Cała historia według opisu gazety wyglądała tak: pan Wiesław, rencista ze Szczytna, jechał rowerem po trasie Szczytno-Wielbark. W pewnym momencie postanowił skręcić w lewo. Obejrzał się do tyłu, dał znak ręką i zaczął zbliżać się do osi jezdni. Kiedy miał dokończyć manewr, spojrzał za siebie jeszcze raz i zobaczył wyprzedzającą go z lewej toyotę. Szybko odbił w prawo, ale samochód i tak zaczepił o rower i przewrócił go. Auto następnie wylądowało w rowie.
Na szczęście nic wielkiego nikomu się nie stało. Wkrótce przyjechała policja i problemy pana Wiesława dopiero się zaczęły. Otóż... policjanci wlepili mu mandat za spowodowanie wypadku! Tak, tak! To rowerzysta był ich zdaniem winny, a nie kierowca, który nie pozwolił dokończyć panu Wiesławowi manewru skrętu w lewo.
Pół roku później rowerzysta otrzymał list od ubezpieczyciela kierowcy toyoty. Towarzystwo wzywało pana Wiesława do zapłacenia 10 tysięcy złotych - kosztów naprawy samochodu tak bezwzględnie wepchniętego do rowu przez rowerzystę. Tym razem pan Wiesław nie dał za wygraną. Odwołał się do sądu, który kilka dni temu, popukał się w głowę i wreszcie, po niemal dwóch latach, ocenił sprawę w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem. Jak rowerzysta może wepchnąć do rowu samochód? Jakim sposobem miałby on byc winnym wypadkowi z najeżdżającym na niego z tyłu samochodem? Biegły postawił sprawę jasno: "Do powstania kolizji przyczynił się kierujący pojazdem toyota poprzez naruszenie przepisów ruchu drogowego, w tym art. 24 zabraniający wyprzedzania na skrzyżowaniu z dopuszczeniem wyprzedzania innego uczestnika ruchu sygnalizującego zamiar skrętu w lewo po jego prawej stronie. W przypadku braku miejsca do wyprzedzenia po prawej stronie kierujący pojazdem toyota powinien zatrzymać pojazd w celu ustąpienia pierwszeństwa pojazdowi zjeżdźającemu ze skrzyżowania w lewą stronę".
I teraz bardzo proszę, zapamiętajcie to: na skrzyżowaniach się nie skradamy! Nie czekamy do ostatniej chwili na możliwość przeskoczenia w lewo. Wyjeżdżamy na środek, gdy tylko jest taka możliwość. Wyraźnie dajemy sygnał! Wbrew temu, co prawdopodobnie twierdzą policjanci ze Szczytna, rowerzysta z reguły nie może się teleportować z prawej krawędzi jezdni na lewą jej stronę. Musi przejechać przez całą jej szerokość. A w tym czasie żaden inny użytkownik ruchu, choćby kierował toyotą, nie może go wyprzedzać! I aby mu wybić z głowy głupie pomysły - po prostu musicie zająć cały pas przed skrętem.
Tymczasem w Holandii:
(bez polskiego tłumaczenia: historia, jak kierowca samochodu, sprawca wypadku z udziałem rowerzystów - bez ofiar śmiertelnych - został wielokrotnie publicznie napiętnowany przez media za swoją bezmyślną jazdę. Hm.
Konrad Olgierd Muter