Polska - Mołdawia. Zwycięstwo jest obowiązkiem

Z jedenastu ostatnich meczów o punkty polscy piłkarze wygrali tylko z San Marino w kwietniu 2009 r. Zwycięstwo z Mołdawią we Wrocławiu jest ich obowiązkiem. Początek o 20.45, transmisja w systemie pay per view

Jeśli w drodze na brazylijski mundial drużyna Waldemara Fornalika nie zdobędzie 12 punktów z najsłabszymi zespołami, ciężko sobie wyobrazić, że po dwa razy pokona Anglię i Ukrainę. Wpadka z Mołdawią może oznaczać, że remis wyszarpany w piątek na płonącym boisku w Czarnogórze był bezużyteczny.

- Dopiero na koniec eliminacji przekonamy się, czy w Podgoricy zdobyliśmy bezcenny punkt, czy też tych dwóch, które straciliśmy, zabrakło do awansu. Ale sytuacja wyjściowa jest niezła - mówi lewy obrońca reprezentacji Jakub Wawrzyniak.

Drużyna Waldemara Fornalika dopiero się rodzi. Z Bałkanów przywiozła nie tylko dobry wynik. Ważniejsze, że na boisku pokazała wielkie zaangażowanie, ambicję i charakter, a tego ostatnio brakowało jej najbardziej. Po porażce na Euro i słabej grze w sparingu z Estonią piłkarze odpowiedzieli w Podgoricy wątpiącym, czy chcą być drużyną.

Podjęli walkę, przeciwstawili się kopiącemu po nogach, prowokującemu rywalowi i podnieśli się z kolan. W przerwie, kiedy było 1:2, w szatni było głośno. Zawodnicy wykrzyczeli sobie, że tak dalej grać nie można i że nie chcą powtórki z fatalnego Euro. Podziałało na wszystkich. W drugiej połowie zdołali zdominować mocnego rywala na jego terenie i wrócili do Polski z punktem. Trener Fornalik odetchnął, bo cel został zrealizowany. Jesienią do zdobycia zostało jeszcze sześć punktów. Nim 16 października, dzień przed 30. rocznicą zwycięskiego remisu na Wembley z 1973 r., jego kadra zagra z Anglią na Stadionie Narodowym w Warszawie, jest mecz z Mołdawią.

Do gry ze 141. drużyną rankingu FIFA Polacy muszą podejść z identycznym nastawieniem jak w piątek. Grzech pychy może się źle skończyć. Polacy muszą mieć świadomość, że każdy punkt stracony z którymś ze słabeuszy, może zadecydować o braku awansu. Polacy są faworytem i jeśli nie zlekceważą Mołdawii, wygrają.

Jak wygrywać z Mołdawią, pokazali w piątek Anglicy, którzy z Kiszyniowa przywieźli wynik 5:0. - To mylący rezultat, Mołdawianie nie są aż tak słabi. Klęska może ich tylko zmobilizować. Spróbują się zrehabilitować, a trener wymieni kilku zawodników- mówi Hubert Małowiejski, asystent trenera Fornalika odpowiedzialny za rozpracowywanie zespołu rywala. - Tak wysoko Mołdawianie przegrywają rzadko. W eliminacjach do Euro 2012 dwa razy pokonali San Marino i raz Finlandię. Siedem pozostałych spotkań przegrali, ale z Holandią dwa razy po 0:1, ze Szwecją w Sztokholmie tylko 1:2. Nasi zawodnicy nie mogą do siebie dopuścić myśli, że będzie łatwo już przed meczem.

Plan na wtorek jest taki, żeby grać jak Anglia. Czyli od początku narzucić wysokie tempo, zepchnąć rywala do obrony i szybko strzelić gola, może dwa. Im dłużej bramka nie padnie, tym opór przeciwnika będzie bardziej zaciekły. A mecz nerwowy. - Bramki, które mam nadzieję strzelimy, muszą być konsekwencją naszej gry i stylu, który narzucimy. Dlatego tym nie pokazujemy drużynie zbyt wielu filmów o Mołdawii, która nie ma takich gwiazd jak Czarnogóra. Zawodnicy nie mogą czekać i liczyć, że piłka sama wpadnie do siatki - mówi Małowiejski.

Wysunięty napastnik Robert Lewandowski ma dostać wsparcie. Odsuniętego za czerwoną kartkę z Podgoricy Ludovika Obraniaka zastąpi 34-letni Marek Saganowski z Legii albo o dwanaście lat młodszy Artur Sobiech z Hannoweru. Trener Fornalik chce by jego drużyna nie była uzależniona tylko od ustawienia 4-2-3-1.

W sierpniowym sparingu w Estonii gra dwójką okazała się pomyłką. Ustawiony za Lewandowskim Sobiech zawiódł i trener zmienił go po pierwszej połowie wracając do 4-2-3-1. - W Tallinie wszyscy graliśmy słabo - tłumaczy Sobiech, który ostatnio jest w znakomitej formie strzeleckiej. W Lidze Europejskiej, Bundeslidze i młodzieżówce zdobył pięć bramek w trzech występach. - Przeciwko Estonii byłem ustawiony za napastnikiem, a to nie jest moja pozycja na boisku - mówił Sobiech we Wrocławiu.

Dokładnie to samo może powiedzieć Saganowski, tyle że on w poprzednim sezonie w ŁKS grywał lewy pomocnik. W Legii też bywa, że zamienia się miejscem na boisku z Danijelem Ljuboją i to Serb jest wysuniętym napastnikiem, a Saganowski biega za nim. W kadrze może być podobnie.

Fornalik chce we wtorkowym meczu znaleźć miejsce dla Adriana Mierzejewskiego, który nie tylko strzelił bramkę na 2:2 w Podgoricy, ale także bardziej od Kamila Grosickiego nadaje się do gry kombinacyjnej. Być może też Ariela Borysiuka zastąpi w środku bardziej ofensywny Rafał Murawski.

Kazy inny wynik niż zwycięstwo będzie we Wrocławiu porażka. Styl, tak jak w Podgoricy, znowu jest mniej ważny od punktów.

Od wtorkowego wieczoru kadrowicze i trener będą mogli zacząć myśleć o Anglikach. Miejmy nadzieję, że z czterema punktami. Skończyć rok z pięcioma punktami w trzech meczach byłoby dobrze. Z siedmioma - fantastycznie.

Następne mecze eliminacyjne w marcu - u siebie z Ukrainą i San Marino. Jeśli Polska nie przegra jesienią, czas będzie pracował na jej korzyść. I trenera Fornalika.

Skład Polski: Tytoń - Piszczek, Wasilewski, Glik, Wawrzyniak - Błaszczykowski, Polański, Borysiuk (Murawski), Mierzejewski - Saganowski (Sobiech), Lewandowski

Sport.pl w mocno nieoficjalnej wersji... Polub nas na Facebooku ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.