Droga na mundial. 4 MŚ i 28 klubowych europejskich triumfów. Czy Włosi są najlepszą piłkarską nacją świata?

Jeśli chodzi o najważniejsze trofea w międzynarodowym i klubowym futbolu, żaden kraj na świecie nie wygrał tyle, co Włosi. Jaki sekret kryje się za sukcesami tego niewielkiego w światowej skali państwa?

Zostań eskpertem Z czuba na mundial, relacjonuj z nami mecze ?

Materiał powstał w ramach Tygodnia Włoskiego projektu "Continental - Droga na Mundial"

Włosi mistrzostwo świata zdobyli czterokrotnie. Lepsi są tylko Brazylijczycy, ale można powiedzieć, że o włos. Wszak w 1994 roku wygrali z drużyną z Półwyspu Apenińskiego w finale po rzutach karnych. Włosi jednak do tego dorzucają 28 triumfów klubowych w europejskich pucharach (Liga Mistrzów, Liga Europy, Puchar UEFA, Puchar Zdobywców Pucharów czy Puchar Miast Targowych). Dodatkowo do zeszłego roku, gdy Al-Ahly z Egiptu wygrał Superpuchar Afryki, AC Milan był najbardziej utytułowanym klubem na świecie. Ale jaki jest sekret tych sukcesów? Odpowiedzi oczywiście jest wiele.

Supremacja taktyczna

Taktyka była zawsze mocną stroną Włochów. Najpierw furorę zrobiło Catenaccio Helenio Herrery. Co prawda był on Argentyńczykiem, ale tę nowinkę w świecie futbolu zaczął stosować jako szkoleniowiec Interu Mediolan. Po chwili z Catenaccio słynęły całe Włochy. I choć cały kibicowski świat przeklina defensywną taktykę Włochów, która "zabija" radość futbolu, to była ona w swoim czasie niezwykle skuteczna, a i sami Włosi zdecydowanie są z niej dumni. "Jeśli nie stracimy bramki, nie przegramy meczu" - to było motto Herrery.

W drugiej połowie lat 80. najlepszym zespołem na świecie był AC Milan z wysokim pressingiem stosowanym przez podopiecznych Arrigo Sacchiego. Do taktycznych innowacji wprowadzonych przez Włochów można też zaliczyć stosowanie fałszywej dziewiątki przez Romę Luciano Spallettiego.

We Włoszech taktyka jest obsesją. Znaczną część treningów zajmuje ona już u najmłodszych grup wiekowych. Każdego kolejnego rywala skrupulatnie się rozpracowuje, wiele całych jednostek treningowych poświęconych jest właśnie temu. Również dziennikarze wiele miejsca poświęcają pomeczowym, wielce dokładnym analizom taktycznym. Jose Mourinho pracując w Interze Mediolan, mówił: "We Włoszech wszyscy uważają się za trenerów". W innych krajach przeciętny kibic rozprawianie o taktyce uważa za nudne, we Włoszech jest ona głównym dyskursem piłkarskim.

Podstawą włoskiej taktyki jest świetna organizacja gry defensywnej. Tacy stoperzy jak Gaetano Scirea, Franco Baresi, Paolo Maldini, Alessandro Nesta czy Fabio Cannavaro potrafili świetnie przewidywać grę na 3-4 zagrania w przód. Mało który kraj na świecie wychował tylu obrońców z taką umiejętnością.

Włoscy trenerzy mają na swoim koncie największą liczbę triumfów w klubowych europejskich pucharach. Szkoła Włoskiego Związku Piłki Nożnej - Coverciano - wydała na świat takie tuzy myśli trenerskiej jak Marcello Lippi, Fabio Capello czy Carlo Ancelotti. W Coverciano uczą dużej elastyczności. Cała Holandia gra systemem 4-3-3, w Brazylii stawiają na atrakcyjną ofensywę, w Hiszpanii na grę krótkimi podaniami, a włoscy trenerzy potrafią dostosować swoje zespoły do każdego systemu taktycznego. Oprócz zwracania szczególnie uwagi na defensywę, są wyjątkowo elastyczni. W czasie MŚ w 2006 r. Marcello Lippi ustawiał swój zespół w taktykach 4-4-2, 4-4-1-1, 4-3-1-2, 4-3-3, a nawet 4-2-4. Reagował zarówno na sposób gry przeciwnika, jak i aktualną sytuację na boisku. - Włosi są najbardziej ewoluującym taktycznie narodem piłkarskim na świecie - mówił Lippi. Jest to szczególnie ważne, gdy o awansie decyduje jeden mecz. W MŚ Włosi tylko dwa razy przegrali mecze w regulaminowym czasie gry w fazie pucharowej - w finale 1970 r. z Brazylią i w drugiej rundzie w 1986 r. z Francją.

Mentalność wygranej za wszelką cenę

Kolejna cecha, za którą Włosi nie są zbyt uwielbiani w piłkarskim świecie. Chcą wygrywać za wszelką cenę, a ta często bywa zwykłym oszukiwaniem. Może to trochę stereotyp, ale włoscy piłkarze słyną z nieuczciwej gry. Ciągłego prowokowania, symulowania, boiskowych oszustw. Jakiś czas temu do internetu trafił żartobliwy filmik, na którym włoscy piłkarze uczą się na treningu, jak symulować faule.

 

Wszyscy pamiętamy też finał MŚ 2006, gdy czerwoną kartkę za uderzenie głową Marco Materrazziego zobaczył Zinedine Zidane. Jak mogliśmy się dowiedzieć później, Włoch w znacznym stopniu zasłużył się w tym incydencie. Na boisku co chwilę zaczepiał gwiazdę Francuzów i szeptał mu niezbyt przychylne komentarze na temat jego siostry. Włosi to świetni spadkobiercy filozofa Machiavellego, którego maksymą było, że "cel uświęca środki".

Oczywiście, w obecnym futbolu nie tylko Włosi starają się być "przebiegli i sprytni" w nie do końca w uczciwy sposób. Znaleźli bardzo wielu spadkobierców. To jednak oni nadal są niedoścignionym i dla większości niechlubnym wzorem boiskowych oszustw. Zaczęli przecież już bardzo wcześnie. Wiele kontrowersji budził już jedyny gol półfinałowego meczu z MŚ w 1934 r. z Austrią strzelony przez Enrique Guaitę. Wtedy to Giuseppe Meazza sfaulował bramkarza rywali Petera Platzera, uniemożliwiając mu skuteczną interwencję.

- Kiedy Włoch mówi, że na moim talerzu jest pasta, na wszelki wypadek zaglądam jednak pod sos, by się upewnić. Oni są wynalazcami zasłony dymnej - żartował kiedyś Alex Ferguson. Przyznawał jednak również, że gdy w 1999 jego Manchester United wygrywał Ligę Mistrzów, to on sam wzorował się na Juventusie Marcello Lippiego z Gianluca Viallim, Alessandro Del Piero i Didierem Deschampsem w składzie.

Futbol jak religia

Włosi obok Brazylii są prawdopodobnie jedynym krajem, w którym futbol traktuje się jak religię. W starożytności rzymianie ubóstwiali swoich cesarzy. Teraz Włosi ubóstwiają osoby związane z piłką nożną. Boskim został okrzyknięty chociażby Diego Maradona w Neapolu. To fanatyzm pozwala Włochom rywalizować z krajami, które mają większą liczbę mieszkańców lub wyższe PKB, jak Brazylia, Niemcy czy Francja.

Futbol istnieje w każdej sferze życia. Interesuje się nim każdy Włoch. Mecze reprezentacji są świętem, rozgrywki Serie A najważniejszą częścią weekendu. Politycy w przeszłości, jak i teraz (np. Benito Mussolini czy Silvio Berlusconi) używają piłki nożnej do zbijania politycznego kapitału. Nieprzerwanie od zakończenia II wojny światowej istnieją trzy dzienniki sportowe zajmujące się głównie piłką nożną: "La Gazzetta dello Sport", "Tuttosport" i "Corriere dello Sport". Mężczyźni i kobiety, starsze i młodsze pokolenie, bogaci i biedni. Wszyscy mają jedno wspólne zainteresowanie - piłkę nożną.

Włochy zostały zjednoczone dopiero w 1871 r. Do tej pory społeczeństwo nie potrafiło do końca się scalić. Jedyną rzeczą, która ich łączy - jest reprezentacja. W 1982 roku finał MŚ z Niemcami oglądało przed telewizorami rekordowe 32 miliony Włochów. Winston Churchill powiedział kiedyś: "Włosi przegrywają wojny, jakby to były mecze piłkarskie. Ale mecze piłkarskie wygrywają, jakby to były wojny".

Pokaż, jak kibicujesz Włochom [KONKURS]

Więcej o:
Copyright © Agora SA