Kielce posadzą urzędników na rowery. Będą jak niemieccy listonosze

Władze Kielc idą za przykładem Gdańska, Łodzi czy Wrocławia i chcą, by urzędnicy z magistratu przesiedli się na rowery. Już planują zakup służbowych jednośladów.

- Nie wiemy jeszcze dokładnie, ile rowerów kupimy, prawdopodobnie 14-16. Tydzień temu odbyło się w tej sprawie spotkanie w wydziale środowiska i to tam wspólnie z pełnomocnikiem prezydenta do spraw infrastruktury rowerowej ustalone zostaną wszystkie szczegóły oraz parametry techniczne - mówi wiceprezydent Czesław Gruszewski.

Wiadomo, że mają to być rowery z niską ramą i osłoniętym łańcuchem.

- Podobne do tych, jakich używa m.in. niemiecka poczta. Wydaje mi się, że takie będą najbardziej odpowiadać naszym oczekiwaniom - dodaje wiceprezydent Kielc.

Szacuje, że koszt jednego służbowego roweru to około 2 tys. zł. Ratusz chce je kupić ze środków przeznaczonych na ochronę środowiska.

W tym roku na realizację zadania przeznaczy 60 tys. zł. - Z tej samej puli kupimy też stojaki rowerowe dla szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. Na razie wysłałem zapytanie do wszystkich placówek. Chcę się dowiedzieć, czy stojaki mają i ile jeszcze im potrzeba - tłumaczy Tomasz Zboch z biura planowania przestrzennego, pełnomocnik prezydenta do spraw infrastruktury rowerowej.

Jego zdaniem ratusz powinien się też zdecydować na zakup dwóch, trzech rowerów składanych. - Jeśli trafi się podróż służbowa do innego miasta, łatwiej będzie je zmieścić do bagażnika, a na miejscu poruszać się już rowerem - tłumaczy.

Obaj nasi rozmówcy uzasadniają pomysł zakupu oszczędnościami. Nie chodzi jednak o pieniądze, lecz o czas.

- Dość często musimy wychodzić w teren, a rower daje możliwość szybkiego przemieszczania się po mieście - mówi Tomasz Zboch.

Jego zdaniem z tej możliwości raczej na pewno będą korzystać właśnie pracownicy biura oraz wydziałów architektury czy środowiska. - Oni już teraz chętnie przyjeżdżają do pracy na rowerach, mam sygnały, że na Strycharskiej brakuje miejsc przy stojakach - śmieje się Zboch.

Z jego obserwacji wynika też, że około 15 urzędników z ratusza dojeżdża rowerami do pracy. - Być może dzięki tym służbowym do takiego podróżowania przekona się więcej osób - przekonuje.

Zdaniem wiceprezydenta ważny jest jeszcze jeden aspekt. - Wiadomo, że urzędnicy mają duży udział w kreowaniu przestrzeni publicznej, np. poprzez projektowanie organizacji ruchu czy przygotowywanie uchwał. Jeśli będą mieli możliwość korzystania z rowerów na co dzień, to łatwiej im będzie tworzyć warunki przyjazne dla pieszych i rowerzystów - ocenia Gruszewski.

W sprawie rowerów dla pracowników magistratu nie jesteśmy prekursorami. Urzędnicy z Gdańska przesiedli się na nie rok temu. Ci z Łodzi czy Wrocławia rowery mają do dyspozycji od ponad miesiąca.

Gdy w połowie ubiegłego roku rozmawialiśmy o tym z wiceprezydentem Gruszewskim, pomysł bardzo się spodobał. - Choć na razie podobnych planów nie ma, to warto go rozważyć - powiedział nam wtedy.

Okazuje się jednak, że zmiana środka transportu może oznaczać też problemy. Tak było w Łodzi.

Okazało się, że przepisy BHP nie pozwalają, by urzędnik w godzinach pracy wsiadł na rower i ot tak pojechał.

Musi mieć badania lekarskie, które do tego uprawniają. - Każdy urzędnik jest zobowiązany, by mieć badania okresowe. Wystarczy w skierowanie wpisać, że w ramach obowiązków służbowych będą jeździć rowerem - kwituje wiceprezydent.

Artykuł pochodzi z kieleckiego wydania lokalnego Gazety.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.