Zagadka niemocy Sebastiana Boenischa

Kto ogląda go w reprezentacji, nie pomyślałby, że to podstawowy obrońca trzeciej drużyny Bundesligi. Dlaczego piłkarz, który na lata miał zająć lewą obronę Polaków, jest jednym z najsłabszych w zespole Waldemara Fornalika?

Na początku meczu z Ukrainą prostym zwodem minął go Andrij Jarmołenko i strzelił gola. Jeszcze przed przerwą Ołeh Husiew ruszył z prawej strony do środka, wrzucił piłkę na głowę Jarmołenki, a bramkę zdobył Roman Zozulia. W obu sytuacjach Boenisch biegł przynajmniej metr od rywala. Nie próbował wślizgu ani agresywnego ataku.

W piątek podobnie unikał starć z Czarnogórcami.

We wtorek biernie przyglądał się, jak sanmaryński obrońca Alessandro Della Valle wyskakuje do piłki podanej z rzutu wolnego i pokonuje Artura Boruca. Oto ten gol z relacji TVP:

Boenisch to piłkarz podstawowej jedenastki Bayeru Leverkusen, niebawem będzie się bił w Lidze Mistrzów z Manchesterem United i Szachtarem Donieck. - W klubie Sebastian gra tylko ciut lepiej, ciut więcej pracuje, ale tam również jego wady defensywne są widoczne. Różnica polega na tym, że Bayer to lepiej zorganizowana, bardziej zwarta drużyna. W reprezentacji odległości między piłkarzami i formacjami są ogromne. W Bayerze zawsze ktoś Boenischa asekuruje. Nie zapominajmy też, że prawemu obrońcy reprezentacji pomaga Błaszczykowski, a lewoskrzydłowy - ostatnio Waldemar Sobota - nie angażuje się tak w destrukcję - mówi Radosław Gilewicz, były napastnik klubów niemieckich i austriackich.

To problem szerszy, większość wybrańców Fornalika gra u niego słabiej niż w klubach. A Boenischa nie sposób nazwać liderem Bayeru. W tym sezonie wystąpił we wszystkich meczach po 90 minut, ze Stuttgartem miał asystę, ale średnią not "Kickera" - 3,75, jedynka oznacza klasę światową - ma najgorszą w Leverkusen.

Do żadnego kadrowicza nie można mieć jednak tyle pretensji o brak zaangażowania. Boenisch wydaje się ospały, nie dopada do rywali, nie uczestniczy w pressingu, z jego przemieszczania się pod bramkę rywala niewiele wynika (choć we wtorek akurat wyniknęło, miał asystę przy golu Piotra Zielińskiego). - Nie znam go, mogę tylko gdybać, może to jego reakcja na rolę rezerwowego? Przecież wybiega na boisko tylko wtedy, gdy brakuje Jakuba Wawrzyniaka. Nie chciałbym jednak powiedzieć, że mu się nie chce. Wydaje mi się, że zdaje sobie sprawę ze swoich słabości, ofensywnymi rajdami chce pozostawić dobre wrażenie. To jego alibi. Startuje jednak do ataku tylko wtedy, gdy nie ma przed sobą rywala. To nie Łukasz Piszczek, który potrafi wygrać pojedynek jeden na jeden - uważa Gilewicz.

Boenisch jest olbrzymim rozczarowaniem, bo PZPN stoczył o niego kilkuletni bój. Zanim trener Franciszek Smuda przekonał byłego reprezentanta niemieckiej młodzieżówki do występów dla biało-czerwonych, długo negocjował z jego ojcem. Gdy Boenisch w końcu zadebiutował, wydawało się, że wart był zachodu. W sparingu z Australią zagarnął lewą stronę, obrońcy rywali nie byli w stanie zatrzymać ani jego rajdów, ani dośrodkowań. - Ale później miał ciężką kontuzję kolana, nie grał półtora roku. Sebastian sprzed i po kontuzji to dwaj różni piłkarze. Gdybym ja miał decydować, wolałbym na lewej obronie zawodnika solidniejszego w defensywie, nawet gdyby miał nie dawać nic zespołowi z przodu - uważa Gilewicz.

Kiepskie występy Boenischa w reprezentacji mogą więc wynikać ze słabości drużyny, zniechęcenia po przegranej rywalizacji z Wawrzyniakiem oraz problemów po poważnym urazie. Tylko dlaczego piłkarz Bayeru wygląda mizernie także na tle amatorów z najgorszej drużyny świata, która na gola w meczu o punkty czekała pięć lat?

Grupa H:

Na mundial awansują zwycięzcy dziewięciu grup. Osiem najlepszych zespołów z drugich miejsc zagra baraże. Przy równej liczbie punktów o miejscu decyduje bilans bramkowy.

Mecze do rozegrania. 11 października: Mołdawia - San Marino; Ukraina - Polska; Anglia - Czarnogóra. 15 października: Anglia - Polska; San Marino - Ukraina; Czarnogóra - Mołdawia.

Pewne występu na mundialu są: Japonia, Australia, Iran, Korea Południowa, Holandia, Włochy, USA, Kostaryka, Argentyna oraz Brazylia (gospodarz)

Więcej o:
Copyright © Agora SA