Marszałek cofnął unijną dotację na ścieżkę rowerową. 'Bo to bubel'

Szczecin straci część eurofunduszy na budowę drogi rowerowej na prawobrzeże. To efekt kontroli komisji ekspertów Urzędu Marszałkowskiego, którzy potwierdzili, że trasa jest zbudowana niezgodnie z projektem.

Chodzi o budowę drogi rowerowej z centrum miasta na prawobrzeże. "Gazeta Wyborcza" wielokrotnie krytykowała sposób realizacji tej inwestycji.

Za zgodą miasta odstąpiono od kosztownych, ale bezpiecznych dla rowerzystów rozwiązań np. bariery energochłonnej na Trasie Zamkowej czy też krawężnika wzdłuż ul. Pieszej. Części prac przewidzianych w projekcie w ogóle nie wykonano, m.in. przejazdów przez skrzyżowania. W połowie roku Stowarzyszenie Rowerowy Szczecin przygotowało szczegółową listę uchybień. Dokument trafił do Urzędu Marszałkowskiego, który przyznał miastu unijną dotację na budowę drogi rowerowej. Tam zapadła decyzja, że inwestycji przyjrzy się raz jeszcze Komisja Oceniająca Projekty.

Dotacja była na coś innego

"Wprowadzone przez Beneficjenta [Urząd Miasta - red.] zmiany zostały uznane za istotne i negatywnie wpływające na pierwotne założenia zawarte w dokumentacji aplikacyjnej" - poinformował "Gazetę" Wydział Wdrażania Regionalnego Programu Operacyjnego w Urzędzie Marszałkowskim.

To oznacza, że gotowa już droga rowerowa nijak ma się do tego, co zapowiadał Urząd Miasta ubiegając się o dotację. To jednak nie wszystko. "Eksperci zwrócili również uwagę na niezgodny z zapisami umowy o dofinansowanie tryb zgłoszenia zmian" - informuje Urząd Marszałkowski. Urząd Miasta nie potrafił zatem zgodnie z przepisami powiadomić marszałka, że manipuluje przy pierwotnym projekcie.

Beneficjent ma zwrócić dotację

Wniosek Komisji Oceniającej Projekty jest jednoznaczny: "W związku z powyższym wydatki związane z pracami dotyczącymi przedmiotowych zmian zostały uznane za niekwalifikowalne w ramach projektu". To z kolei oznacza, że Urząd Marszałkowski nie wypłaci części dotacji, która miała sięgać 5,8 mln zł, a więc połowy wydatków na drogę rowerową.

O jaką kwotę może chodzić? To będzie wiadomo po kolejnej kontroli przeprowadzonej już przez Wydział Wdrażania RPO. Sprawdzona będzie nie tylko cała dokumentacja, ale także to jak droga rowerowa wygląda w rzeczywistości. Urząd Marszałkowski zastrzega, że na odebraniu części dotacji może się nie skończyć. "Zgodnie z zapisami umowy o dofinansowanie, umowa może zostać rozwiązana, a Beneficjent zobowiązany będzie do zwrotu środków wraz z odsetkami" - poinformował Wydział Wdrażania RPO.

Miasto: zmiany były niezbędne

Urząd Miasta w stanowisku przesłanym "Gazecie" zastrzeżenia marszałka kwituje tak: "Wprowadzone zmiany były niezbędne", a "inwestycja została zakończona i odebrana przez Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego bez zastrzeżeń". Magistrat twierdzi też, że nie mógł czekać na opinie marszałka w sprawie zmian w projekcie, bo "czas realizacji inwestycji znacznie by się wydłużył".

Pretensje rowerzystów Urząd Miasta kwituje: "Pomiędzy styczniem a listopadem 2012 roku z drogi dla rowerów skorzystało już ponad 60 tys. rowerzystów [w drodze jest wtopiony "licznik" - red.]. Uwagi na temat ścieżki zgłasza tak naprawdę kilka osób".

KOMENTARZ : Co to za "niezbędne zmiany", które sprowadziły się do jednego - zaoszczędzenia kosztów i zmniejszenia tym samym bezpieczeństwa rowerzystów? Czy "niezbędną zmianą" było zastosowanie rozpadających się separatorów zamiast krawężników i bariery energochłonnej? Biorąc pod uwagę skalę zmian, pojawia się pytanie: jakim cudem miasto zapłaciło za projekt, który rzekomo wymagał tak dużych zmian? Oczywiście Urząd Miasta i to po swojemu wytłumaczy. Tak samo jak wytłumaczył kiedyś, że bez znaczenia jest to, że działający w jego imieniu inżynier kontraktu jest pracodawcą autora projektu. Dzięki temu zmiany przechodziły bez problemu (i z formalnego punktu widzenia nadzór budowlany nie miał się później do czego doczepić). Zdumiewa też troska o czas realizacji inwestycji, która miała przecież zakończyć się 30 listopada 2011, a za zgodą magistratu zakończyła się formalnie 29 czerwca 2012. Urząd Miasta kpi sobie, sugerując, że uwagi zgłasza "kilka osób". Przypomnę, że protesty zgłaszało Stowarzyszenie Rowerowy Szczecin, który reprezentuje więcej niezadowolonych. Wiele było też komentarzy rowerzystów pod tekstami w "Gazecie" o ścieżce bublu. Stanowisko magistratu to próba zamiecenia sprawy pod dywan i wmawianie, że nie doszło do skandalu, za który zapłacą mieszkańcy Szczecina. Andrzej Kraśnicki Jr

Artykuł pochodzi ze szczecińskiego wydania lokalnego Gazety.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.