Co zamierza krakowski oficer rowerowy? Zapytaliśmy

Będę dbał nie tylko o rowerzystów. Ludziom często się wydaje, że jak robi się coś dla rowerzystów - buduje nowe trasy - to dzieje się to ze szkodą dla innych uczestników ruchu drogowego. A to nie jest tak. Nowa, dobra infrastruktura rowerowa zawsze przekłada się też na komfort kierowców i pieszych - mówi Marcin Wójcik, pierwszy w historii Krakowa oficer rowerowy. Pracę jako "urzędnik od rowerów" zacznie za parę tygodni.

Renata Radłowska: Ale dlaczego?

Marcin Wójcik: Dlaczego wystartowałem w konkursie na stanowisko inspektora odpowiedzialnego za kontakty ze środowiskiem rowerowym (mówiąc prościej - oficera rowerowego; chociaż to nie jest oficjalna nazwa, ale i tak wszyscy będą jej używać)? Skoro miasto wyszło z taką ofertą do środowiska, trzeba było z niej skorzystać. Byłem zresztą jedynym aktywistą rowerowym wśród kandydatów... Zawsze chciałem mieć realny wpływ na to, co się dzieje (lub nie) z infrastrukturą rowerową w Krakowie; w ogóle z infrastrukturą drogową. I myślę, że na tym stanowisku taki wpływ mieć będę.

Jak tylko obejmie pan funkcję oficera rowerowego, przyjdą do pana krakowscy cykliści. Wie pan z czym?

- Spodziewam się. Stowarzyszenie Kraków Miastem Rowerów (jestem jego członkiem założycielem), a jest najbardziej aktywnym w mieście, realizuje - przy wsparciu finansowym Fundacji Batorego - z Zarządem Infrastruktury Komunalnej i Transportu projekt Krakowski Dialog Cykliczny (KDC). W jego ramach powstała lista rankingowa najważniejszych rzeczy do wykonania, czyli "Kontrakt 100 Rozwiązań". To problemy zgłaszane przez rowerzystów, ich pomysły, postulaty. Interesuje mnie więc wykonanie "Kontraktu...", tym będę chciał się zająć. Zaangażowaliśmy setki krakowskich cyklistów w ten projekt, włożyliśmy sporo entuzjazmu i pracy, więc nie wyobrażam sobie, żebym miał "Kontrakt..." odłożyć na półkę. Myślę, że kiedy tylko oficjalnie obejmę stanowisko oficera rowerowego, ustalę z moim pracodawcą formę kontaktu ze środowiskami rowerowymi. Czy będzie to, podobnie jak w projekcie KDC, interaktywna mapa do zgłaszania swoich sugestii - tego jeszcze nie wiem. Jestem optymistą, na pewno znajdziemy najwygodniejszą dla obu stron formę.

Będą prosić o więcej kontrapasów?

- To jeden z postulatów zapisanych w "Kontrakcie...". Kontrapasy to stosunkowo najtańsze rozwiązanie, skracające drogę rowerzystom i jednocześnie poprawiające bezpieczeństwo (kierowcy jadą wolniej z powodu zwężenia ich pasa ruchu), więc nie widzę przeszkód, żeby tworzyć je tam, gdzie jest to możliwe, i tam, gdzie jest to potrzebne, by połączyć infrastrukturę rowerową w sieć. Im będzie ona mniej dziurawa, tym większa szansa, że "złapiemy" w nią jak najwięcej krakowian (czyli: więcej krakowian wybierze rower jako środek transportu). Przypomnę, że do roku 2020, zgodnie z Kartą brukselską udział ruchu rowerowego powinien wynosić minimum 15 proc.

Da się pogodzić interes urzędu z interesem rowerzystów? Pan nie może stanąć po żadnej ze stron.

- Oficer rowerowy jest rzecznikiem rowerzystów! Musi stać po ich stronie! Zapewniam też, że będę walczył o interes cyklistów w granicach prawa; mając równocześnie świadomość, że urzędnicy podlegają ograniczeniom formalnym. I jeszcze jedna ważna rzecz: będę dbał nie tylko o rowerzystów. Ludziom często się wydaje, że jak robi się coś dla rowerzystów - buduje nowe trasy - to dzieje się to ze szkodą dla innych uczestników ruchu drogowego. A to nie jest tak. Nowa, dobra infrastruktura rowerowa, zawsze przekłada się też na komfort kierowców i pieszych.

A z czym by pan przyszedł sam do siebie?

- Powiedziałbym sobie, że koniecznie trzeba zadbać o ciągłość infrastruktury rowerowej w Krakowie. Jeżeli jadę rowerem z Nowej Huty, to nie muszę mieć gładkiej ścieżki aż do Plant; muszę jednak na te Planty dojechać w miarę bezpiecznie i wygodnie. Z infrastrukturą rowerową w Krakowie jest tak jak z autostradami w Polsce - niby są, niby można nimi podróżować, ale ile trzeba się namęczyć na odcinkach pomiędzy autostradami... Krakowski rowerzysta w wielu miejscach ma jeszcze trudniej. Zamiast wygodnego i czytelnego połączenia musi kombinować w czasie drogi, wybierając nie zawsze legalne skróty, albo korzystać z dróg pobocznych, wydłużając tym samym czas podróży, a czasem musi korzystać z zupełnie nieprzystosowanych do jego potrzeb tuneli.

Będzie pan jeździł w pracy na rowerze?

- Oczywiście! Nie wiem tylko, czy na swoim prywatnym czy urzędowym. Na pewno będę na rowerze dojeżdżał codziennie do pracy, także zimą.

Artykuł pochodzi z krakowskiego wydania lokalnego Gazety.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.