują, wciąż coś ulepszają. Np. Louis van Gaal w czasie meczów eliminacyjnych przeszedł z Holandią na ustawienie 3-5-2. Ciekawy jestem, czy wytrwa, bo to rzeczywiście absolutna nowość, zobaczyć wykonawców futbolu totalnego niegrających wymyślonym przez nich ustawieniem 4-3-3. Meksyk trenera Herrery na pewno będzie grał trójką obrońców, może jeszcze Chile, może czasami Włosi Cesare Prandellego, których kluby są prekursorami powrotu do łask tego ustawienia, bardzo popularnego w latach 80. Pozostali - klasycznie, czyli wspomnianym wcześniej 4-2-3-1. Obecnie w piłce najważniejszym zadaniem jest wygranie bitwy o środek pola.
- Absolutnie nie, nie spodziewam się co prawda zbyt wielu wyników 4:3 czy 3:3, ale będzie to atrakcyjny mundial. Będzie to turniej błędów indywidualnych.
- Decyzje Scolariego i Deschampsa. Pierwszy nie powołał m.in. Robinho i Ronaldinho, drugi skreślił Nasriego. Trenerzy ci zwrócili się w kierunku piłkarzy być może trochę słabiej wyszkolonych od tych, których pominęli, ale pasujących im do szeroko pojętej zespołowości. Mam na myśli "team spirit", coś, co zawodziło u Francuzów od bardzo dawna. Podejrzewam, że Scolari myślał dokładnie tak samo. Tam żaden piłkarz nie pomyśli, że jest ważniejszy niż drużyna. To będą też mistrzostwa bez lewych obrońców. Na tym turnieju jest tylko trzech klasowych piłkarzy na tej pozycji: Alaba, Coentrao i Marcelo. Właśnie zauważyłem, że lewy obrońca zespołu mistrza Hiszpanii Atletico Madryt Filipe Luis w ogóle nie został powołany do reprezentacji Brazylii! Scolari postawił na Marcelo, piłkarza o zupełnie innej charakterystyce, ale pasującego do jego koncepcji.
- Thiago Silva - David Luiz, para środkowych obrońców Brazylii jest najlepsza. Do tego przecież od nowego sezonu będą grali razem także w klubie, w PSG. Jestem bardzo ciekawy, jak wypadną w najbliższych meczach.
- Najprościej odpowiedzieć, że te, które nie zmieniają co turniej swoich selekcjonerów i które grają ze sobą od dłuższego czasu. Na pewno Hiszpanie. Oni są tutaj najlepszym przykładem słowa "stabilizacja". Oczywiście, nie zmieniają wiele, bo na każdej dużej imprezie osiągają sukces, stąd jest im łatwiej zachowywać pożądaną ciągłość. Zaliczyłbym do tego grona także Niemców z trenerem Löwem, choć pojawiają się opinie, że jest to jego ostatni turniej. Brazylijczycy, którzy jako gospodarze nie grali eliminacji, ale wygrali w zeszłym roku Puchar Konfederacji, też czują się ze sobą bardzo dobrze. Wychodzi tutaj doświadczenie Scolariego. Mam do niego duży szacunek za spokój, jaki wprowadza swoimi decyzjami. Po nim absolutnie nie widać ciążącej na gospodarzach presji.
Piłka jest okrągła? Nie zawsze! Niesamowite historie mundialowych futbolówek