Drogi Dla Rowerów - daleko od odśnieżania

Zakopane w śniegu samochody, brodzący w zaspach piesi - opady śniegu dokuczają wszystkim, jednak potrzeby kierowców i piechurów są w miastach priorytetami. O rowerzystach nikt nie myśli, a ich trasy nie tylko nie są odśnieżane, ale stają się miejscem składowania śniegu z chodników i jezdni.

Rowerzyści, nie łudźcie się. Bo kiedy zima przypuszcza atak, służby drogowe i zarządcy terenów znajdują dziesiątki usprawiedliwień by nie zauważać naszych potrzeb. Bo kto będzie się liczyć z tym nikłym promilem populacji zimowych cyklistów, kiedy tysiące samochodów tkwi w korkach, a piesi złorzeczą na spóźniającą się komunikację miejską, lub łamią nogi i ręce na śliskich chodnikach.

Po pierwsze śniegu jest dużo i nieoczyszczone są drogi pierwszej kolejności odśnieżania, czyli główne, po których poprowadzona jest komunikacja miejska. Śnieg zalega też na drogach dojazdowych do osiedli, na chodnikach i przystankach, więc to one najpierw będą odśnieżane.

Po drugie jeśli drogowcy uporają się oczyszczaniem ulic, po których kursuje komunikacja miejska, oraz odśnieżą główne chodniki, to zostaną im jeszcze tzw. ciągi pieszo-rowerowe. Jeśli mają one więcej niż 2 metry szerokości, to dwumetrowy pas powinien zostać odśnieżony. Przynajmniej po nim rowerzyści mogą jeździć zgodnie z prawem. Korzystanie z chodników, nawet w czasie srogiej zimy, jest wciąż zakazane, bo nie została znowelizowana ustawa o ruchu drogowym. Zmiany zakładały, że w złych warunkach atmosferycznych rowerzyści dla bezpieczeństwa będą mogli jeździć po chodnikach warunkowo. Pozostaje nam na to czekać, albo śmigać po jezdni wraz z samochodami.

Teoretycznie po spełnieniu tych dwóch zasadniczych obowiązków drogowcy mogliby zacząć myśleć o doprowadzeniu do użytku Dróg Dla Rowerów. Ale wtedy będą zajmować się oczyszczaniem miejsc płatnego parkowania.

Oczywiście jeśli przestanie padać, bo zarządca zobowiązany jest do usunięcia śniegu z podległego mu terenu cztery godziny po ustaniu opadów.

To może być kolejna wymówka, by nie zająć się ścieżkami rowerowymi. Za nią czają się następne, jeszcze bardziej konkretne. Wiadomo, że zawsze będzie za mało pługów, i mają one za dużo roboty - czyli tradycyjnie nie mamy armat. Bo przede wszystkim nie mamy wystarczająco dużego budżetu by opłacić odśnieżenie wszystkiego, co trzeba odśnieżyć. Czyli jak zwykle na załatwienie potrzeb rowerzystów nie starczy. Pozostaje nam liczyć na roztopy, albo upominać się o swoje.

Prawo daje nam do ręki oręż - zgodnie z ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach nie tylko jezdnie i chodniki mają być odśnieżane, ale także nasze DDR-y. Możemy tego żądać od zarządców dróg, tak samo jak powinniśmy sprzeciwiać się składowania odgarniętego śniegu na naszych ścieżkach.

Przykład warszawski pokazuje, że można, a nawet trzeba z tym walczyć.

Podczas ubiegłorocznej zimy Marcin Jackowski z Zielonego Mazowsza wniósł skargę na utrzymanie ul. Marymonckiej i ul. Podleśnej - czyli składowanie na DDR śniegu - które spowodowało zagrożenia i utrudnienia dla rowerowego ruchu drogowego. Biuro Infrastruktury Urzędu miasta stołecznego Warszawy wyjaśniło, że zgodnie z zapisami zawartymi w umowach Zarządu Oczyszczania Miasta z wykonawcami zimowego ręcznego oczyszczania, niedozwolone jest formowanie pryzm śniegu na ścieżkach rowerowych i nakazało ich usunięcie.

Opisane na stronie Zielonego Mazowsza ( www.zm.org.pl ) postępowanie jest precedensem, na którym mogą się oprzeć wszyscy napotykający na sztuczne śnieżne lub lodowe przeszkody na ścieżkach rowerowych. Trzeba powołać się na numer sprawy CRSiW 1160/09 w Centralnym Rejestrze Skarg i Wniosków.

Protestować warto, bo brak reakcji oznacza tolerowanie łamania naszych praw. Chyba, że rzeczywiście nie chcemy zimą bezpiecznie korzystać z rowerów.

Agata Saraczyńska

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.