Maradona i mamona, czyli jak Diego walczy za Wenezuelę

Wszyscy zajmują się Ukrainą, ale to w Wenezueli protestujący giną teraz na ulicach w starciach z władzą. A Diego Maradona właśnie zawiera z tą władzą kolejną umowę, tym razem na komentowanie mundialu.

Protesty studenckie i uliczne walki demonstrantów z policją trwają w Wenezueli od około miesiąca, liczba ofiar właśnie sięgnęła 20 (19 według oficjalnych danych), rannych jest ponad 300 osób. Prezydent Nicolas Maduro, następca zmarłego rok temu Hugo Chaveza, nazywa protestujących nazistami, faszystami, puczystami wspieranymi przez zagranicę. Protestujący mówią, że na ulice wypchnęły ich bieda, szalejąca przestępczość, inflacja, cenzura narzucona przez władze. I że protesty zmieniły się w uliczne bitwy, bo policja zareagowała zbyt brutalnie. Maduro broni się w wywiadzie, którego udzielił Christiane Amanpour z CNN, że Barack Obama zareagowałby tak samo, gdyby ludzie wyszli na ulice z zamiarem obalenia go.

W środku tego zamieszania pojawił się Diego Maradona ze swoją telewizyjną odezwą, nagraną w Dubaju, gdzie teraz mieszka i który nazywa swoim drugim domem. Ubrany w czerwoną koszulę z naszytymi dwiema flagami, Argentyny i Wenezueli, ogłosił się kilka dni temu żołnierzem Wenezueli, boliwariańskiej ojczyzny (Hugo Chavez swój program przemiany kraju nazywał rewolucją boliwariańską). Odezwa miała być komentarzem do podpisania przez Maradonę umowy na komentowanie mundialu 2014 w telewizji Telesur, panamerykańskiej stacji założonej przez lewicowe rządy regionu jako równowagę dla FOX News i CNN en espanol, które zdaniem tych przywódców szerzą imperialistyczną propagandę. Stację finansuje kilka rządów, m.in. Argentyny, Urugwaju, Boliwii i Kuby. Ale najwięcej, bo 51 procent, płaci Wenezuela, stacja ma siedzibę w Caracas.

Maradona poszedł w tym krótkim wystąpieniu na całość. - Widzimy te wszystkie kłamstwa, które imperialiści wygadują i wymyślają - mówił. Napiętnował protestujących i zapewnił, że jest do dyspozycji Wenezueli, bo tego chciałby Chavez. - Niech żyje Maduro, Chavez towarzyszy ci z nieba - mówił. Stanął zdecydowanie po stronie władzy i przeciw demonstrantom, choć np. kapitan reprezentacji Wenezueli Juan Arango wziął protestujących w obronę, mówiąc o prawie obywateli do demonstracji. A były selekcjoner kadry Cesar Farias, pierwszy trener, który wprowadził Wenezuelę do półfinału Copa America - trzy lata temu, dziś pracuje w Meksyku - wezwał władze, by szukały porozumienia i zaprosiły opozycję do stołu negocjacyjnego.

Maradona od lat kreuje się na antysystemowego buntownika. Kiedyś chciał wyrwać futbol z rąk FIFA, potem zaczął walczyć z amerykańskim imperializmem. Był przyjacielem Hugo Chaveza, którego wspierał m.in. podczas szczytu w Mar del Plata 2005, razem z Chavezem sprzeciwiając się planom umowy o wolnym handlu, proponowanej przez George'a Busha. Jest też przyjacielem Fidela Castro, u którego spędzał wakacje i leczył się na odwykach. Po śmierci Chaveza Diego poparł Maduro podczas wyborów prezydenckich, wystąpił w jego kampanii. Za co, jak napisał hiszpański dziennik "ABC", miał dostać ok. 2 mln dolarów. Maradona od lat tonie w długach, włoski fiskus podliczył jego zaległości podatkowe na blisko 40 mln euro.

Szczegóły najnowszego kontraktu na komentowanie meczów nie zostały ujawnione. Należy się natomiast spodziewać, że Maradona pozostanie żołnierzem Wenezueli na uchodźstwie, bo właśnie przedłużył o kolejny rok kontrakt z dubajską radą sportu, która go zatrudnia jako sportowego ambasadora Dubaju. Diego trafił do emiratu, by trenować klub Al. Wasl, ale został już z niego zwolniony, teraz do jego obowiązków należy uświetnianie sportowych wydarzeń w Dubaju. Grał już w tenisa z Juanem Martinem del Potro, pozował do zdjęć z piłkarzami Manchesteru United, którzy byli tu na zgrupowaniu. A teraz będzie ekspertem telewizji, która zaczyna się kojarzyć trochę tak, jak Russia Today po wydarzeniach na Majdanie i na Krymie.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Agora SA