- Podpisałam decyzję o wpisaniu projektu Łódzki Rower Miejski do Wieloletniej Prognozy Finansowej na najbliższe lata. Do 2017 roku będziemy na niego przeznaczać po 3,5 mln zł rocznie. Ma to być system, który wyraźnie zaznaczy się w miejskiej przestrzeni i będziemy mogli cieszyć się nim przez długi czas. Żeby tak się stało, już na początku powinniśmy zacząć od właściwej ilości stacji - zapowiedziała w poniedziałek prezydent Łodzi Hanna Zdanowska.
Małgorzatę Zdziebłowską, autorkę wniosku, która na spotkanie przyszła z 5-miesięczną córeczką Hanią, ucieszyła wiadomość, że ŁRM nie będzie jednorazową inwestycją. - Sama jestem zaangażowana w jego realizację. Chciałabym dopilnować, tak po obywatelsku, by powstał projekt jak najbardziej praktyczny, a przy tym bliski mojej wizji - mówiła Zdziebłowska.
Przypomnijmy, ŁRM to jeden z 47 zwycięskich projektów finansowanych z budżetu obywatelskiego. Cały system wyceniono na 3 117 500 zł. Na zadanie to oddano 8819 głosów, z czego 8776 uznano za ważne, dając mu trzecie miejsce wśród wszystkich wniosków.
System ma umożliwiać wypożyczenie roweru z jednej stacji dokującej i oddanie go w kolejnej, w innym miejscu Łodzi. Do 20-30 minut z rowerów można będzie korzystać bezpłatnie. Pomysłodawczyni wniosku skalkulowała go na około 300 rowerów i 30-35 stacji z 525 stojakami do parkowania. Dziś już wiemy, że liczby te będą większe - na początek prawie dwukrotnie. - Liczymy, że uda się postawić 50 stacji, a rowerów będzie 500. Ale jest jeszcze za wcześnie, by podać dokładne miejsca ich lokalizacji. Przy mniejszej ilości stacji, czyli około 30, trzeba zagęścić je w centrum Łodzi, a nie rozpraszać po oddalonych osiedlach. Na pewno będzie kilka stacji na ulicy Piotrkowskiej i równoległej alei Kościuszki. Plac Wolności też powinien znaleźć się na liście, bo to ważny punkt przesiadkowy. I oczywiście dworzec Łódź Kaliska, choć jest nieco oddalony od centrum - mówił Bartosz Zimny, pełniący funkcję oficera rowerowego. Zaznaczył też, że stacje muszą stanąć na terenach należących do miasta. Zarówno on, jak i autorka projektu są zgodni, że sieć rowerowa musi opleść także łódzkie uczelnie: politechnikę i uniwersytet. - Dobrze by było, gdyby rowery można wypożyczyć przy BUL-e, przy Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym i przy Paragrafie na rondzie Solidarności. Z kolei dla studentów PŁ istotne punkty to Wydział Budownictwa, rektorat i akademiki - mówiła Zdziebłowska.
Łódzki magistrat konsultował się także z twórcami warszawskiego systemu Veturilo. - Radzili nam, byśmy potraktowali stacje jako uzupełnienie przystanków MPK. Bo z ich badań wynika, że najwięcej osób korzysta z miejskich jednośladów na krótkich trasach, i to zaraz po wyjściu z tramwaju lub autobusu - komentuje Zimny. Gdy znana już będzie ilość stacji, także mieszkańcy będą mogli podzielić się swoimi opiniami. Na Facebooku powstanie profil Zarządu Dróg i Transportu poświęcony wyłącznie sprawom rowerowym, w tym także ŁRM.
Lokalizacje stacji dokujących to niejedyne niewiadome związane z tym projektem. - Nie jesteśmy jeszcze pewni, w jaki sposób system będzie funkcjonował. Bo są dwa modele: miasto może być właścicielem rowerów, a zlecać jedynie ich obsługę, lub też zamawiać kompleksowy serwis - wówczas rowery są własnością firmy. Skłaniamy się do tego drugiego typu umowy - komentował Zimny.
Kolejną niepewną jest forma wyłonienia firmy. Może ona zostać wytypowana na drodze przetargu, w którym wygrywa oferta z najniższą ceną, albo na drodze konkursu, który daje miastu większe możliwość negocjowania warunków. - Sopot rozpisał konkurs i bardzo dobrze na tym wyszedł. Miasto dogadało się z firmą i w efekcie cały system utrzymuje się z reklam - mówił Zimny. Za kilka miesięcy okaże się, jak radzi sobie łódzki system.
Artykuł pochodzi z łódzkiego wydania lokalnego Gazety.