Szczecinianie bronią rikszy z kawą. Jest szansa na ocalenie Cafe Rower

Szczecinianie czekali nawet pół godziny w długiej kolejce po kawę tylko po to, by wesprzeć przedsiębiorcę, którego kawiarenkę zbudowaną na rowerowej rikszy Zakład Usług Komunalnych chciał przepędzić z Jasnych Błoni. Po południu właściciel Cafe Rower otrzymał z ZUK nieoficjalną wiadomość, że "coś się jednak da zrobić", by mógł pracować w parku.

- Przecież ten pan nie sprzedaje z wózka chińskich majtek! - oburzała się jedna z klientek, która po południu stała w długiej kolejce do kawiarenki zbudowanej na rowerowej rikszy.

To było zbyt piękne?

Jarek Malejewski sprowadził oryginalny pojazd z Holandii. To coś w rodzaju rikszy, tyle że zamiast kanapy dla pasażerów jest bar z ekspresem. Tydzień temu wyruszył pierwszy raz na Jasne Błonia. Podjeżdżał do spacerowiczów, osób wypoczywających na ławkach. Proponował kawę i herbatę.

W środę wieczorem Jarek napisał na swoim profilu na Facebooku

To było zbyt piękne, żeby było prawdziwe... Jutro niestety nie napijecie się kawy.

Dlaczego? Okazało się, że chociaż prowadzi działalność gospodarczą legalnie i uiścił w magistracie opłatę targową, to na rower na Jasnych Błoniach nie zgadza się Zakład Usług Komunalnych administrujący terenem.

- Zaproponowali mi dzierżawę terenu - opowiadał w czwartek swoim klientom Jarek. - Tyle że jeszcze minionej zimy musiałbym wystartować w przetargu. Poza tym moja kawiarenka nie stoi w miejscu. ZUK nie wiedział, co z tym przypadkiem zrobić, i na wszelki wypadek zakazał mi sprzedaży kawy.

Coś się chyba da zrobić

Kłopoty Cafe Rower wywołały ogromne poruszenie, wiadomość rozprzestrzeniała się po portalu społecznościowym lotem błyskawicy, kolejne osoby proponowały nawet zorganizowanie protestu. Głos w obronie przedsiębiorcy zabrał nawet Związek Pracodawców Lewiatan.

A sam Malejewski w czwartkowe popołudnie zaprosił szczecinian na Jasne Błonia. Rozdawał kawę za darmo i zbierał podpisy w obronie Cafe Rower. Cały czas miał długą kolejkę klientów, którzy wrzucali mu do puszki "napiwki" i dziwili się, że urzędnicy próbują zabić tak sympatyczną inicjatywę.

- Mam nieoficjalny sygnał z ZUK, że jakoś jednak da się zalegalizować moją działalność w parku - mówił nam po południu Jarek, przygotowując kolejne espresso.

Oficjalnie ZUK komentarza "Gazecie" nie udzielił.

Artykuł pochodzi ze szczecińskiego wydania lokalnego Gazety. Tam znajdziecie też więcej informacji i opinii o sprawie Cafe Rower .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.