Dlaczego wakacje na rowerze są fajne

Dwadzieścia kilka lat doświadczenia pozwala mi stwierdzić, że ludzie dzielą się na tych, którzy mają co roku fajne wakacje i takich, którzy jeszcze nie spędzili wakacji na rowerze.

Dla tej drugiej części ludzkości stworzyłem ten krótki informator, który ma wytłumaczyć coś, co pierwsza część ludzkości doskonale wie - dlaczego wakacje na rowerze są fajne.

1. Wakacje na rowerze są tanie.

Zapewne znajdą się tacy, których ten argument zniechęci. Dla nich tanie wakacje to wakacje przegrane. Jednak wakacje rowerowe mają ten specyficzny rys, że taniość nie oznacza obiadów kończących się w szpitalu, zagrzybionego pokoju z widokiem na śmietnik, brudnej plaży jedyne 15 km od ośrodka oraz tygodnia koczowania na lotnisku (z występem w "Sprawie dla reportera" gratis).

Taniość wakacji rowerowych bierze się stąd, że decydując się na nie nie musisz płacić za transport (oczywiście, jeśli chcesz, możesz zabrać rower gdzieś dalej, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by wyruszyć rowerem bezpośrednio z domu). Tanio można również spać. Rower pozwala dość łatwo dojechać w miejsca, gdzie bezpiecznie można spać na dziko, jeśli ktoś lubi rozbijać się "u gospodarzy" - pytanie o miejsce na sianie wzbudza z reguły znacznie mniejsze podejrzenia, gdy pytającym jest rowerzysta, a jeśli decydujemy się na campingi - rowery są tam gratis (w przeciwieństwie do samochodu).

2. Wakacje na rowerze są proste

Wakacje na rowerze można rozpocząć właściwie zaraz po przeczytaniu tego artykułu. Wystarczy wziąć sprawny rower, przytroczyć do niego torbę z niezbędnymi rzeczami, zostawić na stole kartkę "jestem na wakacjach" i zamknąć za sobą drzwi. Bez rezerwacji, bez planowania, bez budżetu (patrz punkt 1). Oczywiście można sobie wyobrazić rowerową wycieczkę po Namibii - ta na pewno będzie wymagała pewnych starań i minimalnego przygotowania, ale kiedy już opuścicie lotnisko, zmontujecie rower i przyzwyczaicie się, że asfalt parzy, a wodę trzeba ze sobą wozić 100 kilometrów, poziom skomplikowania znacznie się obniży (co ważne: bez negatywnego wpływu na atrakcyjność wakacji).

3. Wakacje na rowerze mogą być wszędzie

Liczba miejsc, do których można dojechać rowerem jest większa niż liczba miejsc, do których można dojechać pociągiem. Jest też większa niż liczba miejsc, do których można dojechać samochodem. Zaliczają się tu zabytkowe centra miast, środki parków narodowych, wały przeciwpowodziowe najpiękniejszych rzek Europy, niektóre wyspy na Morzu Północnym i Bałtyckim itd. Zakazy wjazdu często nie dotyczą rowerów, co sprawia, że mimo iż wolniejszy i mniej pakowny od samochodu, rower jest od niego znacznie bardziej mobilny.

4. Wakacje na rowerze dają wolność

To dość naturalne w świetle choćby punktu 1 (wolność od ograniczeń portfela), 2 (wolność od myślenia o wszystkim) czy 3 (wolność od ograniczeń ruchu), ale wolności uzyskanych przy okazji rowerowej wycieczki jest znacznie więcej. Myślę, że jedna z ciekawszych jest wolność od towarzyszy podróży.

Prawdopodobnie większość z was przeżyła choć raz ten moment, kiedy ma się zupełnie dość swoich kolegów czy koleżanek. Chodzi o takie dość, kiedy wkurza nas nawet sposób, w jaki nasz najbliższy przyjaciel zwija karimatę. Otóż rower jest doskonałą odpowiedzią na taką sytuację. W przeciwieństwie od wakacji w samochodzie czy pociągu, rower pozwala poruszać się na przód w tym samym kierunku razem, ale osobno. Zresztą można bardziej radykalnie: umówić się na miejsce spotkania wieczorem i dać sobie jeszcze więcej wolności. Kolację na pewno zjecie razem.

5. Wakacje na rowerze są zdrowe

Oczywiście pod warunkiem, że nie przekraczacie brawurowo granic własnej wytrzymałości, prawidłowo się odżywiacie, przyjmujecie dużo płynów i zakrywacie głowę przed słońcem. Poza tym - samo zdrowie. Tym bardziej, że w środku parku narodowego, czy na wale przeciwpowodziowym jakiejś pięknej rzeki (patrz punkt 3), nie występuje ruch samochodowy, przez co powietrze jest czyste, a ryzyko zawału serca znikome.

6. Wakacje na rowerze pozwalają się przyjrzeć

Kiedy już jesteśmy w środku parku narodowego, albo w zabytkowym centrum średniowiecznego miasta, warto dokładnie się im przyjrzeć. Jednak wakacje na rowerze to nie tylko pojedyncze "interesujące punkty" połączone czerwoną nitką "trasy", którą należy jak najszybciej pokonać (co z reguły się nie udaje ze względu na wakacyjne korki, wakacyjne remonty, wakacyjne objazdy i wakacyjne blokady dróg). Rower porusza się z prędkością, która pozwala być cały czas obok "interesującego punktu" - rowerem nie przemkniemy bezmyślnie przez malutkie, nieoznaczone na turystycznych mapach miasteczko (nie mówiąc już o tym, że nie miniemy go na pewno położoną w pewnej odległości autostradową obwodnicą). Na rowerze przez to miasteczko przejedziemy na tyle wolno, by dostrzec te jego uroki, które mogły umknąć twórcom przewodnika.

A nawet jeśli miasteczko czy wioska (czy po prostu punkt na mapie) są całkowicie pozbawione uroków, to patrz punkt 8.

7. Wakacje na rowerze są ciche

I znowu - nie jest to argument dla wszystkich. Są na pewno tacy, którzy nie wyobrażają sobie wakacji bez zrywającego tropiki z namiotów basu wprost z samochodowego radia na jakimś nadmorskim kempingu. Jednak ci, których taka formuła nie pociąga, mogą docenić fakt, że wśród wielu zanieczyszczeń, od których wolny jest rower, znajduje się również zanieczyszczenie hałasem. Rower nie ma silnika, klimatyzacji, klaksonu, drzwi, którymi się trzaska (w ogóle rzadko ma drzwi), źródła elektryczności, do którego można podłączyć mikser, suszarkę, odkurzacz, pralkę czy choćby radio z subwooferem. A jeśli do tego dodać parki narodowe, niektóre wyspy na Morzu Północnym czy jakiś inny cichy środek niczego (oraz oczywiście prawidłowo nasmarowany rower), uzyskujemy pełen obraz wakacji wolnych od zgiełku.

8. Wakacje na rowerze sprzyjają spotkaniom

Rower nie izoluje od mijanej rzeczywistości. Dzięki temu punkt 6 staje się jeszcze bardziej atrakcyjny, a dodatkowo - znacznie łatwiej spotkać jest drugiego człowieka. Szczególnie przydatne staje się tu nabieranie wody (ze studni, z miejskiej pompy, z kranu w restauracji). Rzadko zdarza się, by osoba, która nalewa rowerzyście wody, nie chciała zamienić z nim paru słów. I znowu niektórych może to zniechęcać, ale ostatecznie: kiedy, jeśli nie na wakacjach, możemy sobie pozwolić na wymianę kilku niezobowiązujących słów z przypadkowym człowiekiem?

9. Wakacjami na rowerze można się pochwalić

No dobra - nie oszukujmy się. Spokój, cisza, zwiedzanie, spotkania z ludźmi, zdrowie i odpoczynek to jedno, ale prawdziwe wakacje są wówczas, gdy można się nimi pochwalić - tu zdjęcie na portalu społecznościowym, tam niewinna wzmianka o nieobecności ze względu na "pobyt za granicą", jeszcze gdzieś indziej mrożące krew w żyłach opowieści o spędzeniu tygodnia na lotnisku (i krótki wywiad w "Sprawie dla reportera" gratis). Otóż wakacje na rowerze dają niemal nieograniczone możliwości różnych przechwałek. "Dojechałem rowerem nad morze", "przejechałam pierwszy raz w życiu 100 km", "Rozpędziłem się do 64 km/h", "Trzynaście razy złapałam gumę jednego dnia" czy choćby "całą tę trasę zrobiliśmy na składakach". O ileż to ciekawsze niż kolejne prześwietlone zdjęcie z wielbłądem!

10. Wakacje na rowerze się nie nudzą

Jak powiedziałem, jeżdżę na rowerowe wakacje już ponad 20 lat. Kilka razy wracałem w te same miejsca, czasem jeździłem po terenach, o których nikomu nie opłaca się pisać przewodników. Z pewnymi osobami jechałem tylko raz, z innymi jeżdżę od wielu lat co roku, zdarzyło mi się też jechać samemu. Jeździłem szybko i wolno, po asfalcie i błocie, pod górę i pod wiatr, po płaskim i w deszczu, o wschodzie słońca i koło północy. Spałem pod gołym niebem i w więcej-niż-trzy-gwiazdkowych-hotelach, jadłem kluski z mielonką i jakieś kulinarne wygibasy, od których jedzący nie tyje, a jego portfel chudnie. Słowem - znam się trochę na rowerowych wakacjach. I wiecie co? Za tydzień znowu wyjeżdżam.

Więcej o:
Copyright © Agora SA