Jak podaje, serwis Wired , dziś mija dokładnie 50 lat od momentu, gdy Nick Holonyak zaprezentował swojemu szefostwu w General Electric pierwszą diodę elektroluminescencyjną działającą w temperaturze pokojowej.
Pierwsze diody były o wiele mniej wydajne, od dzisiejszych. Przez pierwszą dekadę, dostępne były tylko w wersji świecącej na czerwono. Później dołączyły inne barwy. Ostatnie lata technologii LED (Light Emitting Diod) to modele o coraz wyższej mocy, które emitują coraz więcej światła.
To właśnie dzięki rosnącej sprawności, świecące diody po raz pierwszy trafiły do rowerów już w roku 1964. Ich popularność w Polsce zaczęła się później, bo na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Były małe, lekkie, wydajne, długowieczne i odporne na wstrząsy. Obecnie stosowane są nie tylko w lampach zasilanych z baterii, ale też w oświetleniu tylnym zasilanym z dynama, co pozwala (dzięki wykorzystaniu kondensatorów) by lampa świeciła także przez pewien czas po zatrzymaniu roweru.
Oświetlenie roweru Andrzej Kraśnicki jr
Znacznie większe problemy były z wprowadzeniem diod do oświetlenia przedniego. Po pierwsze, diody o kolorze białym są stosowane dopiero od około 10-15 lat, w pierwszych przednich lampkach rowerowych stosowano diody żółte lub zielone. Po drugie, przednie oświetlenie roweru wymaga diody o znacznie większej mocy i jasności niż w przypadku lamp tylnych, co też stanowiło (i wciąż stanowi) wyzwanie dla inżynierów.
Rosnąca moc i ilość emitowanego przez LEDy światła sprawia, że dziś są szeroko stosowane w rowerowym świecie. Najmocniejsze lampki diodowe emitują dziś ponad 1000 lumenów światła.
Diody elektroluminescencyjne wywarły gigantyczny wpływ na świat rowerowych akcesoriów i znacząco podniosły bezpieczeństwo cyklistów. Co więcej, historia ta jeszcze się nie kończy, a rozwój tej technologii wciąż jest bardzo dynamiczny. Diody wciąż mają przed sobą jasną, świetlaną przyszłość.
Rafał Muszczynko