Z dziennika rowerzysty miejskiego: Zawsze jest lato!

O godzinie drugiej w nocy z soboty na niedzielę wszyscy przestawiają zegarki o godzinę do przodu. Wszyscy oprócz mnie. Na moim liczniku od wielu lat przez cały rok widzę czas letni.

Po pierwsze, to z lenistwa. Nigdy nie miałem dobrej pamięci do tych skomplikowanych sposobów na dobrnięcie do ustawień i zmianę godziny. Szukać instrukcji obsługi też mi się nie chce. W dodatku żeby tą robotę wykonywać dwa razy w roku? Brrrr...

Po drugie, to z przekory. Dla mnie na rowerze zawsze trwa lato. Zawsze jedzie się miło, przyjemnie i pozytywnie. Zawsze jest ciepło, zielono i wesoło. I o tym też przypomina zimą mój licznik.

Po trzecie, śpieszący się o godzinę zegarek w liczniku to niezły motywator do żwawszej jazdy. O, już tak późno? Rany Boskie! A później dojeżdżam znacznie przed czasem.  Dzięki temu mam czas na spokojne wypicie herbaty, czy inne rytualne czynności przed pracą.

Wy natomiast nie zapomnijcie zmienić godziny w liczniku na letnią - to już dzisiaj w nocy! Jazdy "na czasie zimowym" nie polecam. Nie dość, że można się spóźnić o godzinę do pracy (tego nie wytłumaczy się zwykłym złapaniem gumy), to jeszcze w dodatku ten czas jest szary i mało pozytywny.

Rafał Muszczynko

Więcej o: