Bielsko-Biała: Potrzeba nam nie tylko wypożyczalni rowerów

Władze Bielska-Białej zdecydowały, że w mieście powstanie sieć wypożyczalni rowerów. Chwała im za to. Ale jeśli kolejnym krokiem nie będzie budowa nowych ścieżek i tworzenie udogodnień dla rowerzystów, to entuzjazm pedałujących szybko zgaśnie.

Urząd niebawem ogłosi przetarg na firmę, która będzie operatorem systemu wypożyczalni. Plan zakłada, że w dwunastu samoobsługowych stacjach czekać będzie 120 rowerów. Stawki mają być przystępne, a pierwsze 20 minut jazdy będzie darmowe.

To dobra decyzja. Ci, którzy już wiedzą, że rower to po prostu alternatywny środek transportu, chcąc np. wyskoczyć do kina czy pubu w centrum, zamiast tłuc się autobusem, będą mogli wypożyczyć dwa kółka na osiedlu i zostawić go w innym punkcie.

Z kolei osoby dotąd niejeżdżące na rowerach będą miały okazję przekonać się do dwóch kółek. Ale też szybko dostrzegą to, co już wiedzą praktykujący rowerzyści: miasto przyjazne rowerom raczej nie jest. Potwierdził to zeszłoroczny raport miesięcznika Rowertour, w którym na 41 ocenianych dużych polskich miast Bielsko-Biała zajęło ostatnie miejsce.

W raporcie oceniano m.in. długość ścieżek rowerowych: mamy ich niespełna 22 km, a kolejne trzy będą niebawem gotowe. To wszystko mało, zwłaszcza że obecne biegną raczej na peryferiach i wykorzystywane są głównie do rekreacji. Brakuje kompleksowego systemu ścieżek, którymi wygodnie i bezpiecznie można dojeżdżać z poszczególnych osiedli do centrum, podobnie jak tego typu udogodnień w samym śródmieściu. Na internetowych forach rowerzyści pytają, dlaczego tam, gdzie to możliwe, nie są przynajmniej wytyczane osobne pasy rowerowe na szerokich chodnikach. Zastanawiają się, dlaczego taki pas nie biegnie po głównym miejskim deptaku 11 Listopada.

Takie kroki są niezbędne, jeśli Bielsko-Biała ma stawać się coraz bardziej przyjazne rowerzystom, a dwa kółka mają być alternatywą dla czterech. Samo uruchomienie wypożyczalni nie wystarczy. Urzędnicy mówią o chęci budowy kolejnych prawie 60 km ścieżek. Kiedy one jednak powstaną, skoro w planie inwestycyjnym na kolejne trzy lata zapisali na ten cel zaledwie po 500 tys. zł rocznie? Nawet jeśli ścieżki będą budowane także w ramach inwestycji drogowych, czyli z innej pozycji w budżecie, to w tym tempie zajmie to długie lata.

Wszyscy wiedzą, że miejska kasa nie jest z gumy, podobnie jak ulice w centrum, gdzie zwykle trudno wcisnąć jeszcze ścieżkę czy pas dla rowerów. Ale nie oznacza to, że rowerzystom w Bielsku-Białej nie może być choć trochę lepiej. Tylko zamiast pisać protokół niemożności, urzędnicy muszą po prostu chcieć coś zmienić na lepsze.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.