Rowerem w miasta: Rowery zdobędą wiosnę?

Już wiosna, kalendarzowa, niebawem przyjdzie prawdziwa. Obserwując dynamikę ruchu rowerowego w ostatnich latach można się spodziewać pojawienia się w naszych miastach kolejnej fali rowerzystów. Dlaczego w naszych miastach a nie na ulicach naszych miast? Po prostu dlatego, że wiele osób korzystających z rowerów nie czuje się bezpiecznie na jezdniach, uciekając na chodniki tam, gdzie im przepisy zezwalają i tam, gdzie im tego nie zezwalają.

Stąd między innymi nowe zjawisko notowane w statystykach opinii: ludzie nie są już tak jednoznacznie za rozwojem ruchu rowerowego. Nie mówię o decydentach, którym zdarza się myśleć (ale już nie mówić), "że ( )(wstaw tutaj nazwę dowolnego miasta w Polsce) to nie wieś, żeby po nim (po niej) rowerem jeździć". Takie poglądy już przestały spełniać rygory politycznej poprawności, teraz politycznie jest głosić potrzebę "rozbudowy sieci dróg rowerowych" i "stawiać na rozwój przyjaznych dla środowiska sposobów poruszania się po mieście". W trzech polskich aglomeracjach: Łodzi, Krakowie i Gdańsku decydenci nawet podpisali Kartę Brukselską, czyli uznali celowość dążenia do sytuacji, w której w 2020 roku (pozostało do niego jedynie siedem wiosen) 15% wszystkich codziennych "podróży" będzie się w nich odbywać rowerem.

Warto się zastanowić, czy taki plan uda się zrealizować? Lepiej jednak zadać sobie inne pytanie: jak przekonać ludzi do uznania takiego planu za korzystny dla wszystkich, nie tylko dla grupy wykazującej symptomy uzależnienia od cyklozy?

Stąd pomysł na serię tekstów (nie śmiem określać ich jeszcze mianem felietonów) przybliżających perspektywę realizacji tej śmiałej wizji wyartykułowanej przez uczestników kongresu Velo-City organizowanego przez ECF (Europejską Federację Cyklistów vel Europejską Organizację Rowerzystów) w Brukseli w maju 2009 roku.

Do kogo są będą one adresowane? Krótko: do wszystkich. Dłużej: do wszystkich szukających rozwiązań problemów naszych miast. Oczywiście do rowerzystek i rowerzystów, mających prawo do bezpiecznej i komfortowej jazdy. Do pieszych, zwłaszcza narzekających na członków tego jakoby obcego plemienia jeżdżącego po chodnikach, przejściach dla pieszych, jezdniach, trawnikach, wydepczyskach, a co najgorsze, w strefach pieszych. Do kierowców, narzekających na innych kierowców jeżdżących zbyt agresywnie lub zbyt guzdralsko, na zajmujących im miejsce do parkowania zgodnie z prawem i niezgodnie z nim na chodnikach i na jezdniach, narzekających na władze miasta o niedostateczne nakłady na budowę dróg, estakad i innych superrozwiązań mających rozładować te nieszczęsne korki. Listę adresatów można by wydłużać w nieskończoność. Dlatego lepiej określić ich jako po prostu ludzi, szukających rozwiązań problemów, uznających za prawdziwą tezę, że nie ma prostych rozwiązań, są tylko inteligentne wybory. Chodzi o serię tekstów pokazujących, że rozwiązania prowadzące do (skokowego) zwiększenia roli roweru w mieście mogą prowadzić do (skokowego) wzmocnienia nadziei, że za kilka lat będziemy mogli powiedzieć, że mieszkamy w środowisku, które charakteryzuje się stałą poprawą jakości życia. Byśmy budząc się co rano mogli powiedzieć: dzisiaj jest lepiej niż było wczoraj, jutro będzie jeszcze lepiej - dzięki między innymi temu, że udało się na miasto spojrzeć z innej perspektywy: z perspektywy osoby poruszającej się po mieście nie tylko samochodem, nie głównie samochodem lub nawet zupełnie bez samochodu.

Myślą przewodnią tych tekstów będzie (retoryczne) pytanie Manfreda Neuna (prezydenta ECF) zadane na pierwszym Kongresie Aktywności Mobilnej w Gdańsku we wrześniu 2010 roku: Nie pytaj co miasto ma zrobić dla cyklistów? Pytaj lepiej: co cykliści mogą zrobić dla miasta? Chodzi o to, by pytanie to przestało być retoryczne: by skłaniało do szukania odpowiedzi, których elementy będą się w miarę regularnie pojawiać na tych łamach.

dr Piotr Kuropatwińskidr Piotr Kuropatwiński Roman Jocher

Dr Piotr Kuropatwiński , od wiosny 2010 roku wiceprezydent Europejskiej Federacji Cyklistów, pracuje w charakterze starszego wykładowcy w Katedrze Polityki Gospodarczej Uniwersytetu Gdańskiego. Od 1999 roku uczestniczy lub inicjuje i współorganizuje szereg inicjatyw mających na celu poprawę jakości życia w wybranych miastach i gminach Pomorza (w tym oczywiście w Gdańsku), traktując rozwój komunikacji rowerowej nie jako cel sam w sobie, ale jako narzędzie rozwoju regionu. Najpełniej dał temu wyraz w "Zielonej Księdze": "Koncepcji rozwoju systemu komunikacji rowerowej województwa pomorskiego" dostępnej m.in. na stronie internetowej Pomorskiego Stowarzyszenia 'Wspólna Europa' . W 2010 roku wraz z zespołem PSWE opracował założenia Gdańskiej Karty Mobilności Aktywnej, podpisanej przez przedstawicieli kilkunastu gmin i miast Pomorza i innych regionów kraju - stanowi ona fundament powstałej w kolejnym roku Polskiej Unii Mobilności Aktywnej (PUMA) - organizacji zrzeszających innowacyjnie myślące o sprawach rozwoju lokalnego samorządy lokalne. W odróżnieniu od wielu promotorów roweru główną uwagę kieruje na pokazywanie zalet rozwoju ruchu rowerowego, który odbywa się, a także może i ma prawo odbywać się bezpiecznie i komfortowo na zwykłej sieci ulicznej, a nie tylko i nie głównie na specjalnie wyznaczonych udogodnieniach (drogach dla rowerów), tworzonych niestety w Polsce nadal głównie kosztem przestrzeni chodników lub terenów zielonych.

Więcej o:
Copyright © Agora SA