Przegląd prasy nierowerowej: Londyn niebezpieczny dla cyklistów. Dlaczego?

W Gazecie Wyborczej pojawił się artykuł o londyńskim problemie z bezpieczeństwem rowerzystów. Autor tekstu alarmuję: "W ostatnich dniach zginęło w Londynie aż sześciu rowerzystów." Co jest przyczyną tego stanu rzeczy? Czy podobne problemy mogą się pojawić w Polsce?

Stolica Wielkiej Brytanii od pewnego czasu jawi się jako rowerowy raj. Ogromny system roweru publicznego Boris Bike, burmistrz codziennie dojeżdżający do pracy własnym jednośladem i sieć czegoś, co marketingowo nazwano rowerowymi autostradami.

Nic dziwnego, że wysoka liczba zdarzeń z udziałem rowerzystów w takim raju może dziwić dziennikarzy. Tylko, że... Londyn wcale nie jest rowerowym rajem jakim go kreują.

Rowerowe autostrady, czy droga na skróty?

Londyńskie Bike Super Highways, mają chwytliwą, marketingową nazwę. W praktyce to jednak nic innego jak pasy rowerowe w jezdni - rozwiązanie spotykane także w Polsce.

Londyn zdecydował się pokryć miasto siecią pasów rowerowych dlatego, że jest to rozwiązanie bardzo tanie, a w dodatku łatwe, proste i szybkie do wprowadzenia. Pozwoliło to praktycznie z dnia na dzień znacznie rozbudować sieć tras rowerowych w mieście.

Niestety zapomniano przy tym, że pasy rowerowe nie zawsze są rozwiązaniem dobrym.

Rowery kontra HGV

Londyński problem znany jest od dawna, w zasadzie od początku wytyczania pasów w tym mieście. Praktycznie wszystkie tragiczne wypadki z udziałem rowerzystów mają jeden i ten sam powtarzający się scenariusz: Ciężarówka lub autobus wykonuje manewr skrętu w lewo (odpowiednik naszego skrętu w prawo) i najeżdża tylnymi kołami na jadącego pasem rowerowym rowerzystę. Niestety większość tych wypadków kończy się śmiercią lub poważnymi obrażeniami cyklisty.

Londyńskie władze próbowały już różnych sposobów na ten problem - nakłania się cyklistów do noszenia kamizelek i kasków, zaś kierowcom ciężarówek przypomina się o konieczności rozglądania się na boki i sprawdzania lusterek, zwłaszcza panoramicznych, które mają za zadanie zmniejszać martwe strefy. Wydaje się góry pieniędzy na akcje edukacyjne wyczulające obie grupy użytkowników dróg. Wyprodukowano nawet specjalne nadajniki, które mają na celu ostrzeganie kierowcy przed obecnością rowerzystów w martwych strefach.

Niestety żadne z tych działań nie przynosi poprawy sytuacji. Nie może być inaczej! Problemu z infrastrukturą nie rozwiąże się kampaniami, kaskami, czy kamizelkami. Trzeba poprawić samą infrastrukturę!

Pasy rowerowe nie są panaceum

Niebieskie 'autostrady rowerowe' w Londynie, po ich wytyczeniu znacznie więcej osób dojeżdża do pracy na dwóch kółkachNiebieskie 'autostrady rowerowe' w Londynie, po ich wytyczeniu znacznie więcej osób dojeżdża do pracy na dwóch kółkach Fot. Jeff Blackler / Rex Features Jeff Blackler / Rex Features

Problem z pasami rowerowymi w Londynie jest systemowy. Wyznaczano je wszędzie, jak leci, bez najmniejszego zastanowienia i refleksji. Tymczasem pasy rowerowe nie są panaceum na całe zło świata. Owszem, w pewnych warunkach terenowych działają skutecznie i podnoszą bezpieczeństwo rowerzystów. Niestety w innych sytuacjach (np. pasy prowadzone po obwiedni ronda) są śmiertelnie niebezpieczne i nie powinno się ich stosować.

W dodatku w Londynie "autostrady rowerowe" są miejscami strasznie wąskie - oficjalnie dopuszcza się, by miały zaledwie 100cm szerokości. Tymczasem holenderskie badania ( Design manual for bicycle traffic , wydanie z 2007 roku) wskazują wprost - tak wąskie pasy rowerowe w drastyczny sposób pogarszają bezpieczeństwo rowerzystów i nie powinny być stosowane.

Problemem - londyńskie skrzyżowania

Do tego dochodzi jeszcze brak właściwych rowerowych rozwiązań na londyńskich skrzyżowaniach - to właśnie tam zdarza się znakomita większość wypadków z udziałem rowerzystów w Londynie.

Brak wydzielenia pasów do skrętu w lewo po lewej stronie pasa rowerowego i brak przesunięcia linii zatrzymania dla rowerzystów przed linię zatrzymania dla aut sprawia, że cyklista na większości londyńskich skrzyżowań zatrzymuje się dokładnie w miejscu martwej strefy kierowcy ciężarówki i dokładnie w miejscu, po którym przejeżdżają jej tylne koła w trakcie skręcania w lewo.

Dopóki do się nie zmieni, cykliści na londyńskich ulicach będą ginąć.

Holendrzy radzą

Holendrzy zalecają by pasy rowerowe wyznaczać tylko na ulicach, na których prędkość miarodajna mieści się w zakresie 30  -50 km/h. Poniżej 30km/h mamy ruch uspokojony i pas nie poprawia bezpieczeństwa, powyżej 50km/h zaś z racji na prędkość aut sugeruje się separowanie ruchu rowerów od ruchu aut.

Odradza się też stosowanie pasów dla rowerów na ulicach z dużym udziałem ruchu ciężkiego oraz na ulicach wielopasowych arterii. W takich przypadkach zwykle znacznie lepiej sprawdza się separowanie ruchu.

W przypadku prowadzenia pasa dla rowerów wzdłuż miejsc postojowych należy odsunąć miejsca parkingowe od pasa na tyle, by uniknąć niebezpieczeństw związanych z brakiem widoczności przy wyjeżdżaniu z miejsc postojowych (parkowanie prostopadłe lub ukośne) lub otwieraniem drzwi (parkowanie równoległe).

Kluczowe dla bezpieczeństwa są rozwiązania ruchu rowerowego na skrzyżowaniach. Te należy zaprojektować tak, by cyklista jadący na wprost na skrzyżowaniu nie znajdował się po prawej stronie aut skręcających w prawo (i analogicznie: w lewo). W przypadku sygnalizacji można też zastosować "advanced stop line" znane w Polsce jako śluzy, które powodują, że rowerzysta nie zatrzymuje się w martwej strefie samochodów lecz przed nimi, gdzie jest doskonale widoczny dla kierowcy.

Pasów rowerowych przy krawędzi jezdni z założenia nie stosuje się też na rondach. Na tych mniejszych, zaleca się poruszanie się rowerem "na zasadach ogólnych", co daje cykliście możliwość bezpiecznej jazdy środkiem pasa (czasem maluje się tam nawet "rowerki" by zasugerować cykliście jego miejsce). Na większych rondach zwykle zaleca się separację.

Rafał Muszczynko

Więcej o:
Copyright © Agora SA