Czy rowerowy prezydent miasta to od razu rowerowe miasto?

Postanowiliśmy sprawdzić, czy miasta, w których rządzą rowerowi pasjonaci, prowadzą politykę bardziej przyjazną dla rowerzystów niż inne. Na zdrowy rozum wydawałoby się, że tak powinno być, wyniki jednak nie są jednoznaczne.

Do najbardziej znanych w Polsce miejscowości, w których  gospodarzami są rowerzyści, należą Poznań, Słupsk i Sejny, a więc miasto duże, średniej wielkości i małe miasteczko. W stolicy Wielkopolski prezydentem jest Jacek Jaśkowiak, który nie tylko od lat dojeżdża na rowerze do pracy, ale też jeździ wyczynowo po górach.

Poznań nadrabia zaległości

- W poprzedniej pracy miałem do firmy 6 km, ale wracając do domu specjalnie nadrabiałem drogi, żeby przejechać 20 - wyjawia Jaśkowiak. - Dlaczego? Dlatego, że jazda rowerem to po prostu przyjemność! Jednoślad umożliwia nie tylko przemieszczanie się, ale także kontakt z powietrzem, słońcem

Jacek Jaśkowiak dojeżdża do pracy rowerem także jako gospodarz miasta. Raz nawet złamał rękę, kiedy niespodziewanie drogę zajechał mu samochód. Od początku też nowy prezydent deklarował konieczność rozbudowy dróg rowerowych.

- Budujemy ścieżki nie dlatego, że tak wypada, ale dlatego, że rower to normalny środek komunikacji - podkreśla.

- Wiem, że w Poznaniu ma się zmieniać na lepsze, jednak miasto startuje ze strasznie niskiego poziomu - komentuje Marcin Hyła z sieci "Miasta dla Rowerów". - Grobelny zostawił po sobie gigantyczny problem, a Poznań w porównaniu z resztą Polski jest o 20 lat do tyłu!

Most Chrobrego
Most Chrobrego fot. A. Monczak
fot. A. Monczak

- Na razie zmieniło się niewiele, ale też trudno, żeby było inaczej - komentuje jeden z członków Sekcji Rowerzystów Miejskich, która od lat walczy w Poznaniu o korzystne dla cyklistów rozwiązania. - Jaśkowiak rządzi za krótko.

Cóż, poprzednik Jaśkowiaka - wspomniany Ryszard Grobelny - wprawdzie też budował ścieżki, ale jednocześnie mawiał, że "w Poznaniu nie ma tradycji ruchu rowerowego". Poza tym SRM zarzucała Grobelnemu, że większość  ścieżek ma nawierzchnię z kostki brukowej, na której jednoślad, a co za tym idzie także i jadący nim człowiek wpadają w drgania.

Więcej takich celebrytów!

Bardziej znany od Jaśkowiaka jest Robert Biedroń, nowy prezydent Słupska. Trudno się dziwić, Biedroń przez lata był posłem, działaczem gejowskim, a w oczach złośliwców wręcz politycznym celebrytą. Kiedy jako prezydent zaczął dojeżdżać do ratusza na rowerze, owi złośliwcy zarzucili, że czyni to na pokaz. Tyle, że Biedroń też jeździł rowerem zanim został prezydentem. A nawet, gdyby czynił to tylko na pokaz, to chyba można by mu było to wybaczyć, jeśli dba przy tym o potrzeby zwykłych cyklistów?

-  W Słupsku dbaliśmy o to jeszcze za czasów poprzedniego prezydenta, który rowerzystą nie był - zapewnia Robert Linkiewicz, miejski oficer rowerowy, a także dyrektor Wydziału Komunikacji i Transportu UM. - Standardy rowerowe wprowadzaliśmy w czasach, kiedy nawet nie wszyscy cykliści rozumieli jeszcze ich potrzebę. Nie rozumieli np., dlaczego nawierzchnia z kostki czy stojaki na przednie koła nie są dobrym rozwiązaniem

Owe standardy to m.in. budowa ścieżek (rzecz jasna z asfaltu!), stojaki rowerowe w kształcie litery "U", współpraca z organizacjami rowerowymi czy wizje lokalne (oczywiście na rowerze!) przy okazji nowych inwestycji drogowych.

Czyli jednak można dbać o rowerzystów nawet pod rządami samochodziarza?

- Oczywiście, że można, choć prezydent - rowerzysta bardzo nam pomaga, bo po prostu problemy cyklistów rozumie - mówi Linkiewicz.

- Pamiętajmy jednak, żeby PR nie zastąpił codziennej roboty - przestrzega Marcin Hyła.

- U nas na pewno nie zastąpi - zapewnia dyrektor Linkiewicz. - Ostatnio obok stacji PKP i PKS otworzyliśmy parking Bike&Ride z 40 stojakami, czterema kamerami, w tym jedną na podczerwień, wiatą i publiczną stacją naprawy roweru - wylicza. - Cieszę się, że pomimo jesiennej pogody z parkingu korzysta sporo osób. W tym roku wybudowaliśmy 10 km dróg rowerowych, a w dalszych planach mamy projekty na kolejne 7 km, co oznacza, że będziemy mieć w mieście prawie 170 km ścieżek. Zamierzamy też ustawiać podpórki przed przejazdami rowerowymi, które umożliwią cykliście oczekiwanie na zielone światło bez zsiadania z pojazdu.

Sejny kochają rowery

Arkadiusz Nowalski, burmistrz niewielkich Sejn na Suwalszczyźnie stał się znany w całej Polsce, kiedy niechętni mu radni zaczęli zeń szydzić, że do urzędu przyjeżdża nie autem, lecz na rowerze.

- Co za buractwo! Jak zobaczyłem gęby tych radnych, to aż się zagotowałem! - Marcin Hyła nie kryje emocji. - Poznań czy Słupsk poradzą sobie z trollami, ale Sejny potrzebują wsparcia całego polskiego środowiska rowerowego - wyraża przekonanie.

- Spokojnie, rower to był tylko pretekst - uśmiecha się Arkadiusz Nowalski. - U nas bardzo wiele osób, w tym proboszcz i komendant policji poruszają się jednośladem. Sejny po prostu kochają rowery.

Czy to oznacza, że w miasteczku jak grzyby po deszczu wyrastają nowe ścieżki i stojaki?

- Niestety, nie - kręci głową burmistrz. - Do 2022 r. nie mamy możliwości inwestycyjnych, mamy za to ponad 60 proc. zadłużenia. Owszem, kilka starszych pań poprosiło mnie o stojaki pod sklepem, to kosztem 300 zł je postawiliśmy, ale niewiele więcej możemy zrobić - rozkłada bezradnie ręce. - Kiedy już polepszy się nasza sytuacja finansowa, z pewnością będziemy starali się poprawić cyklistom warunki jazdy, ale na razie jestem skazany na dawanie osobistego przykładu.

Na pocieszenie nasz rozmówca dodaje, że niedawno powstała utwardzona ścieżka na trasie Sejny - Suwałki, a w okolicy nie brakuje szutrowych duktów, które idealnie nadają się do wycieczek rowerowych.

- Od samych cyklistów zależy czy z nich skorzystają - podsumowuje Nowalski.

Miejski styl z Zachodu

Warszawa jest od Sejn niemal trzysta razy większa, więc i możliwości finansowe ma o wiele większe. Z drugiej strony jednak prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz rowerem nie jeździ

- Jak to nie jeździ? - protestuje rzecznik prasowy Bartosz Milarczyk. - Wręcz przeciwnie, pani prezydent bardzo dużo jeździ rowerem rekreacyjnie, a jej ulubionym miejscem są tereny Mazowieckiego Parku Krajobrazowego w dzielnicy Wawer. A prezydent - rowerzysta rzecz jasna ułatwia prowadzenie przyjaznej cyklistom polityki miejskiej. Rozbudowujemy drogi rowerowe, dbając o to, by stanowiły one spójną całość. W tej chwili mamy ponad 400 km ścieżek, w tym 30 km szlaku nadwiślańskiego, który łączy Łomianki z Konstancinem. Jeśli to możliwe, przy okazji remontu ulicy budujemy drogę rowerową, a jeśli ulica jest zbyt wąska, by znaleźć tam miejsce na ścieżkę, wytyczamy przynajmniej pas rowerowy.

Budowa sciezki rowerowej na ulicy Pileckiego w Warszawie
Budowa sciezki rowerowej na ulicy Pileckiego w Warszawie fot. A. Stępień
fot. A. Stępień

Rzecznik przypomina też o sieci wypożyczalni Veturilo, która obejmuje już 200 stacji i 2,5 tys. rowerów.

- W przedsięwzięcie włączają się centra handlowe, które na własny koszt stawiają kolejne stacje - chwali rzecznik.

- Warszawa to zdecydowanie jedno z najprzyjaźniejszych dla cyklistów miast w Polsce - nie ma wątpliwości Justyna Suchecka, dziennikarka "Gazety Wyborczej", która przez kilka lat jeździła rowerem po Poznaniu, a teraz śmiga bicyklem po ulicach stolicy. - Nigdy nie widziałam tu policjantów czyhających specjalnie na rowerzystów, nigdy nikt mi nie zwrócił uwagi, że do znaku czy barierki nie wolno przypinać roweru, a większość knajp dysponuje stojakami. Po prostu - dobrze się tu jeździ. Do tego cykliści to nie tylko Polacy, ale także zagraniczni studenci. Myślę, że ludzie przywożą do nas nieco tego miejskiego stylu z Zachodu - konkluduje.

Koszalin kładzie asfalt

Rzecznicy prasowi, niezależnie od wielkości miasta, mają ze sobą wiele wspólnego. Nic zresztą dziwnego - ich zadaniem wszak jest przedstawianie swoich pryncypałów w pozytywnym świetle. Prezydent Koszalina Piotr Jedliński, podobnie jak jego warszawska koleżanka, nie jest bardzo znany jako rowerzysta. A jednak jego rzecznik Robert Grabowski zapewnia, że jego szef na bicyklu porusza się chętnie.

- Pan prezydent jeździ rowerem po pracy, rekreacyjnie, ale jeździ często - mówi rzecznik. - Sam go czasem widuję na jednośladzie. Zainteresowania najważniejszego urzędnika w mieście przekładają się w naszym przypadku na prorowerową politykę ratusza. Budujemy sporo nowych dróg rowerowych.

- Pamiętam Koszalin z czasów poprzedniego prezydenta - wtrąca Marcin Hyła.  - Owszem, powstawało dużo ścieżek, ale nie były one najlepszej jakości - wytyka.

Istotnie, koszalińscy cykliści często narzekają, że muszą pedałować po kostce brukowej, a piesi, że ścieżka zajmuje większą część dawnego chodnika.

- To są stare drogi. Na nowych kładziemy już nawierzchnię asfaltową - zapewnia Robert Grabowski.

Dodajmy, że te nowe wyrastają ostatnio niczym grzyby po deszczu, żeby wymienić chociażby ul. Słupską, Oskara Langego czy też Tadeusza Mazowieckiego (fragment nowej obwodnicy miasta).

Rekreacyjnie jeździ bicyklem także prezydent Lublina Krzysztof Żuk, który do tego jest otwarty na rozmowy z lokalnym środowiskiem rowerowym. Cyklistami jest też wielu pracowników ratusza.

- Przy większości budynków UM usytuowane są stojaki w kształcie litery "U", a przy ul. Wieniawskiej otworzyliśmy dla naszych pracowników dwupoziomowy, zamykany parking na 12 pojazdów - wylicza rzeczniczka prezydenta Beata Krzyżanowska.

Toruński prezydent Michał Zaleski dojeżdża czasem rowerem do pracy w sezonie wiosenno-letnim. Miasto uważane jest za przyjazne dla rowerzystów. Działa system wypożyczalni rowerów miejskich, a władze dbają o to, by stawiać stojaki w kształcie litery "U", a nie znienawidzone przez cyklistów wyrwikółka.

- Poza tym budujemy infrastrukturę rowerową zgodnie ze standardami technicznymi i w miejscach, gdzie jest naprawdę potrzebna, a nie tylko tam, gdzie jest miejsce na wydzieloną ścieżkę - dodaje rzeczniczka Miejskiego Zarządu Dróg Agnieszka Kobus.

Gdańsk i długo, długo nic

Słupski prezydent jest zdeklarowanym rowerzystą, toruński jednośladem do pracy dojeżdża w sezonie, koszaliński i lubelski jeżdżą rowerem rekreacyjnie, natomiast prezydent Gdańska Paweł Adamowicz do pracy chodzi pieszo. I w niczym to nie zmienia faktu, że Gdańsk znajduje się w ścisłej czołówce najbardziej przyjaznych cyklistom polskich miast.

- Najpierw mamy Gdańsk, a potem długo, długo nic - nie ma wątpliwości Marcin Hyła.

rowerowa infrastruktura w Gdańsku
rowerowa infrastruktura w Gdańsku fot. MB
fot. MB

- Przełożenie pomiędzy jeżdżącym na rowerze gospodarzem miasta a prorowerową polityką ratusza niewątpliwie istnieje, ale nie musi odgrywać decydującej roli - uważa Remigiusz Kitliński, gdański oficer rowerowy. - U nas już od wielu lat najważniejszym czynnikiem jest wola polityczna, a to w dużej części dzięki organizacjom społecznym. Efekt? Wprowadzane ostatnio do polskiego prawa, a korzystne dla cyklistów zmiany, były uprzednio testowane u nas. A jakby ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości, to przypominam, że Gdańsk wygrał tegoroczny European Cycling Challenge, wyprzedzając nie tylko inne polskie miasta, ale i wiele europejskich - zaznacza.

Kraków - rowerowa stolica Małopolski

Obok Gdańska i Warszawy do czołówki rowerowych miast zalicza się także Wrocław i Kraków. W obu miejscowościach prezydentami są zdeklarowani samochodziarze.

- A jednak w Krakowie jest kilka rozwiązań, którymi możemy się chwalić w całej Polsce - mówi z dumą Monika Chylaszek, rzecznik prasowy prezydenta. - Należy do nich jednokierunkowa droga rowerowa na ul. Starowiślnej, na odcinku od Dietla do Poczty Głównej. Można nią jeździć pod prąd, ale nie jest to zwykły kontrapas. Ścieżka jest oddzielona od jezdni i obniżona względem chodnika.

Inny przykład to droga rowerowa biegnąca wzdłuż dwukilometrowej estakady tramwajowej nad dworcem Kraków - Płaszów.

- Pomimo przewyższeń estakadę można pokonać rowerem miejskim, bez przerzutek - zapewnia Monika Chylaszek. - W ostatnim czasie zaczęliśmy tworzyć także czwarte wloty skrzyżowań, łączących drogę rowerową z jezdnią. Taki wlot znajduje się m.in. na skrzyżowaniu al. Focha z ul. Kałuży.

Ciekawym rozwiązaniem są też stojaki rowerowe, umieszczane przed skrzyżowaniami i przejściami dla pieszych. Stojaki te umożliwiają parkowanie jednośladów, uniemożliwiając jednocześnie nielegalne parkowanie samochodów na chodnikach.

krakowska podpórka dla rowerzystów
krakowska podpórka dla rowerzystów fot. Ł.Krajewski
fot. Ł. Krajewski

- Innymi słowy poprawiamy bezpieczeństwo wszystkich użytkowników ruchu - wskazuje nasza rozmówczyni.

Inne przykłady to kontrapasy na 50 krakowskich ulicach i  najstarszy w Polsce system roweru miejskiego (300 pojazdów na 34 stacjach).

Jaki z tego wszystkiego wniosek? Gospodarz miasta na rowerze niewątpliwie tworzy dobrą atmosferę wokół tego środka komunikacji i - o ile tylko możliwości budżetowe na to pozwalają - zachęca swoich urzędników do tworzenia przyjaznej dla cyklistów infrastruktury. Z drugiej strony jednak to samo z powodzeniem może czynić prezydent, który jest zdeklarowanym samochodziarzem. Wystarczy umiejętność patrzenia szerzej i otwartość na innych uczestników ruchu.

Więcej o: