Wybory 2010. Rowerowy prezydent

Serwis Polskanarowery.pl i Gazeta Wyborcza wspólnie z siecią Miasta dla rowerów rozpoczyna akcję zadawania pytań kandydatom na prezydentów pięciu dużych miast - Gdańska, Krakowa, Łodzi, Warszawy i Wrocławia. Temat przewodni to ruch rowerowy i wszystko, co z nim związane.

Chcemy wiedzieć, co mają do zaproponowania cyklistom kandydaci startujący w wyścigu o władze. To doskonała okazja, by przypomnieć im, że rower to nie weekendowa zabawka, tylko pełnoprawny środek miejskiego transportu. A dobrze zaprojektowany transport to jeden z najistotniejszych czynników jakości życia w miastach.

Pytamy o konkretne rozwiązania, ale też podejście do zarządzania miejską infrastrukturą. Czy kandydaci z naszego miasta lubią rowerzystów? I co zamierzają dla nich zrobić, jeśli wygrają wybory? Postaramy się uzyskać odpowiedzi na ten temat. Do wszystkich osób z list wyborczych w pięciu miastach trafi siedem tych samych pytań, przygotowanych przez rowerzystów z sieci Miasta dla rowerów - organizacji promującej ruch rowerowy i zabiegającej o zmiany prawne dostosowujące polskie przepisy do europejskich standardów.

Przez najbliższe dwa tygodnie na łamach wydań lokalnych Gazety Wyborczej i w serwisie Polskanarowery.pl będziemy przedstawiać odpowiedzi kandydatów.

Joanna Jałowiec: Czy wybory to dobry moment, by przepytywać osoby startujące po prezydencki fotel o to, co myślą na temat rowerów?

Marcin Hyła, koordynator sieci Miasta dla rowerów: - Dobrze, by kandydaci mieli świadomość, że są grupy, które formułują pewne oczekiwania. Wybory to, moim zdaniem, bardzo fajny moment, bo władza zaczyna oferować coś różnym grupom społecznym i odkrywa karty. Kandydaci promują się, szukają swoich nisz. Na przykład Korwin - Mikke postanowił nagle zająć się obroną kierowców, co też dużo pokazuje Mam też wrażenie, że politycy odkryli, że elektorat w dużych miastach jeździ przede wszystkim autobusami, tramwajami i stoi w korku. Kierowców jest jednak zawsze mniej. No i są rowerzyści.

Czy to, co mówią kandydaci na temat rowerów przekłada się na ich myślenie o transporcie w miastach w ogóle?

- W Polsce mamy pewnego rodzaju problem. Nawet, jeśli najbardziej światli politycy mają pomysły, programy i tak dalej, potem dzieje się coś zupełnie innego niż na zachodzie: nie są one do końca realizowane. Nie mówię tu tylko o programach wyborczych, ale również o przyjętych przez miasta strategiach. Przepytując kandydatów trzeba brać na to poprawkę. Natomiast rower jest papierkiem lakmusowym, który pokazuje nam, gdzie tak naprawdę cywilizacyjnie jesteśmy. Jeśli popatrzymy na wielką kampanię samorządową w Londynie kilka lat temu, zauważymy, że Boris Johnson i Ken Livingston, dwóch kandydatów na burmistrza ścigało się o ten urząd na rowerach, proponując rewolucyjne zmiany właśnie w tym zakresie. Rower to mainstream zachodniej polityki samorządowej. Mam wrażenie, że u nas, przynajmniej w niektórych dużych miastach, powoli zaczyna być podobnie.

Czy akcja przepytywania kandydatów na prezydentów o sprawy rowerzystów odbywa się po raz pierwszy?

- Pierwszy raz na taką skalę. Społeczeństwo wreszcie zaczęło się organizować i różne grupy przepytują kandydatów na ważne dla nich tematy. To dobry znak i myślę, że Polska bardzo się pod tym względem pozmienia w ciągu najbliższych lat. Również dzięki temu, że teraz widoczny jest publiczny nacisk na kandydatów.

Przygotowaliście listę pytań. Co dalej?

- Przepytaliśmy, jako sieć Miasta dla rowerów, Radom, w kolejce są inne miasta. Pytania mają być też ściągą dla mediów. Bo to, że wyślemy kandydatom maile, w niszy, w której działamy, to jedno, natomiast dobrze, żeby o tym, co myślą na ten temat kandydaci wiedziała szersza publiczność.

Czy samorządowcy są otwarci na zmiany korzystne dla osób poruszających się po mieście rowerem?

- Zdecydowanie tak, choć nie jest to masowe. Zdarzają się bardzo różne sytuacje. W wielu przypadkach brakuje woli politycznej, a jeśli już ta wola jest, brakuje wiedzy i umiejętności. Postrzegam to, szczerze mówiąc, jako największe zagrożenie dla rozwoju ruchu rowerowego, większe nawet niż brak woli politycznej. Nie ma nic gorszego, niż źle wydać pieniądze na źle zaprojektowaną infrastrukturę rowerową. Często bywa tak, że jak się nawet naobiecuje, że chce się budować ścieżki rowerowe, to potem urzędnicy podlegli prezydentowi nie potrafią tego zrobić dobrze. I niestety, niejednokrotnie, robią to tak źle, że lepiej byłoby nie zrobić nic. To strategiczny problem, nad którym się zastanawiamy. Wybory to nie wszystko. Jakość rządzenia to podstawowa rzecz.

Jakie mechanizmy mogłyby zaradzić wpadkom?

- Udział społeczny to podstawa. Warto wziąć przykład z biznesu. Firmy chcą wiedzieć, co się o nich myśli, czego potrzebują klienci, co zrobić, by najkorzystniej sprzedać swój towar. Urzędnicy bronią się rękami i nogami, by rowerzyści nie mówili im jak mają budować ścieżki. Tak naprawdę największy sukces, jeśli chodzi o rozwój infrastruktury rowerowej odniosły te miasta, które otworzyły się na sugestie i pomoc rowerzystów, gdzie działały zespoły zadaniowe np. Gdańsk, Kraków czy Wrocław. Inna sprawa, że w Polsce nikt nie uczy, jak budować ścieżki rowerowe i wciąż niewiele osób posiada dobrą wiedzę na ten temat. Natomiast, jeśli dobrze zorganizuje się pracę w urzędzie, np. stworzy wytyczne, których wszyscy będą się trzymali, to jest szansa, że nawet bez tej wiedzy ścieżki będą w miarę sensownie budowane.

A co z przedwyborczych obietnic kandydatów przekonałoby Ciebie?

- Dla mnie istotne jest to, co może zrobić kandydat w ciągu pierwszych 100 dni urzędowania. Interesują mnie konkrety: na przykład, żeby rozwój ścieżek był wpisany w plan wieloletni, by istniały audyty rowerowe, deklaracja, że większość ulic jednokierunkowych w centrum będzie otwarta dla rowerów itp. To są konkretne, bardzo mierzalne rzeczy.

Lista pytań dla kandydatów

1.Jakie ma Pan/Pani zastrzeżenia do istniejącej infrastruktury rowerowej w mieście? Jakie kroki zamierza Pan/Pani podjąć, żeby poprawić jej stan?

2. Jak zamierza się Pan / Pani korzystać z doświadczeń innych miast wPolsce i na świecie w zakresie infrastruktury rowerowej? Których? W jaki sposób?

3. Czy rowerzyści powinni mieć głos w sprawach infrastruktury rowerowej?

Jak zamierza Pan/Pani to ułatwić/zorganizować, aby ich opinia była brana pod uwagę?

4. Jaka kwota na infrastrukturę rowerową powinna zostać wpisana do Wieloletniego Programu Inwestycyjnego i na które konkretnie inwestycje?

5. Czy ulice jednokierunkowe powinny być otwarte dla rowerzystów w obu kierunkach? Jeśli tak, to ile takich ulic (które) zostanie otwarte dla rowerzystów w pierwszym roku najbliższej kadencji?

6. Które inwestycje rowerowe uważa Pan/Pani za najważniejsze w najbliższej kadencji i będzie działał(a) na rzecz ich pilnej realizacji? Dlaczego te?

7. Czy zamierza Pan/Pani przyjeżdżać do pracy rowerem i ułatwi to innym pracownikom Urzędu Miasta i Radnym?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.