Z dziennika rowerzysty miejskiego: Ostatnia taka jazda w Budapeszcie

Jazda po mieście rowerem jest fajna. Jazda rowerem po mieście z 2 tysiącami rowerzystów jest nawet fajniejsza. A jazda razem z 30 tysiącami? To wrażenie jedyne w swoim rodzaju. Witajcie w stolicy Węgier.

W ostatni weekend miałem przyjemność dołączyć do ekipy Warszawskiej Masy Krytycznej i Violet Kivi jadącej do Budapesztu. Pojechaliśmy tam na jedną z największych Mas Krytycznych w Europie. Niestety nie pojechaliśmy rowerami - mając tylko kilkanaście godzin czasu od końca Masy w Warszawie do startu Masy w Budapeszcie , musieliśmy wybrać samochód. Ale rowery pojechały razem z nami.

W Budapeszcie odbywa się rocznie 14 mas: 12 "małych" (mini-masz) i dwie "duże" (wiosną i jesienią). "Duże" Masy są w bardziej świętem rowerów niż zwykłym przejazdem przez miasto. Informacje o nich pojawiają się we wszystkich mediach ogólnokrajowych, a na przejazd zjeżdżają się ludzie z całego kraju (i spoza - Polaków też spotkaliśmy).

Montaż muzycznej rikszy oraz przyczepki Warszawskiej Masy Krytycznej i Violet Kivi przed startem Masy w Budapeszcie. Montaż muzycznej rikszy oraz przyczepki Warszawskiej Masy Krytycznej i Violet Kivi przed startem Masy w Budapeszcie.  fot. Rafał Muszczynko

Pojechaliśmy oczywiście na Masę "Dużą", wiosenną. Frekwencja na niej osiąga nawet 35 tysięcy rowerzystów. Tym razem jednak nie dopisała pogoda  - było nas "tylko" 30 tysięcy.

Nie pojechaliśmy tam jednak tylko po to, by uczestniczyć w przejeździe. Z Warszawy przywieźliśmy ze sobą Muzyczną Rikszę Warszawskiej Masy Krytycznej i świeżo zmontowaną muzyczną przyczepkę Violet Kivi, w której sprzęt grający zasilany jest energią słoneczną. Łącznie mieliśmy ze sobą ponad pół tony sprzętu.

Jednym z ciekawszych momentów jest przejazd przez Tunel Alagut. Jednym z ciekawszych momentów jest przejazd przez Tunel Alagut.  fot. Rafał Muszczynko

Masa w Budapeszcie to wydarzenie jedyne w swoim rodzaju. Peleton trzydziestu tysięcy ludzi jest tak ogromny, że na większości ulic nie ma możliwości by podziwiać go w pełni. Wyjątkowa jest też trasa, gdyż prowadzi przez wiele miejsc na co dzień dla rowerów niedostępnych. Jednym z nich jest zabytkowy tunel w ciągu ulicy Alagut (na zdjęciu powyżej) oraz historyczny most tuż za nim (zdjęcie poniżej).

Zaraz po wyjeździe z tunelu, Masa wjeżdża na zabytkowy most.Zaraz po wyjeździe z tunelu, Masa wjeżdża na zabytkowy most. fot. Rafał Muszczynko

Prawdziwy ogrom peletonu rowerzystów widać jednak dopiero na kolejnym moście - Eszebed Hid. Trasa przejazdu jest pomyślana tak, by na tej sześciopasmowej przeprawie ruch rowerowy odbywał się dwukierunkowo - po wszystkich pasach ruchu.

Masa w Budapeszcie na moście Eszebed Hid.Masa w Budapeszcie na moście Eszebed Hid. fot. Rafał Muszczynko

Przejazd tradycyjnie kończy się w parku przy Placu Bohaterów. Poniżej krótki filmik z podziękowań dla ambasadora Holandii (który uczestniczył w Masie) oraz tradycyjnego podnoszenia rowerów:

 

Ta Masa w Budapeszcie była wyjątkowa. W gronie organizatorskim przejazdu trwają zażarte dyskusje, czy tutejsza Masa osiągnęła już wszystkie cele i powinna zostać rozwiązana, czy też powinna jednak odbywać się dalej. Możliwe więc, że była to ostatnia taka jazda. Cieszę się, że wraz z ekipą z Polski mogliśmy wziąć w niej udział.

Rafał Muszczynko

Więcej o:
Copyright © Agora SA